poniedziałek, 30 września 2013

Realizm magiczny po amerykańsku.



Lucius Shepard. Pisarz, który należy do nielicznego grona twórców czytanych nie tylko dla fabuł, ale także bogactwa języka, jakim tworzy swoje opowieści. Autor „Smoka Griaule’a” powraca właśnie trzema historiami połączonymi w jednym tomie.
Shepard, jak mało kto potrafi opowiadać pozornie zwyczajne fabuły, w których tuż pod powierzchnią kryje się horror, niesamowite wydarzenia traktowane są, jako coś oczywistego, a ludzie kryją mroczne tajemnice. Amerykański pisarz potrafi w kilku zdaniach nakreślić przekonywujący portret, zapadającą w pamięć scenę, czy realistyczny krajobraz. Maestria, z jaką posługuje się słowami jest naprawdę godna podziwu.
W „Amerykańskim modlitewniku” pisarz tworzy postać Wardlina Stuarta, narratora i byłego więźnia, człowieka odkrywającego moc słów. Posługuje się nimi z mniejszym wdziękiem, niż jego stwórca, ale pisane przez niego poetyckie modlitwy praktycznie zawsze zostają spełnione, pozostaje pytanie tylko przez kogo… Opublikowane w formie książki prośby przynoszą jego autorowi niesamowitą popularność, Wardlin staje się kolejnym bożyszczem Ameryki, wielbionym przez fanatyczne tłumy. Równie fanatyczni stają się jego przeciwnicy, reprezentanci innych religii, przekonani, że swoisty kult Stuarta jest zagrożeniem dla „prawdziwej” wiary. Pozostaje jeszcze kwestia istoty obudzonej modlitwami, siły nie do końca sprecyzowanej, ale potężnej…

 „Luizjański blues”, to z kolei historia muzyka, młodego mężczyzny, którego samochód psuje się na obrzeżach dziwnego miasteczka Grail. Jego mieszkańcy, naprawdę barwna kompania, przekonani są o istnieniu Dobrego Szarego Człowieka, istoty gwarantującej szczęście pod warunkiem wybrania królowej: dziewczynki, na którą będą spadać nieszczęścia całego miasta. Zbliżająca się Noc Świętojańska jest momentem koronacji, a młoda kobieta, w której zakochuje się główny bohater, to królowa, która musi właśnie oddać koronę.   Ostatnia historią jest „Viator”; rozgrywająca się na Alasce opowieść wbitego głęboko w brzeg frachtowca. Pięciu mężczyzn skierowanych do pracy na nim powoli zaczyna osuwać się w szaleństwo, którego źródło tkwi w przeszłości statku.  
Nietrudno wyłapać powracające motywy, drobne obsesje dręczące autora i analizowane przez niego pod różnymi kątami: próba znalezienia odpowiedzi na pytanie czym jest normalność, doszukiwanie się fantastyki w codziennych sytuacjach, usiłowanie rozgraniczenia snu od jawy, paranoiczny klimat i surrealistyczne wydarzenia.  Na kolejnych stronach powracają opisy małych miasteczek, ekscentrycznych mieszkańców i rozpaczliwie szukających miłości bohaterów. Magia obecna jest w miejscach i ludziach, a pierwotne rytuały trzymają się mocno, mimo upływającego czasu. Nie ma jasnych odpowiedzi, zakończenia można interpretować na różne sposoby i to od nas zależy, jak chcemy zakończyć losy bohaterów. W każdej z opowiedzianych historii nie ma wyraźnego podziału na to, co realne i nierealne, każdą z nich możemy potraktować dosłownie, ale także metaforycznie. Wtedy np. historia samotnego człowieka pracującego na wraku stanie się opowieścią o walce z przeszłością i demonami, tkwiącymi w każdym z nas.
Opowiadania zgromadzone w „Amerykańskim Modlitewniku” po raz kolejny potwierdzają poziom tekstów tworzonych przez Sheparda, prozy wymykającej się często klasyfikacji, ale za każdym razem wciągającej i klimatycznej.


czwartek, 26 września 2013

Zapomniani bohaterowie.


            „(…) cieszmy się naszą historią. Poznawajmy ją z ciekawością i radością. Pomniki zamieniają bohaterów w kamień a historię czynią twardą i niedostępną. Opowieści mogą otwierać przeszłość i oddawać ludziom/historii życie. Bierzmy je takim jakim było. W nas też jest Las.”

Elżbieta Cherezińska po raz kolejny zajęła się tematem nieobecnym do tej pory w literaturze głównego nurtu. Po przybliżeniu czytelnikom (i to z ogromnym powodzeniem) czasów rozbicia dzielnicowego, tym razem podjęła się opowiedzenia historii równie dramatycznej, co bolesnej. Dzieje oddziału Narodowych Sił Zbrojnych (najpierw Legionu Nadwiślańskiego, potem Brygady Świętokrzyskiej) są  pełne niedomówień i kontrowersji, przez co stały się idealnym tematem dla pisarki, odżegnującej się od jasnych, czarno-białych podziałów.
            „Legion” koncentruje się na historii Brygady Świętokrzyskiej, formacji, której działania do dzisiaj są tajemnicą: niewielka ilość źródeł historycznych i zakłamania epoki komunizmu utrudniają konstrukcję jasnego przekazu na ten temat. Niezrażona tym faktem pisarka tworzy własną opowieść, w której bohaterowie  i tchórze mają na równi prawo głosu. Historia Legionu, to opowieść o tworzeniu konspiracji w okupacyjnych warunkach; konspiracji próbującej zjednoczyć różne grupy społeczne i starającej się o przyłączenie do Armii Krajowej, by wreszcie stworzyć własne oddziały partyzanckie. Oddziały, których głównym zadaniem była walka z okupantem, ale także ochrona ludności cywilnej. To także historia niesamowitego marszu przez linię sowiecko-niemieckiego frontu i przyłączenie się do amerykańskiej armii Pattona. 


            Czytelnicy poprzednich książek polskiej autorki dostają do rąk ogromną powieść, w której niezwykle sprawnie połączono fakty historyczne , politykę i warstwę obyczajową. Jak zwykle najsilniejszym atutem książki są bohaterowie: nakreśleni kilkoma zdaniami, wyraziści i zapadający w pamięć. Niepokorni, odważni, ale przy tym zwyczajni i realistycznie nakreśleni żołnierze, dla których wolność jest rzeczą najważniejszą i godną wszelkich wyrzeczeń. Pierwszoplanowe postacie, to przede wszystkim: Leonard Szczęsny Zub-Zdanowicz ("Ząb"), Władysław Kołaciński ("Żbik"), oraz Władysław Marcinkowski ("Jaxa"). Pełna dobrze wyważonego patosu, ale także humoru fabuła punktuje najważniejsze wydarzenia w historii Brygady: trudną wędrówkę do Czech, wyzwolenie obozu koncentracyjnego w Holiszowie, czy też wzięcie do niewoli sztabu  XIII armii niemieckiej.
Konwencja całej powieści jest rodem z dobrego filmu sensacyjnego: przeskakiwanie od jednego bohatera do drugiego, krótkie wstawki biograficzne zapowiadająca postacie, czy też liczne odwołania do kultury popularnej. Są to jednak proste zabiegi formalne, nie przytłaczające całości i urozmaicające zaledwie lekturą zwyczajnie wciągającej i dobrze napisanej powieści.
„Legion” udowadnia talent autorki, nie bojącej się podejmowania trudnych tematów i potrafiącej swoją pasją zarazić innych. Na uznanie zasługuje również fakt, że Cherezińska nie daje się zaszufladkować: autorka skandynawskiej sagi, powieści historycznych rozgrywających się w średniowieczu i wreszcie opowiadająca historię z okresu drugiej wojny. Wszechstronność i talent, to naprawdę godna polecenia mieszanka.


środa, 18 września 2013

Jednoręki bandyta.


„Odpłata” jest siódmą częścią cyklu poświęconego wspólnym sprawom kryminalnym rozwiązywanym przez psychologa i detektyw policyjną, nietrudno zauważyć, że taki tandem to niezbyt oryginalny pomysł na parę głównych bohaterów. I taka też jest niestety  książka Val McDermid: dosyć wtórna i sięgająca po ograne rozwiązania. Sprawne operowanie kliszami może stworzyć nową jakość, niestety  proza szkockiej pisarki nie wnosi w tym temacie zbyt wiele.
            Powieść rozpoczyna się od rozwiązania zespołu śledczego jednej z głównych bohaterek: wierni współpracownicy Carol Jordan mają zostać przeniesieni do innych wydziałów, a ona sama przenieść się wraz z Tonym Hillem do małego miasteczka, gdzie najcięższą zbrodnią jest złe parkowanie. Szykuje się prawdziwa sielanka  i wydaje się, że ostatnią sprawą zespołu prawdziwych oryginałów będzie schwytanie mordercy prostytutek. Jednak okazuje się, że to zaledwie przystawka do dania głównego, którym jest ucieczka z więzienia Jacko Vance, psychopatycznego mordercy, którego kilkanaście lat temu tandem Jordan/Hill zapakował za kratki.

Wszystkie postacie są nakreślone dosyć pobieżnie, co najbardziej widoczne jest w osobie głównego antagonisty: autorka na każdym kroku podkreśla niesamowity spryt i inteligencję Jacko, ale czytelnikowi naprawdę trudno uwierzyć w tą demoniczną przebiegłość. Wszelkie poczynania czarnego charakteru sprawiają wrażenie dosyć niewybrednych i odnosi się wrażenie, że nie tyle inteligencja, ile niesamowite szczęście jest jego największym sprzymierzeńcem. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że pisarka tworząc postać psychopatycznego mordercy zdecydowanie przedobrzyła: jednoręki przystojny eks- prezenter telewizyjny, dla rozrywki odwiedzający konających w szpitalach i mordujący nastolatki…
Po stronie plusów niewątpliwie są: umiejętne dawkowanie napięcia, a także świat przedstawiony. Akcja rozgrywa się w mrocznych, ponurych miejscach. Bezradna policja, służby więzienne i zło zataczające coraz szersze kręgi- te elementy składają się złowrogi klimat, konsekwentnie utrzymany do samego końca. Z kolei największą słabością powieści są najzwyklejsze niedorzeczności i dziury logiczne, a także schematyczne rozwiązania: policjantka ma oczywiście problem alkoholowy, z kolei psycholog zmaga się z brakiem matczynej miłości. Rozczarowuje również zakończenie, niemalże groteskowo śmieszne i całkowicie nieprzekonywujące. To wszystko składa się na przeciętną całość, tylko dla prawdziwych fanów szkockiej pisarki.