niedziela, 23 lutego 2014

Powrót do przeszłości.


Są książki, które swoim klimatem wciągają już od pierwszej strony, pełne niezwykłych szczegółów, magiczne i przesycone wyjątkowymi emocjami. Taki jest właśnie „Smak pestek jabłek”, opowieść o wyjątkowo skomplikowanej rodzinie, poszukiwaniu swojej drogi i zataczającej koło historii.
            Główna bohaterka, Iris, dziedziczy dom babci, co wiąże się z powrotem do dzieciństwa, trudnych przeżyć i tajemnic rodzinnych. Postanawiając spędzić tydzień w rodzinnym miasteczku, Iris pragnie zdecydować, czy zachować spadek, czy też nie. Powolnie upływające dni, pozornie wypełnione zwyczajnymi czynnościami stają się przyczynkiem do wspominania i poznawania swojej rodziny na nowo, a rodzinne gniazdo jest miejscem, gdzie budzą się duchy przeszłości. Rekonstruowanie skomplikowanych losów trzech pokoleń kobiet jest procesem czasami bardzo bolesnym, ale niezwykle wartościowym- pod koniec Iris jest znacznie bogatsza o emocje, doświadczenia, które nigdy nie miałyby miejsca, gdyby nie pobyt w małym domu na wsi.

            Autorce udało się stworzyć niezwykłą galerię zapadających w pamięć postaci: Hinnerka, dziadka Iris piszącego wiersze, melancholijnego członka partii nazistowskiej, który nie zawahał się uratować kolegi z szkolnej ławki; matki głównej bohaterki-urodzonej łyżwiarki, powoli gasnącej na wskutek rozdzielenia z rodzinnym domem, despotycznej i ekstrawaganckiej kuzynki, a także wydawałoby się zwykłych ciotek, skrywających swoje mroczne sekrety.
            Pobyt w domu rodziny Lusnchen powoli sprawia, że nawarstwiające się od lat tajemnice, wzajemne urazy i zatargi wychodzą na jaw, jednocześnie sprawiając ból, ale także przynosząc ulgę, gdy kolejne sekrety znajdują swoje wyjaśnienie. Sztampowy wątek odziedziczenia domu z licznymi tajemnicami jest wykorzystany w sposób, który nie przynosi ujmy pisarstwu niemieckiej autorki. Z kolei,  pojawiający się niejako na obrzeżach całej opowieści, wątek romantyczny nie zdominował całej opowieści, za to przydał jej nieco delikatności, sprawiając że wymowa „Smaku pestek” koniec końców nie była zbyt gorzka


            Melancholijna proza Hageny pełna jest niezwykłych szczegółów, które przesądzają o lekko nierealistycznym klimacie powieści: białe porzeczki tracące kolor na wskutek żałoby, iskry elektryczności strzelające z palców jednej z ciotek. To wszystko łączy się w spójną całość, gdzie „ (…) zmiany losu zawsze zaczynały się- również w naszej rodzinie-od upadku. I od jabłka”. Leniwie tocząca się narracja idealnie pasuje do opowiadanej historii, na kolejnych stronach pozornie niewiele się dzieje, ale zmysłowy styl uwodzi czytelnika, pozostawiając go pod wrażeniem lektury na długo.


Recenzja napisana dla portalu dlaLejdis.pl

sobota, 15 lutego 2014

Literatura i kłamstwo

Chyba wiesz, że pisarze kradną i kłamią. Zapożyczają, ulegają wpływom, parafrazują, parodiują, napomykają […] Wszystko z wyjątkiem plagiatowania, bo tego nie wolno. W każdym razie nie wolno o tym mówić. Ale i tak kradną. Literatura żyje z literatury.”
„Myślała, że żeby pisać, potrzebna jest pewność siebie. Ale myliła się. Potrzebna jest anonimowość”- czy dlatego utalentowana autorka decyduje się na oszustwo? Wynajmując, początkowo tylko do jednorazowego, reprezentowania swojego opowiadania na konkursie, ładną dziewczynę, elokwentną i wzbudzającą powszechną sympatię, pisarka uruchamia lawinę kłamstw…
Historia opowiada o dwóch skrajnie różnych bohaterkach. Babby, niepozorna, milcząca i unikająca ludzi, przyglądająca się krytycznie otaczającej rzeczywistości, a jednocześnie prawdziwa autorka słynnych powieści firmowanych nazwiskiem Lillemor Troj, kobiety stworzonej do bycia pisarką-efektownej, oczytanej, doskonale poruszającej się wśród niuansów eleganckiego świata. Układ zapoczątkowany przed wielu laty funkcjonował może nie idealnie, ale na tyle dobrze, że pozorantka otrzymała zaszczytne miejsce w historii literatury. Co spowodowało zatem, że pewnego dnia Lillemor otrzymuje maszynopis książki Babby zdradzającej całe oszustwo?
Opowieść poznajemy z dwutorowej narracji: pierwszoosobowej, która przynależy do Babby, wypowiadającej się na stronach maszynopisu oraz trzecioosobowej, będącej bezpośrednią reakcją Lillemor na czytane właśnie, przeważnie gorzkie, słowa. Ten sposób prowadzenia powieści pozwala doskonale na skonfrontowanie cynicznego postrzegania rzeczywistości (to zdecydowana domena Babby) z naiwnym oglądem dziejących się wydarzeń, w czym celuje dystyngowana i wychowana pod kloszem Lillemor. Skontrastowane, początkowo bardzo mocno, postacie kobiece przechodzą na kolejnych stronach ewolucję. I o ile cynizmu jednej nie ruszył czas, to z naiwności drugiej po latach nie pozostało zbyt wiele.


Ekman kreśli szeroką perspektywę: od lat pięćdziesiątych do czasów współczesnych. Przedstawiając nie tylko historię tytułowych oszustek, ale kreśląc również historię szwedzkich kobiet na tle zmieniających się czasów, wyobrażeń na temat tworzonej przez nie literatury oraz ewolucję samej postaci „ kobiety piszącej”. Negując męski sposób postrzegania rzeczywistości Ekman czasami gubi rytm narracji i pozwala zdominować fabułę drobiazgowym opisom strojów, co jednak możemy również odczytać, jako lekki ukłon w kierunku powieści realistycznej.
Całość jest bardzo statyczna, opierająca się w dużej mierze na dialogach, monologach wewnętrznych i nieustannych konfrontacjach dwóch bohaterek. Brak gwałtownych zwrotów akcji nie jest jednak wadą, w tym przypadku doskonale sprawdza się ten sposób prowadzenia narracji, dodatkowo pełen niedopowiedzeń i mocno enigmatyczny, jeżeli chodzi o dookreślenie motywów postępowań bohaterek.
Dwie zupełnie rożne kobiety, dwa odmienne style życia i łącząca je miłość do książek, a także próba ocalenia samych siebie poprzez słowa, to główny temat pasjonującej powieści, która swoim powolnym rytmem wciąga czytelnika, pozostawiając go z wieloma pytaniami, na które nie ma łatwych odpowiedzi.


Recenzja napisana dla portalu: dlaLejdis.pl

czwartek, 13 lutego 2014

Cytat, który każdy mól książkowy zrozumie:)


"Zawsze, gdy znalazłam się w promieniu stu metrów od księgarni, czułam, jak w moich żyłach krąży zwiększona dawka adrenaliny. Uwielbiałam książki. (...) Uwielbiałam je dotykać . Kochałam ich zapach. Księgarnia była dla mnie jaskinią Alladyna. Za tą lśniącą okładką można znaleźć inne światy, historie życia wielu ludzi. Wystarczy tylko zajrzeć."

M.Keyes "Arbuz"



Konkurs Śląskich Blogerów Książkowych

Pamiętacie Wielki Mikołajkowy Konkurs?

Zapraszamy na kolejny konkurs opierający się na podobnych zasadach.

Tym organizujemy go specjalnie z myślą o osobach, które nie obchodzą Walentynek i są znudzeni widokiem serduszek i walentynkowych upominków.

Blogowy Konkurs Antywalentynkowy Śląskich Blogerów Książkowych i Księgarni „Victoria” Zabrze będzie polegał na tym, aby odnaleźć w JUTRZEJSZYCH wpisach, na blogach ŚBK słowa – klucze, które ułożą się w hasło konkursowe. Hasło to należy wysłać na podany adres mailowy Księgarni – victoria@ksiaznica.pl
Nie powiemy Wam, ilu blogerów będzie w zabawę zaangażowanych i jakich słów trzeba szukać, nie martwcie się jednak, słowo – klucz będzie bardzo wyraźnie zaznaczone i łatwe do znalezienia. Idąc po śladach, klikając na odpowiednie słowa, będziecie przechodzić od bloga do bloga, aż w końcu traficie na FP „Victorii” na FB. To będzie dla Was sygnał, że ułożyliście całe hasło.
Następnym krokiem będzie wysłanie hasła na adres mailowy Księgarni „Victoria”, podany powyżej.
Dla ułatwienia konkursu, proponujemy zacząć poszukiwania na blogu Archer. Potem powinno pójść Wam, jak z płatka.

Regulamin
1. Blogowy Konkurs Antywalentynkowy jest przez grupę ŚBK oraz Księgarnię „Victoria” Zabrze
2. Sponsorem nagród są Śląscy Blogerzy Książkowi.
3. Nagrodami w konkursie jest 1 pakiet książek niespodzianek.
4. Konkurs trwa od 14.02.14 do 15.02.14 r.
5. Wyniki zostaną ogłoszone dnia następnego, czyli 16.02.14 r.
6. Odpowiedzi na zadania konkursowe proszę wysyłać na adres: victoria@ksiaznica.pl
7. O wygranej w konkursie decyduje kolejność zgłoszeń. Wygrywa CZTERNASTA (14) osoba.
8. Pod uwagę brane będą tylko prawidłowe odpowiedzi wysłane drogą mailową, sygnowane własnym imieniem i nazwiskiem
9. Nagrodę będzie można odebrać osobiście w Księgarni Victoria (Galeria Zabrze, ul. Wolności 273-275, 41-800 Zabrze) bądź zostanie ona przesłana na adres podany przez zwycięzcę. W przypadku nieodebrania nagrody organizatorzy konkursu mogą wyłonić innego zwycięzcę lub przeznaczyć nagrodę na inne cele.
10. Biorąc udział w konkursie, zgadzają się Państwo na przetwarzanie podanych przez siebie danych osobowych przez organizatora Grupę ŚBK oraz Księgarnię Victoria, zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r (Dz. U. nr 133 poz. 883) – które zostaną wykorzystane jednorazowo.
11. Wysyłka tylko na terenie Polski
Zadanie konkursowe:
Ze słów – kluczy, podanych na blogach ŚBK ułóż hasło konkursowe.



poniedziałek, 10 lutego 2014

Fałszując rzeczywistość...


Umierająca na raka gwiazda filmowa, dokumentem ze swoim udziałem, dała świadectwo niezwykłej odwagi i pokory. Z kolei mężczyzna z którym żyła wiele lat, swoją książką o ich związku pokazał światu spory brak taktu i poszanowania cudzych uczuć.
Burzliwy związek gwiazdy „Love Story” i najsłynniejszego z Aniołków Charliego trwał wiele lat i pokazywał światu ciemną stroną aktorów. Awantury, alkohol, przemoc domowa i narkotyki, w które wciągane były dzieci obojga- takie informacje ukazywały się regularnie pod zdjęciami pobitej Farrah, czy też skutego kajdankami O’Neal’a. Przerywnikami w tym ponurym melodramacie były zapewnienia o wzajemnym uczuciu, rozstania, rozpaczliwe wystąpienia córki aktora oskarżającego go o wszystko, co najgorsze i kolejne zapewnienia o uczuciu gwiazdorskiej pary.
Te wszystkie dramatyczne wydarzenia odnajdziemy z książce „Moje życie…” przedstawione jednakże zupełnie inaczej: autor nie skrywa się nawet z zamiarem wybielenia swojej osoby, negując fakty i ukazując je we własnej wersji. Pokazany z tej strony O’ Neal zmienia się w nieszczęśliwego człowieka, którego osaczyły wszelkie przekleństwa świata; rycerza w białej zbroi walczącego z nałogami dzieci, chorobą ukochanej i złowieszczym światem mediów. Nie muszę chyba dodawać, że ta wersja nie jest w stanie się obronić, zwłaszcza w kontekście wzmianek o tym, że bijatyki z żoną uważa się za urocze i dziecinne.
W książce znajdują się zdjęcia z prywatnego archiwum pary, wśród nich wiele dotychczas niepublikowanych oraz fragmenty listów i dziennika prowadzonego przez aktora. Pojawia się kilka wspomnień poprzedzonych stwierdzeniem- „Farrah nie chciała o tym mówić”, „Farrah nie chciała, by świat się o tym dowiedział”. Mimo tych zastrzeżeń, autor nie ma oporów, by dzielić się z czytelnikami bardzo intymnymi historiami z życia swojego i swojej partnerki. Bywa, że jest nieznośnie protekcjonalny: co chwilę zwraca się bezpośrednio do czytelnika, by oznajmić, że gwiazda filmowa, to też człowiek i sama np. robi zakupy…



Opowieść o uczuciu nie trzyma się swoich ram, O’Neal co rusz  ucieka w dygresje: wspomina swoje wielkie role, gwiazdy z którymi się zadawał, całości brakuje jakiegokolwiek wypośrodkowania między opowiadanymi historiami: na jednej stronie możemy znaleźć wspomnienie smaku precli z dzieciństw i opowieść o molestowaniu córki przez znajomego…
Zażenowanie budzi także fakt, że między wspomnienia o umierającej ukochanej, ktoś potrafi wcisnąć reklamę reality show ze swoim udziałem. Równie dramatyczny brak wrażliwości gwiazdor pokazuje w momencie, gdy przechodzi od uzależnienia córki do umeblowania domu…
„Moje życie…” jest ciekawym przykładem biografii próbującej fałszować rzeczywistość, a dodatkowo niepięknym obrazem mężczyzny trzymającego się kurczowo nieprawdziwego obrazu swojej osoby. Nie wydaje mi się, by jakakolwiek kobieta była zadowolona z tego rodzaju „hołdu” i by jakakolwiek na taki zasłużyła.

Recenzja napisana dla portalu dlaLejdis.pl:
 http://dlalejdis.pl/artykuly/moje_zycie_z_farrah_recenzja

niedziela, 2 lutego 2014

Bogowie Świata Rzeki


Philip José Farmer wszedł do historii fantastyki dzięki powieściom osadzonym w niezwykłym uniwersum, gdzie doszło do spektakularnego wskrzeszenia trzydziestu miliardów ludzi. Cykl Świat Rzeki wzbogacony został niedawno o kolejną część, oryginalnie wydaną w 1983, u nas dopiero w  grudniu zeszłego roku.
Gwoli przypomnienia- historia rozpoczyna się, gdy nad brzegiem Rzeki pewnego dnia budzą się ludzie z wszystkich okresów historii Ziemi, wskrzeszoni przez tajemnicze siły. Wyobraźcie sobie świat w którym jednocześnie egzystuje neandertalczyk, mieszkaniec baroku, dziewiętnastowieczna dama i średniowieczny chłop pańszczyźniany. Każde z nich dysponuje wiedzą przynależną dla swojej epoki i niczym poza tym. Każde z nich musi odpowiedzieć sobie na pytanie: skąd się wziął nad Rzeką? co tutaj robi? I jaki jest cel tego wszystkiego? Iście egzystencjalnym pytaniom towarzyszy proza życia: enigmatyczni dobroczyńcy zapewniają pożywienie, ale resztą każdy ze wskrzeszonych musi zająć się sam.


Stopniowo, w kolejnych tomach poznawaliśmy bohaterów, którzy zdominowali pozostałych i wysunęli się na pierwszy plan opowieści. Sir Richard Burton, Alicja Liddell Hargreaves, Peter Frigate, Aphra Ben (szpieg króla Karola II), Nur ed-Din El-Musafri, (dwunastowieczny sufi), baron de Marbot, Tom Turpin (czarnoskóry kompozytor) Li Po- chiński poeta oraz pochodząca z jego epoki Gwiezdna Łyżeczka, pomimo znacznych różnic połączyli się w niewielką, ale groźną dla otoczenia grupę eksplorującą przedziwny świat i powoli buntującą się przeciw zastanemu porządkowi. „Bogowie Świata Rzeki” rozpoczynają się, gdy nasi bohaterowie zdają się być u celu wędrówki. Po śmierci swoich wrogów cała grupa może posiąść moc równą bogom- zająć miejsce Etyków, istot  potrafiących kontrolować ludzkie dusze, wskrzeszać zmarłych i kreować  własne niepowtarzalne światy. Pokusa jest ogromna, zwłaszcza, gdy ginie ostatni z Etyków…
 Śledzenie losów małej grupy ludzi, którzy kłócą się, walczą ze sobą, zawiązują kolejne sojusze, spiskują nie tylko przeciwko tajemniczemu wrogowi, ale także przeciwko sobie- to fascynująca rozrywka. Farmer jest prawdziwym mistrzem opisywania relacji międzyludzkich, które pokazuje nam w bardzo klaustrofobicznej przestrzeni zamkniętej wieży. 
Uniwersum Świata Rzeki  już od samego początku niosło ze sobą ogromne możliwości: od poziomu niemalże metafizycznego, jakim było dociekanie celu wszystkich wydarzeń, przez potencjał tkwiący w stworzeniu tak różnych postaci, aż po stricte przygodową fabułę  koncentrującą się na eksplorowaniu niezwykłego świata. „Bogowie…” z racji ograniczenia przestrzeni zawierają tych wszystkich elementów zdecydowanie mniej, ale i tak są godną kontynuacją cyklu autora, który dzięki niemu stał się jednym z bardziej uznanych  pisarzy s-f.