piątek, 29 maja 2015

Klasyka w nowym wydaniu



     

       Ponadczasowa opowieść o dążeniu do władzy za wszelką cenę, chciwości łamiącej ludzi i wszechobecnej korupcji, doczekała się właśnie nowego, wspaniałego wydania.
            Warszawskie wydawnictwo MG, specjalizujące się w wydawaniu klasyki, zasłużyło na pochwałę za konsekwentne i mądre wznowienia arcydzieł polskich i światowych. Książki MG utrzymane w charakterystycznej szacie graficznej, wyróżniają się znacząco na rynku księgarskim, zalanym tandetnymi broszurkami szczycącymi się „opracowaniami”  lektur szkolnych. Na tym tle, starannie wydane, opatrzone drobiazgową redakcją i dopracowaną korektą, pozycje MG błyszczą, jak kamień szlachetny.
            Do grona pisarzy wydawanych na nowo dołączył Bolesław Prus, niedawno do księgarń trafiła „Lalka”, a teraz „Faraon”. Historia Ramzesa  XIII doskonale znana jest choćby z filmu Jerzego Kawalerowicza. Gorąco jednak zachęcam do sięgnięcia po książkę  Prusa, by móc docenić doskonałość prozy, tak uniwersalnej i dającej się odczytać na wiele sposobów.
            Młody faraon walczący z kapłanami, to historia jak najbardziej współczesna. Pod kostiumem starożytności kryje się opowieść o niemożności wyrwania się z układów pętających nawet największych, słabości wobec wszechobecnej korupcji i porządku pilnowanego przez wiernych jego wyznawców. Faraon, istota zdawałoby się boska, jest tylko marionetką w rękach kapłanów, przekonanych o swoich racjach i gotowych dla nich zabijać. Uwikłany w historię, nawet tak charyzmatyczny i postępowy człowiek, jak bohater Prusa nie jest w stanie zwalczyć starego porządku. Machinacje polityczne sprawiają, że wystąpienie przeciw kapłanom skazane jest na porażkę. Władza w rękach młodego Ramzesa XIII jest tylko ułudą, wszelkie jego poczynania są bagatelizowane, niszczone w zarodku lub wyśmiewane.
            Powieść Prusa, to nie tylko doskonała powieść polityczna, ale także pierwszorzędnie nakreślona opowieść w której miłość, historia i ekonomia splatają się w jedną, spójną całość. Wplatane w narrację autentyczne teksty starożytne dowodzą starannego badania źródeł, przez co Egipt kreślony piórem XIX-wiecznego pisarza porusza drobiazgowymi opisami i wiernością historyczną.
            „Faraon” jest wciągającą i gorzką opowieść o trwałym przesłaniu w niezwykle kunsztownej oprawie,  prawdziwą  literacką ucztą.

Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl

środa, 27 maja 2015

Cztery córki pastora.


Autorka „Ptaków ciernistych krzewów” powraca opowieścią o siostrzanej miłości i życiu czterech niezwykłych dziewcząt.
Dwie pary bliźniaczek: Edda i Grace, Tufts i Kitty, to córki pastora, a zarazem pierwsze w swojej okolicy kandydatki na wykształcone i profesjonalne  pielęgniarki, jakich potrzebuje Australia lat trzydziestych ubiegłego wieku. Cała czwórka tryska zdrowiem, powalającą urodą i za wszelką cenę pragnie uciec z domu rządzonego przez żonę pastora, wiedźmę rodem z bajki. Jeżeli ceną ,za wolność i możliwość życia po swojemu, ma być udręka nauki po nocach, szorowania nocników i golenia chorych, trudno -córki wielebnego Latimera gotowe są na dużo wyrzeczeń, byle tylko uzyskać choćby namiastkę niezależności.
Mimo tego samego startu i wspierania się nawzajem w dążeniu do zdobycia szlifów pielęgniarki z prawdziwego zdarzenia, dziewczęta podejmą całkiem różne decyzje, co do swojej drogi życiowej. Dwie z nich postanawiają wyjść za mąż i odłożyć czepek pielęgniarki do szafy, dwie zostają w lokalnym szpitalu i wspierają jego działania w każdy możliwy sposób, pozornie rezygnując z życia uczuciowego na rzecz kariery zawodowej.
Autorka nie szczędzi dziewczętom trudnych wyborów i dramatycznych wydarzeń, ale pisarka osadzając akację powieści w czasach Wielkiego Kryzysu raczej innego wyjścia nie ma. Powolny upadek rynku pociąga na dno tysiące ludzi, pogrążając Australię w bezrobociu, a liczne rodziny w skrajnym ubóstwie. Jednocześnie, nie da się zignorować postępującej  emancypacji kobiet, coraz śmielej sięgających po stanowiska dotąd zarezerwowane dla mężczyzn i wybierających własny sposób na życie.
Colleen McCullough znana jest doskonale z kreowania zapadających w pamięć bohaterów, także tym razem kreśli sylwetki wyrazistych i nietuzinkowych kobiet, których życie jest jednym, wielkim świadectwem siostrzanej miłości i niezwykłej więzi łączącej równie niezwykłe kobiety.
Edda, Grace, Tufts  oraz Kitty pokazane są, jako dziewczęta z zupełnie nowego pokolenia, samodzielnie myślące, doskonale wykształcone, zaradne i nie poddające się kryzysowi, który załamał wielu mężczyzn. Każda z nich radzi sobie z otaczającym ją światem na własny sposób, czasami pozwalając innym dokonywać wyborów, lecz ostatecznie zawsze podejmując decyzje w zgodzie z samą sobą, nawet za cenę samotnego życia lub społecznego ostracyzmu. 

Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl

poniedziałek, 25 maja 2015

Życie po utracie.



Laura Lippman w swojej najnowszej powieści pokazuje, jak rozpada się życie ludzi po stracie najbliższej im osoby.
            „Kiedy ciebie zabraknie” , to historia koncentrująca się na zniknięciu Felixa Brewera, oszusta i kobieciarza. Felix dorobił się fortuny na nielegalnych interesach, poślubił piękną Bambi i dorobił się trzech córek, a także młodej kochanki. W lipcu 1976 postanowił zniknąć, by nie pójść do więzienia za swoje liczne przekręty, pomogła  mu przy tym kochanka Julie, która 10 lat po zniknięciu Felixa zostaje znaleziona martwa. Ponad 25 lat później, emerytowany detektyw Sandy otwiera ponownie śledztwo w sprawie śmierci Julie, badanie starych, zamkniętych spraw, to jego sposób na dorabianie sobie do emerytury, a także rozpaczliwa walka z samotnością wdowca-pracoholika.
            Autorka wielu wspaniałych kryminałów tym razem postawiła na warstwę psychologiczną, skupiając się na kobiecych bohaterkach oraz ich rozpaczliwych zmaganiach z utratą męża, ojca i kochanka. Każda z bohaterek radzi sobie z dramatyczną sytuacją na swój własny sposób. Bambi starająca się za wszelką cenę żyć dawnym życiem, nawet jeżeli środki finansowe dawno na to nie pozwalają. Trzymająca ludzi na dystans, chłodna piękność nie daje po sobie poznać, jak ogromną wyrwę w jej życiu zrobiło zniknięcie Felixa. Wydawałoby się, że młodsza kochanka jest w lepszej sytuacji, tymczasem Julia zastyga w rozpaczy, żyjąc, jak robot i nie ciesząc się z zarabianych przez siebie coraz większych pieniędzy i zupełnie niezłej kariery.
            Dorastanie bez ojca, który wolał zniknąć, niż pójść do więzienia to ciężkie doświadczenie dla każdego dziecka- tym bardziej, gdy matka żyje, jak gdyby wszelkie problemy były tylko przejściowe. Nic dziwnego, że żadna z córek oszusta nie radzi sobie zbyt dobrze w dorosłym życiu.  Apodyktyczna i surowa Linda poślubia pantoflarza, Rachel z kolei wychodzi za oślizgłego kobieciarza, którego prawdziwa twarz wychodzi szybko na jaw, przysparzając dziewczynie ogromu cierpień. Z kolei najmłodsza, Michele, wyrasta  na kobietę zimną i toksyczną, wyrachowaną i wykorzystującą innych bez żadnych skrupułów.  
Charakterystyczne dla autorki, dwutorowe prowadzenie narracji pozwala czytelnikowi na śledzenie nie tylko Sandy’go i jego prób rozwiązania starej sprawy, ale także na skupieniu się w pełni na losie kobiet porzuconych przez czarującego drania i tego, jaki miało to wpływ na całe ich życie. Szkoda jedynie, że całość wlecze się momentami niemiłosiernie, a pieczołowicie budowana sceneria jest tłem dla zbyt powolnej narracji,  lekko nużącej czytelnika. Dramat porzuconych kobiet wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan, nieco psując lekturę, tym którzy liczyli na mroczny kryminał, z jakich słynie autorka.  

Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl

poniedziałek, 18 maja 2015

Witajcie w krwawej bajce.

Moja kolekcja sukcesywnie rośnie :)

            Wielokrotnie już deklarowałam swoje ciepłe uczucia wobec pisarza tworzącego krwawe i mroczne powieści fantasy. Abercrombie podbił moje serce książką „Zemsta najlepiej smakuje na zimno” i od tego czasu każde jego dzieło, to balsam na moje czytelnicze serducho.
            „Ostrze” jest otwarciem  trylogii „Pierwszego prawa”, koncentrującym się na trzech głównych postaciach. Młodym i nieco pyszałkowatym kapitanie, starającym się o miano najlepszego szermierza Unii ( Jezal Dan Luthar); koszmarnie okaleczonym przez wrogów inkwizytorze, niegdyś legendzie szermierstwa i unijnej armii (Sanda dan Glokta) oraz legendarnym barbarzyńcy i charyzmatycznym krwawym przywódcy (Logen Dziewięciopalcy). Gdzieś w tle pojawiają się doskonale nam znani, z poprzednich powieści, barbarzyńcy: szaleni i nadzwyczaj skłonni do przemocy, połączeni dziwnym więzłem nienawiści i lojalności; piękne kobiety sprowadzające kłopoty na swoich wybawców i dosyć oślizgli inkwizytorzy, dążący do jak największej władzy, niezależnie od jej ceny.
Unia rządzona jest słabą i drżącą ręką zapijaczonego króla, zagrożoną konfliktami wewnętrznymi oraz wojną z północnymi barbarzyńcami. Warto też wspomnieć o spiskach możnych, chłopskich buntach i morskich najeźdźcach. Ratunkiem może być tajemnicza wyprawa, której podjąć się ma niedobrana i malownicza kompania (a do tworzenia takowych pisarz ma wyjątkowo zdolne pióro).
            Abercrombie buduje swoich bohaterów, jako postaci niejednoznaczne
i skomplikowane, a przez to wyraziste i zapadające w pamięć. Obdarza swoich antagonistów pozornie wykluczającymi się cechami, przez co żaden z nich nie jest sztampowym herosem, zdolnym tylko do bezrefleksyjnego machania mieczem i popijania piwa z wielkich kufli.  
            „Ostrze” udowadnia że wyrazisty styl, umiejętność twórczego ogrywania najbardziej oklepanych schematów fabularnych i spora dawka czarnego humoru, to gwarancja doskonałej rozrywki. Nie warto burzyć się na brutalne i pełne przemocy sceny, które konsekwentnie ukazywane są w sposób przerysowany, niemalże komiksowy, a przez to odrealniony. Dodatkowo podkreślają to błyskotliwe dialogi, przerzucanie się ciętymi ripostami i efektowne wyczyny wszystkich postaci, nadające całości nierzeczywisty charakter. Nie bez kozery  Abercrombie nazywany jest „Tarantino literatury fantasy”.

            Akcja rusza z kopyta już na pierwszej stronie, by nie zwolnić do ostatniego akapitu, a ja ponownie dałam się uwieść książce stanowiącej znakomite połączenie makabrycznego  humoru, wyrazistych bohaterów i widowiskowych sceny walki. 

czwartek, 14 maja 2015

"Wielka ucieczka"- czyli rozwlekle, nudno i nie na temat


Opowieść o wielkiej ucieczce jest faktem już dawno zawłaszczonym przez pop kulturę, Dlatego Guy Walters postanowił opowiedzieć ją na nowo, z zamierzeniem demitologizacji całej historii, by dotrzeć do prawdy, przysłoniętej  filmowymi obrazami.
            Walters opowiada historię masowej ucieczki jeńców ze Stalagu Luft III w Polsce, w marcu 1944, za cel stawiając sobie ukazanie prawdziwych okoliczności ucieczki, zakończonej egzekucją 50 pojmanych jeńców. Badacz stanowczo twierdzi, że wersja przez niego przedstawiona wolna jest od powielania błędów opracowań korzystających z nierzetelnych prac i bez dostępu do archiwalnych materiałów. „Wielka ucieczka. Prawdziwa historia” tworzy  kronikę dramatycznych wydarzeń, jak gdyby film i wszystkie pozostałe książki nigdy nie powstały.
            Książka brytyjskiego historyka zadaje pytanie: czy Wielka Ucieczka miała jakikolwiek sens? Przedstawiając zebrane materiały i sięgając do archiwów, Walters analizuje sylwetki uciekinierów i cele im przyświecające.
            Dużo miejsca, naturalną koleją rzeczy, poświęcone jest pomysłodawcy karkołomnego przedsięwzięcia- Rogerowi Bushellowi, majorowi, który opracował plan wyprowadzenia setek więźniów z obozu. Czytelnikowi przybliżone zostają jednak także sylwetki niemieckich oficerów, zarządzających obozem, a także wielu drugoplanowych postaci, które miały ogromne znaczenie dla przebiegu całej akcji.
            Niestety całość czyta się źle. Dopisywanie dialogów bez oparcia na faktach, to jedna z wad książki, która wbrew szumnym zapowiedziom, przełomowa nie jest. Fatalnie rozłożone akcenty i zdania, które budzą zdumienie- „Jadłospis też był dosyć ograniczony” w kontekście obozu jenieckiego, lub „(…) łatwo jest zapomnieć, że jeńcy wojenni są w rzeczywistości więźniami”- to wszystko sprawia, że wrażenia po lekturze są mocno mieszane.
Kolejnym mankamentem książki jest nadmiar faktów, wiele z przytaczanych historii nie wnosi nic nowego lub co gorsza zaciemnia obraz , odwracając uwagę od głównego wątku. Następnym dużym mankamentem książki  jest język: często nieadekwatny do opisywanych wydarzeń, pojawiają się liczne niezgrabne sformułowania lub truizmy, nie wnoszące nic do opowieści.
            Wielka Ucieczka jest historią poruszającą ludzką wyobraźnię od bardzo dawna,  książka Waltersa z racji swoich licznych wad na pewno nie stanie się ważnym elementem tej legendy.


Recenzja dla portalu  dlaLejdis.pl