„I gdy zakończy się ta walka
Jeśli dożyjesz do świtu,
Zrozumiesz, że zapach zwycięstwa
Jest tak gorzki jak dym klęski
Od
wydarzeń z poprzedniego tomu minęły trzy
lata- czarodziejka Swietłana odeszła z Nocnego Patrolu, jej małżeństwo z Antonem
kwitnie, a mała Nadia rośnie zdrowo. Ot, sielanka jak się patrzy.
Wiadomo
jednak, że w świecie Innych taki stan rzeczy nie może potrwać długo i tak oto, pracownicy
obydwu patroli muszą się zmierzyć z legendą o księdze mającej zdolność
przemienienia zwykłego człowieka w Innego. Konsekwencje korzystania z takiej
możliwości mogą być katastrofalne, ale także bardzo kuszące: zarówno Jaśni jak
i Ciemni mogliby w ciągu kilku minut podwoić swoje szeregi… Możne też spojrzeć
na całość z szerszej perspektywy zamiany całej ludzkości w istoty magiczne
stojące po jednej ze stron i tym samym wygranie odwiecznego starcia.
Sprawa
jest na tyle poważna, że śledztwa podejmują się nie tylko Patrol Dzienny i
Nocny, ale także Inkwizycja. Łukjanienko powoli odchodzi od opowieści opartych
na kontraście Jaśni- Ciemni, na rzecz ich wspólnych działań. Konsekwentnie
budując świat bez jasnych podziałów na dobro i zło, gdzie nie ma jednoznacznych
wyborów i każdy czyn niesie za sobą nieubłagane konsekwencje. Anton nie jest
już bohaterem naiwnie wierzącym w jasny podział na dobro i zło, nieco cynicznie
patrzy na otaczającą go rzeczywistość i stara się pohamować swoje altruistyczne
zapędy, co jednak nie zawsze mu wychodzi. Sympatię budzi jednak nadal, zwłaszcza,
gdy obserwujemy jego walkę o zachowanie „człowieczeństwa”, mimo bycia niezwykle
silnym Innym.
Pojawiają
się nowi bohaterowie, charakterystyczne, że niezwykle trudni do zakwalifikowania:
intrygująca wiedźma, skrywająca swoje prawdziwe oblicze i nieokrzesany Łas,
zwykły człowiek podbijający serca swoim oryginalnym podejściem do życia; ta
dwójka namiesza nieźle w trakcie śledztwa.
„Patrol zmroku” jest lekturą zdecydowanie
pogodniejszą, niż dwie pierwsze części cyklu- zagmatwane wątki łączą się w
całość, która nie jest aż tak przesycona cierpieniem, autor znajduje nawet
miejsce dla kilku szczęśliwych zakończeń, chociaż nie byłby sobą, gdyby nie stworzył
kilku poruszających i smutnych scen zapadających w pamięć . Śmierć jednego z
bohaterów jest momentem zdecydowanie tragicznym i mistrzostwem, jeżeli chodzi o granie na emocjach czytelnika.
W
trakcie poszukiwania księgi Anton zmierzy się nie tylko z nowymi niebezpieczeństwami,
ale stanie oko w oko ze starymi znajomymi, z których żaden nie życzy mu dobrze.
Oczami maga obserwować będziemy przetasowanie sił: Inkwizycja zaczyna tracić na
znaczeniu, co może wywołać katastrofalne skutki. Wszystkie historie z tomu
zapowiadają koniec jednego porządku, coś nadciąga…
Kiedyś czytałam jeden z patroli, no całkiem niezły, ale potem obraziłam się na autora i koniec, stop, szlus.
OdpowiedzUsuń