Moorea Seal proponuje zabawę z 52
listami, po jednej na każdy tydzień roku. Każda z nich ma pomóc w uporządkowaniu
myśli, planów i marzeń, a także w „przeżywaniu kolejnych dni coraz bardziej
świadomie”. Autorka przyznaje, że jest
uzależniona od robienia list i na co dzień posługuje się przynajmniej trzema,
by pomóc ogarnąć sobie rzeczywistość.
Właściciel dziennika może zapisywać
cele i marzenia na dany rok, wpisać swoje ulubione filmy, książki, wizualizować
swoje życie za 10 lat, czy też odnotować ulubione cytaty. Kolejność wypełniania
list jest oczywiście dowolna i zależy od widzimisię czytelnika.
Całość podzielona jest wedle pór
roku, każdej z nich autorka przyporządkowała odpowiednie, według niej, listy. Nic
dziwnego więc, że dziennik rozpoczyna lista noworocznych postanowień, tak
dobrze znanych każdemu z nas. Wiosna, to między innymi spis naszych dziwactw,
czy też największych motywatorów, latem zapisać możemy, co przynosi nam
największego kopa energetycznego, a jesienią skrupulatnie tworzyć listy piosenek
poprawiających humor, niezależnie od aury.
Szata graficzna „Trochę innego
dziennika” robi naprawdę pozytywne wrażenie. Każda strona stanowi odrębną
całość, ozdobioną różnymi akcentami graficznymi i wyróżnioną innym kolorem,
pomiędzy listami powklejane są klimatyczne zdjęcia, spinające wszystko w jedną
stylistyczną całość.
Dorabianie ideologii do tej pozycji,
to trochę zbyt dużo, ale sama książeczka może sprawić dużo frajdy, o ile ktoś
oczywiście lubi spisywać swoje przemyślenia, czy też z większą uwagą skoncentrować
się na mijających chwilach, zatrzymanych właśnie w formie listy.