wtorek, 29 listopada 2011

Życie

" (...) Życie, wbrew temu, co wielu sądzi, nie toczy się cały czas. Kilka godzin w tygodniu, na tyle można było liczyć, w sumie czternaście dni w roku; pozostały czas- to szare, wlokące się bez końca pieprzone skaranie boskie-było czymś zupełnie innym"


"Drugie życie pana Roosa"
H.Nesser

środa, 23 listopada 2011

Gustaw i ja

Heh...Są ksiązki, które powstały właściwie nie wiadomo po co...i do takich niestety należy "Gustaw i ja".

Po biografii związku dwojga aktorów, ludzi którzy przeszli do historii kina i teatru, spodziewałam się dużo więcej. Zwłaszcza, że w pamięci mam setki anegdotek, którymi sypał Holoubek przy każdej okazji, jego cudowne poczucie humoru i niesamowitą inteligencję i wrażliwość.
Lektura zajęła mi niewiele czasu, ale i tak zamiast tego powinnam obejrzeć jakis odcinek "Pana Michała" i nie psuć sobie obrazu Magdy Zawadzkiej.
Nudna, uładzona, nudna, pełna gładkich słówek, niewiele wnosząca do obrazu aktorskiego małżenstwa, nudna i jeszcze raz nudna książka. Ciągle przypominały mi się wywiady z "Twojego Stylu"- mnóstwo banałów, gładkich słowek i tak naprawdę niewiele z nich wynika, nawet jesli rozmówca jest ciekawą personą, to i tak wszystko wygląda jak od jednej sztancy. Z książką pani Zawadzkiej jest tak samo, a najgorszy jest styl; oto jak wygląda relacja z wyjazdu na olimpiadę do Monachium:
"Niestety, radość i entuzjazm przerywa brutalny atak terrorystyczny-giną niewinni sportowcy. Zło zwycięża, zniszczono piękną ideę olimpijską. Pełni smutku i lęku wracamy do Warszawy". Kilkadziesiat stron dalej po ataku na Amerykę pamiętnego września, "pełni smutku i lęku" państwo Holoubkowie wracają do Polski...


I tak jest przez trzysta stron...dodatkowo objętość sztucznie napędzana przez fragmenty recenzji ale tylko jednego spektaklu, mnóstwo zdjęć i rozdziały, których idea pozostaje dla mnie zupełnie niezrozumiała: jak wynurzenia autorki o modzie.

Totalnie nieporozumienie, ale na pocieszenie dodam, że pięknie wydane;)

czwartek, 17 listopada 2011

Lubię ten listopad...

...bo sprzedaję na kopy mądrych książek, tonami "Cmentarz w Pradze", kilogramami "Marzenie Celta", nowego Konwickiego, kilkadziesiąt egzemplarzy "Cholonka" już poszło w świat.

Nowy "pan od banałów" leży i się kurzy, czasami jakaś egzaltowana nastolatka zapiszczy na jego widok i kupi egzemplarz, płacąc kartą z wizerunkiem szczeniaków, ale ogólnie rzecz biorąc nie jest źle. Daleko mi jeszcze do modelowej księgarni, jaką wyobrażałam sobie w dzieciństwie- panie ubrane na czarno sączą herbatę z filiżanek o omawiają perypetie księcia Myszkina, ale jest dobrze. Nareszcie nikt nie próbuje mnie przekonywać, że "Alchemik", to arcydzieło literackie na miarę "Imienia róży";)

Humoru nie psuje nawet odgórna dyrektywa wieszania ozdób świątecznych, co tam, od dwóch tygodni gapię się na choinki w sklepie naprzeciwko...

wtorek, 8 listopada 2011

O macierzyństwie na sześć głosów.

Autobiograficzna powieść Safak pokazuje, że można pisać o trudnych sprawach w sposób zrozumiały, ciekawy; bez przesadnego sentymentalizmu i popadania w patos. Aż trudno w to uwierzyć, ale historia zmagania się z własną cielesnością, buntowania się przeciw schematom i w końcu: opowieść o depresji poporodowej; mogą być lekturą nie tylko zmuszającą do myślenia, ale także sprawiająca po prostu przyjemność.
Najbardziej osobista książka tureckiej pisarki jest opisem: dojrzewania do macierzyństwa, strachu przed wtłoczeniem w schemat kobiety-matki; stawiającej swoje dziecko na pierwszym miejscu, zapominającej o własnych potrzebach i aspiracjach. Safak nie waha się pisać o macierzyństwie, jako o trudnej pracy, czymś niewdzięcznym i niełatwym, nie waha się także głośno zastanawiać, czy urodzenie dziecka jest warte możliwości zaprzepaszczenia kariery literackiej. „Czarne mleko” jest zapisem długich zmagań z samą sobą, rozpisanym na sześć głosów. Sześć miniaturowych kobiet odzwierciedla bowiem różne aspekty osobowości autorki- jej wewnętrzny harem składa się z skrajnie różnych postaci, choćby takich, Panna Ambicja Czechowska, czy też Panna Intelektualistka Cyniczna. W ten żartobliwy sposób Safak pokazuje swoje wewnętrzne rozdarcie, między pragnieniem posiadania dziecka, a próbą zachowania własnej autonomii. Miniaturowe kobietki walczą o władzę, co rusz próbując przekonać pisarkę do swojej wizji świata: tej z dziećmi i mężem, lub tej z majaczącą na horyzoncie Literacką Nagrodą Nobla.



Spotkanie mężczyzny życia, ślub z nim i ciąża stają się wydarzeniami, które wstrząsają dotychczasowy życiem autorki, dając asumpt do rozmyślań nad rolą kobiety we współczesnym świecie, macierzyństwem. Również trwająca rok depresja poporodowa zostaje przepracowana i staje się materiałem literackim, który może pomóc innym kobietom.
Przejmujący tekst oprócz bycia autobiograficzną historią, jest także erudycyjną lekcją literatury-turecka pisarka przygląda się życiu kobiet parających się twórczością literacką i w ich postępowaniu szuka wskazówek. Pisze o tych, które wybrały „rodzenie” książek, zamiast dzieci i o tych, które godziły wychowywanie swoich pociech z tworzeniem narracji. Dostajemy zatem do rąk krótkie eseje poświęcone Virginii Woolf, Sylvi Plath, czy też Doris Lessing. Niezwykła książka, godna polecenia, która : „(…) została napisana nie tylko dla matek, które przeżyły albo przeżyją podobną depresję, ale dla wszystkich – dla mężczyzn i kobiet, dla osób samotnych i małżeństw, dla rodziców i dzieci, dla pisarzy i czytelników – którzy czasami nie radzą sobie w życiu z mnogością ról do odegrania i obowiązków do spełnienia”