niedziela, 26 maja 2013

Mroczne oblicze Skandynawii


John Grisham udowodnił już dawno, że prawnicy potrafią ciekawie opowiadać o meandrach walki z nieprawością, przecierając szlaki dla swoich kolegów po fachu, którzy z mniejszym lub większym powodzeniem łapali za pióro. Do grona tych łączących talent pisarski z prawniczym należy niewątpliwie Anne Holt. Norweżka, która pracowała już jako młodszy prokurator i minister sprawiedliwości, by w 1993 zadebiutować z wielkim hukiem powieścią kryminalną. Od tamtego czasu pisarka doskonale radzi sobie na rynku wydawniczym, a jej powieści tłumaczone są na 25 języków.
            „Ósme przykazanie” należy do cyklu powieści o Hanne Wilhelmsen, niezwykle skutecznej komisarz policji o dosyć skomplikowanym charakterze i mrocznej osobowości. Kryminał zaczyna się mocnym akcentem w postaci obciętej głowy żony prokuratora. Mąż zostaje znaleziony nad ciałem kobiety, gdzie jak się okazuje spędził dwie godziny siedząc nieruchomo… Oczywiście zostaje głównym podejrzanym, mimo że upiera się, iż makabrycznej zbrodni dokonał człowiek, którego prokurator doprowadził niegdyś do bankructwa. Społeczeństwo, w tym policja, szybko wydaje wyrok na męża zamordowanej, jednak intuicja Hanne podpowiada, że w całej sprawie jest drugie dno, a sprawca być może pozostaje na wolności.
            Autorka nie poprzestaje na zbudowaniu mrocznej i wciągającej zagadki kryminalnej, ale prowadzi ją równolegle z wątkiem życia osobistego naszej bohaterki. Holt nie jest pisarką, która zadowala się kreowaniem postaci jedynie na tle ich pracy. Buduje całą sieć powiązań między bohaterami, daje im skomplikowane życie osobiste i nader często wplątuje w prawdziwe dramaty. W tej części cyklu bohaterka przechodzi prawdziwe załamanie nerwowe wynikające z wypalenia zawodowego i choroby miłości swojego życia.

            Równie  ciekawe, jak śledztwo i kolejne morderstwa staje się poplątane życie główne bohaterki. Złożone relacje łączące ją z innymi ludźmi stają się zagadką na równi z tą kryminalną. Autorka potrafiła stworzyć fascynująca postać kobiety żyjącej swoją pracą i zaniedbującą przez to wszystko inne. Inteligentna i dociekliwa na posterunku jest jednocześnie bezradna w życiu codziennym, szczególnie gdy trzeba rozmawiać o emocjach i stawiać czoła wyzwaniom dnia codziennego. Holt wykreowała bohaterkę, która „ (…) ma mnóstwo siły, jeśli tylko jest sama. Byle nikt nie wiedział co naprawdę robi ani o czym myśli”. Zamknięta w sobie i uciekająca przed innymi jest niezwykle trudna do polubienia, ale ma w sobie coś, co sprawia że niezwykle chętnie przewracamy kolejne strony, by dowiedzieć się, jak Hanne poradzi sobie z kolejnym wyzwaniem.
            Śledztwo toczy się powoli i badający ją policjanci natrafiają na mnóstwo przeszkód, przy okazji odsłaniając mroczne oblicze Oslo i jego mieszkańców. Akcja rozgrywa się w latach dziewięćdziesiątych, przez co nie mamy do czynienia ze spektakularnymi odkryciami dokonanymi przy pomocy komputerów i badań w laboratorium. To opowieść o żmudnym śledztwie prowadzonym przez ludzi dręczących przez swoje demony, co niebagatelny wpływ na ich pracę.
Kolejne elementy układanki tworzą dosyć przerażający i pesymistyczny obraz kraju ogarniętego korupcją, która sięga najwyższych szczebli. Holt udało się stworzyć mocny i niepokojący kryminał, który wciąga od pierwszej do ostatniej strony.

Recenzja napisana dla portalu dlaLejdis.pl

środa, 22 maja 2013

Jak pisać cv?


Nie ma dnia, żebym na swoje biurko nie dostała jednego lub dwóch życiorysów młodych ludzi pragnących pracować w mojej księgarni. To co tam czytam, powoduje jednak, że z zaplecza wydobywa się mój dziki ryk „ Matko jedynaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!”
Wydawałoby się, że w dobie internetu napisanie porządnego cv nie powinno sprawiać trudności, ale uwierzcie mi: są rzeczy na tych kartkach o których się filozofom nie śniło…
Poniżej wypunktuję zatem kilka sugestii, które niektórym wydadzą się zapewne truizmami, ale ich nieznajomość jest  udokumentowana stertą papierzysk na moim biurku:
  • Kiedy piszesz życiorys sprawdź go kilkukrotnie, błędy ortograficzne na takim dokumencie, to rzecz niedopulszczalna. Serce mi pęka, kiedy u ludzi studiujących na uczelniach wyższych widzę kwiatki typu: „liceum ogulnokształcące”, „wysoka kóltura osbista”, „literatóra”…Wiem, wiem zaraz usłyszę, że tysiące ludzi ma dysleksję. Ok., ale to z założenia jest dokument, który ma decydować o Waszej karierze- nie powinno się go zatem odbębniać na kolanie.
  • Wymienianie ścieżki kariery to jedno, ale wymienianie wszystkich czynności, którymi zajmowałeś się w poszczególnych miejscach, to już zupełnie strata Twojego i mojego czasu. Nie zliczę ile osób na kilku kartkach A4 wypisywało: „na moim stanowisku zajmowałem się wykonywaniem telefonów służbowych, układaniem dokumentów, przyjmowaniem i wysyłaniem poczty, podlewaniem kwiatkow i kupowaniem kawy koleżankom”. Wymień kilka czynności, jeżeli powtarzając się na kolejnych stanowiskach, to je opuść, nie mam ochoty czytać sto razy, że potrafisz włączyć komputer.
  • Zdjęcie , ooooooooooooo to jest temat rzeka. Wycięte z fotki wakacyjne dziewczyny w kostiumach kąpielowych, pan w czapce i szaliku na tle stadionu, dziewczę w kusej spódniczce oparte o barierkę, czy niezliczone ilości zdjęć z ręki, z obowiązkowym dziubkiem. Ekstremalnym przypadkiem była dziewczyna siedząca na kanapie z koleżankami i zakreślona kółeczkiem…Nie masz odpowiedniego zdjęcia, to go nie wklejaj. Z drugiej strony pójście do fotografa i zainwestowanie 20 zł, to chyba nie jest aż tak trudna sprawa.
  •  Zainteresowania. Jeżeli składasz cv do ksiegarni, to edytuj je i wpisz jakiś rodzaj książek, którymi się interesujsz, które czytasz. Wielokrotnie na końcu cv znajdowałam zainteresowania takie, jak sport, muzyka i taniec, o książkach ani słowa. Może jestem naiwna sądząc, że pracownik księgarni powinien czytać, ale dopóki to moja księgarnia, to ludzie  których wybiorę sobie na współpracowników będą gorliwymi czytelnikami. Jeżeli nie masz sprecyzowanych zainteresowań, to nie wpisuj rzeczy typu: opalanie się… Może i jest to hobby, ale do kręgu zainteresowań, jako takich  trudno je włączyć. Picie piwa, to ulubiona czynność wielu mieszkańców mojego miasta, ale informowanie o tym potencjalanego pracodawcy jest średnim żartem i wychodzisz, przykro to mówić,  na niekompetentnego buraka.
Ostatnia rzecz: kiedy idziesz składać podanie o pracę też musisz się trochę postarać. Wielu młodych ludzi wchodziło do księgarni, mijało bez słowa jej pracowników, podchodziło do mnie i kategorycznym tonem oznajmiało: „chcę złożyć cv”. Jakież było zdziwienie takiej istoty, kiedy z uśmiechem mówiłam: „Dziękuję, ale ja nie chcę Pana/Pani cv. Nie mam czasu i ochoty zaczynać od uczenia tak podstawowych kwestii, jak dobre wychowanie”.
Nie pomaga też stanie pod księgarnią i głośne zastanawianie się z kolegami: „ale ja przecież nie czytam, to co będę tutaj robić?”…
Garść banałów, ale ich przestrzeganie może zapobiec kilku wtopom i może sprawi, że Wasze cv wyląduje na stercie „do rozważenia”.

wtorek, 21 maja 2013

Brzoskwinie dla księdza proboszcza


“W Brzoskwiniach dla księdza proboszcza” po raz trzeci spotykamy się z niezwykłą Vianne i jej magicznymi niemalże zdolnościami naprawiania relacji międzyludzkich. Tym razem bohaterka dostaje list zza grobu... Dawna przyjaciółka napisała go i nie zdążyła wsyłać, robi to jej wnuk, nie przypuszczając nawet, jak wielkie zamieszanie to spowoduje:  zmarła Amande Voizin poprosiła  bowiem Vianne by ta wróciła do Lansquenet, ponieważ ktoś  potrzebuje jej pomocy. Bohaterka powraca zatem  do miasteczka, gdzie niegdyś zmieniła życie wielu ludzi i gdzie jej sklepik z czekoladą stał się przyczyną wielu, dramatycznych czasami, wydarzeń.
            W "Czekoladzie " głównym powodem zatargów międzyludzkich była niechęć do "szczurów rzecznych", którym to mianem nazywano koczowników przypływających co jakiś czas do Lansquenet. Tym razem mieszkańcy skonfrotnowani zostają z egzotycznym światem islamu i jego wyznawców, którzy pojawiają się pewnego dnia w tym urokliwym, francuskim miejscu wybierając go na swój nowy dom. W "Brzoskiwniach ..." historia zatacza koło i w miasteczku tak jak Vianne przed laty zjawia się inna kobieta z córeczką, jednak  zamiast sklepiku z czekoladą zakłada szkołę dla muzułmańskich dziewcząt. W momencie jej pojawienia się sprawy przybierają dramatyczny obrót: tajemnicza kobieta niczym zła wróżka wydobywa wszystkie negatywne cechy nowych i starych mieszkańców miasteczka.
            Podział na katolików i wyznawców islamu staje się coraz bardziej wyraźny, dochodzi do coraz brutalniejszych starć między nimi, a dotychczasowa sielanka gwałtownie przemienia się w prawdziwe pole bitwy. W dramatyczne wydarzenia uwikłany zostaje dawny znajomy (można by nawet rzec, że nieprzyjaciel ) Vianne -proboszcz. Ksiądz, kóry nie potrafi odnaleźc się w nowym porządku rzeczy, staje się kozłem ofiranym zaówno dla swoich parafian, jak i dla nowych mieszkańców, dla których jest sługą nieprawdziwego boga.

Autorka stawia przed swoją bohaterką nie lada wyzwanie: próbę uładzenia napiętych stosunków dwóch skrajnie odmiennych społeczności, oczyszczenie dobrego imienia księdza proboszcza i wyjaśnienie zagadki tajemniczych podpaleń, kóre nękają miasteczko. Vianne niczym sprawny negocjator porusza się ostrożnie między dwoma zwaśnionymi obozami, a jej zabiegi wspomagane są przez zadziwiające talenty kulinarne.
Siłą powieści są nie tylko świetnie skonstruowani bohaterowie, ale także delikatność z jaką Harris podejmuje drażliwy temat tolerancji. Pisarka pokazuje sugestywnie skrajnie różne poglądy i ludzi przekonanych o swojej racji, bez względu na wszystko dążących do narzucenia swoich przekonań innym. Na pierwszy plan opowieści wysuwają się katastrofalne skutki ślepego fanatyzmu, będącego przyczyną wszelkiego zła. Niezwykła wrażliwość autorki pozwala jej kreślić wiarygodne postacie i uniknąć wszelkich pułąpek związanych z tworzeniem literatury zaangażowanej w kwestie społeczne.       
Harris słynie z prozy ocierającej się o realizm magiczny, nasyconej niesamowitymi wydarzeniami i postaciami, kóre posiadają niezwykłe zdolności. Vianne za pomocą swoich przysmaków jest w stanie zapanowac nad ludzkimi emocjami, jej córka ma niezwykłego przyjaciela, którego widzą nieliczni, a wiejący wiatr potrafi być zapowiedzią  negatywnych zdarzeń. Dzięki talentowi angielskiej pisarki opowieść o fascynującej kobiecie staje się ponadto nośnikiem istotnych treści, tak rzadko prezentowanych w literaturze popularnej.  

Recenzja dla portalu dlaLejdis.pl

środa, 8 maja 2013

Tysiąc stron niezwykłej przygody.


            Weeks powraca z drugim tomem opowieści o siedmiu Satrapiach, potężnym Pryzmacie i jego próbach zapobieżeniu rozpadowi świata. W pierwszym tomie planowanej trylogii, dane nam było poznać świat w którym za pomocą krzesania można przemienić światło w materialną substancję, a ludzi którzy tym się zajmują nazywa się krzesicielami. Główny bohater jest Pryzmatem, najpotężniejszym człowiekiem, który jako jeden z niewielu potrafi krzesać siedem kolorów jednocześnie z białego światła. Ceną za ten niezwykły talent jest skrócone życie. Ale to tylko jeden z problemów z jakimi boryka się Gavin, człowiek który ma na karku powracające stare bóstwa, kilkadziesiąt tysięcy uchodźców i buntowników, łaknących jego krwi. Nie wspominając o synu z nieprawego łoża, ukochanej, o którą musi walczyć i opuszczającej go powoli magii. Jak widać, jest czym zapełnić tysiąc stron opowieści. 
            Specjalnością autora są wielowątkowe opowieści i tym razem także mamy do czynienia z kilkoma, równolegle prowadzonymi wątkami. Najważniejszy jest oczywiście Gavin i jego próby uratowania świata przed rozpadnięciem się na kawałeczki. Weeks pokazuje nam również starania nieślubnego syna Pryzmata, Kipa który z polecenia ojca musi dołączyć do elitarnej straży, legendarnej Czarnej Gwardii, prawdziwej wylęgarni twardzieli. Jest to o tyle trudne, że Kip jest otyłym i niezdarnym młodzieńcem, z trudem pokonującym schody… Poznajemy także dokonania Księcia Barw, stojącego na czele buntowników chcących zmienić dotychczasowe rozdawania kart w świecie. Weeks sprawnie prowadzi te wątki, wplatając  w  nie kolejnych bohaterów i kolejne epizody, tworzące prawdziwą ucztę dla wyobraźni.


            Sardoniczne poczucie humoru pozwala pisarzowi na kreślenie skrzących się dowcipem dialogów i zapadających w pamięć powiedzonek. Spektakularne potyczki sąsiadują z kilkoma wzruszającymi scenami, a wielbiciele intryg i spisków niejeden raz westchną z zachwytem, gdyż wszelakie machinacje polityczne są doskonale nakreślone, tworząc pełne napięcia rozgrywki między możnymi tego świata.
Jak zawsze siłą powieści, jak w przypadku trylogii o Cieniu, są niejednoznaczni bohaterowie, których trudno zakwalifikować, jako pozytywnych, czy też negatywnych. Postacie wypełniające liczne strony są pełne sprzeczności i nieraz zaskakują czytelnika swoim postępowaniem. O głównym bohaterze jedna z postaci mówi zresztą gorzkie słowa: „Jesteś wielkim człowiekiem, ale tylko kiedy patrzy się na Ciebie z daleka”.
 Cały świat przedstawiony jest mocno niejednoznaczny i następujące po sobie wydarzenia często okazują się być motorem napędowym sytuacji których przebiegu nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Autorowi udało się stworzyć drugi tom trylogii wciągający bez reszty, co doskonale wróży zwieńczeniu opowieści o Pryzmacie. Świetne wykorzystanie schematów klasycznej powieści fantasy, przekute w zupełnie nową jakość, przestaje być wtórną historią o wybrańcu w magicznym świecie, każąc nam z niecierpliwością wyczekiwać trzeciego tomu.

wtorek, 7 maja 2013

Majowy stosik.

Pogoda zdecydowanie ułatwiła wybór opcji na majowy weekend. Deszcz, a nawet dwie burze sprawiły, że liczba przeczytanych książek stała się zdecydowanie większa, niż zakładałam, optymistycznie wierząc w polską aurę:/










Trochę historii, ciut teatru, kilka mądrych rozmów i tysiąc stron fantastycznej zabawy:)