środa, 23 listopada 2011

Gustaw i ja

Heh...Są ksiązki, które powstały właściwie nie wiadomo po co...i do takich niestety należy "Gustaw i ja".

Po biografii związku dwojga aktorów, ludzi którzy przeszli do historii kina i teatru, spodziewałam się dużo więcej. Zwłaszcza, że w pamięci mam setki anegdotek, którymi sypał Holoubek przy każdej okazji, jego cudowne poczucie humoru i niesamowitą inteligencję i wrażliwość.
Lektura zajęła mi niewiele czasu, ale i tak zamiast tego powinnam obejrzeć jakis odcinek "Pana Michała" i nie psuć sobie obrazu Magdy Zawadzkiej.
Nudna, uładzona, nudna, pełna gładkich słówek, niewiele wnosząca do obrazu aktorskiego małżenstwa, nudna i jeszcze raz nudna książka. Ciągle przypominały mi się wywiady z "Twojego Stylu"- mnóstwo banałów, gładkich słowek i tak naprawdę niewiele z nich wynika, nawet jesli rozmówca jest ciekawą personą, to i tak wszystko wygląda jak od jednej sztancy. Z książką pani Zawadzkiej jest tak samo, a najgorszy jest styl; oto jak wygląda relacja z wyjazdu na olimpiadę do Monachium:
"Niestety, radość i entuzjazm przerywa brutalny atak terrorystyczny-giną niewinni sportowcy. Zło zwycięża, zniszczono piękną ideę olimpijską. Pełni smutku i lęku wracamy do Warszawy". Kilkadziesiat stron dalej po ataku na Amerykę pamiętnego września, "pełni smutku i lęku" państwo Holoubkowie wracają do Polski...


I tak jest przez trzysta stron...dodatkowo objętość sztucznie napędzana przez fragmenty recenzji ale tylko jednego spektaklu, mnóstwo zdjęć i rozdziały, których idea pozostaje dla mnie zupełnie niezrozumiała: jak wynurzenia autorki o modzie.

Totalnie nieporozumienie, ale na pocieszenie dodam, że pięknie wydane;)

12 komentarzy:

  1. A chciałam przeczytać...ale skoro tak, to wymieniam na biografię Nałkowskiej. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie odradzam, a do biografii Nałkowskiej sama się przymierzam, więc poczekam może na Twoje uwagi:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwazam,ze milosc nie jest nudna, przeczytalam te ksiazke jednym tchem i kazdego dnia wracam do wybranych fragmentow...Taka milosc to marzenie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli spokój, ciepło, "uładzenie", wzajemny szacunek i okazywana sobie nawzajem miłość, mówienie o ukochanym człowieku w piękny sposób, brak aferek, awantur i ostrych słów to nuda dla Pani, to... wypada mi tylko Pani współczuć. Może kiedyś doceni Pani te "nudne" walory życia we dwoje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogi anonimowy czytelniku dziekuję za współczucie, ale niepotrzebnie sie nade mna litujesz, walory życia we dwoje doceniam codziennie, nie doceniam za to przedstawienia jednego z najwybitniejszych aktorów polskich, jako nudnego, mdłego człowieka. Można pisac o kims z czułością i szacunkiem, ale nie robic z niego papierowej postaci, zupelnie bez życia. Pani Zawadzka stworzyla słodki cukierkowy obrazek , zupełnie bez życia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie zgodzę się z Gośką. "Gustaw i ja" nie jest książką nudną - więcej nawet, zdziwiłam się, że ktokolwiek nudną i "nie wiadomo po co" ją nazwał. Choć prawda: "de gustibus..."
    To piękny obraz małżeństwa i miłości, ale nie tylko. To przede wszystkim obraz Holoubka nie jako pomnika, a jako żywego człowieka. Holoubka, który sypał żartami (i te żarty i anegdoty na kartach powieści znajdziecie!), Holoubka troszkę niezdarnego, który niechcący potrafił wylać na żonę herbatę, Holoubka roztrzepanego, Holoubka inteligentnego, Holoubka-amanta, Holoubka ludzkiego do bólu. Mnie na przemian książka to bawiła, to wzruszała. Nie jest cukierkowo, jest za to bardzo życiowo, na przemian to szaro, to radośnie. Jak w życiu.
    Polecam.I pozdrawiam,
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, gusty bywają różne. Jedni czytają Kanta, innym wystarcza Mniszkówna. I teoretycznie każdy ma rację. :)

      Usuń
  7. Jestem właśnie po lekturze tej cegły i ze smutkiem podzielam zdanie autorki. Książka napisana przez pustą, doskonale wychowaną panienkę, tak doskonale, że aż pozbawioną cech charakteru. Podobnie książka, grzeczna, uładzona, bez bigla. Nudna. Panegiryk.Mdła do wymiotów.
    Poza tym przebijająca się wszędzie, pomimo oficjalnych zaprzeczeń chęć bywania, błyszczenia, zamiłowania do hołdów. Widoczna megalomania, ledwie skrywana kindersztubą panienki z dobrego domu, widoczny również brak zainteresowania sprawami kraju w sytuacji, gdy to "zainteresowanie" mogłoby zaszkodzić w korzystaniu z przywilejów oferowanych przez władzę (wątek z podrzuceniem antysocjalistycznej bibuły w USA).Jestem zdegustowana, liczyłam jednak na trzymanie poziomu. Niestety.
    Dla osób, które podnieca i wzrusza twórczość Rodziewiczówny, pozycja z pewnością godna polecenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już myślałam, że jestem jedyną osoba, której się ta biografia nie podobała;) ale powyższa wypowiedź nieco mnie uspokoiła, pozdrawiam;)

      Usuń
    2. Nic dodać nic ująć. Doskonała recenzja. Plus brzydki fragment książki o wyższości narodzonego syna nad córkami Pana Gustawa. Niskie. I jeszcze jedno - naprawdę wiele jest osób, którym nie podobała się ta książka. Powinna mieć tytuł: Ja ..... (długo, długo nic) i Gustaw. Niestety. Julia

      Usuń
    3. świetnie podsumowałaś megalomanię autorki:)

      Usuń
  8. Ja jednak polecam, bo wspomnienia są napisane przepięknie!

    OdpowiedzUsuń