czwartek, 15 stycznia 2015

Coś nadciąga...




„I gdy zakończy się ta walka
            Jeśli dożyjesz do świtu,
Zrozumiesz, że zapach zwycięstwa
Jest  tak gorzki jak dym klęski

Od  wydarzeń z poprzedniego tomu minęły trzy lata- czarodziejka Swietłana odeszła z Nocnego Patrolu, jej małżeństwo z Antonem kwitnie, a mała Nadia rośnie zdrowo. Ot,  sielanka jak się patrzy.
Wiadomo jednak, że w świecie Innych taki stan rzeczy nie może potrwać długo i tak oto, pracownicy obydwu patroli muszą się zmierzyć z legendą o księdze mającej zdolność przemienienia zwykłego człowieka w Innego. Konsekwencje korzystania z takiej możliwości mogą być katastrofalne, ale także bardzo kuszące: zarówno Jaśni jak i Ciemni mogliby w ciągu kilku minut podwoić swoje szeregi… Możne też spojrzeć na całość z szerszej perspektywy zamiany całej ludzkości w istoty magiczne stojące po jednej ze stron i tym samym wygranie odwiecznego starcia.
Sprawa jest na tyle poważna, że śledztwa podejmują się nie tylko Patrol Dzienny i Nocny, ale także Inkwizycja. Łukjanienko powoli odchodzi od opowieści opartych na kontraście Jaśni- Ciemni, na rzecz ich wspólnych działań. Konsekwentnie budując świat bez jasnych podziałów na dobro i zło, gdzie nie ma jednoznacznych wyborów i każdy czyn niesie za sobą nieubłagane konsekwencje. Anton nie jest już bohaterem naiwnie wierzącym w jasny podział na dobro i zło, nieco cynicznie patrzy na otaczającą go rzeczywistość i stara się pohamować swoje altruistyczne zapędy, co jednak nie zawsze mu wychodzi. Sympatię budzi jednak nadal, zwłaszcza, gdy obserwujemy jego walkę o zachowanie „człowieczeństwa”, mimo bycia niezwykle silnym Innym.
Pojawiają się nowi bohaterowie, charakterystyczne, że niezwykle trudni do zakwalifikowania: intrygująca wiedźma, skrywająca swoje prawdziwe oblicze i nieokrzesany Łas, zwykły człowiek podbijający serca swoim oryginalnym podejściem do życia; ta dwójka namiesza nieźle w trakcie śledztwa.
 „Patrol zmroku” jest lekturą zdecydowanie pogodniejszą, niż dwie pierwsze części cyklu- zagmatwane wątki łączą się w całość, która nie jest aż tak przesycona cierpieniem, autor znajduje nawet miejsce dla kilku szczęśliwych zakończeń, chociaż nie byłby sobą, gdyby nie stworzył kilku poruszających i smutnych scen zapadających w pamięć . Śmierć jednego z bohaterów jest momentem zdecydowanie tragicznym i mistrzostwem,  jeżeli chodzi o granie na emocjach czytelnika.
W trakcie poszukiwania księgi Anton zmierzy się nie tylko z nowymi niebezpieczeństwami, ale stanie oko w oko ze starymi znajomymi, z których żaden nie życzy mu dobrze. Oczami maga obserwować będziemy przetasowanie sił: Inkwizycja zaczyna tracić na znaczeniu, co może wywołać katastrofalne skutki. Wszystkie historie z tomu zapowiadają koniec jednego porządku, coś nadciąga…

1 komentarz:

  1. Kiedyś czytałam jeden z patroli, no całkiem niezły, ale potem obraziłam się na autora i koniec, stop, szlus.

    OdpowiedzUsuń