Jakże
niecierpliwie czekam na książkę, w której dylematy dojrzałych kobiet stojących
u progu wielkiej zmiany, nie będą spłycane, a one same przedstawiane jako
egzaltowane i pretensjonalne. „Podróż w stronę czerwieni” dawała nadzieję na
inteligentną lekturę o tej tematyce, niestety nadzieja okazała się być złudną.
Główną bohaterką jest Ewa, wypalona
zawodowo i uczuciowo czterdziestolatka, która poświęciła swoją młodość
korporacji. Korporacja jak wiadomo nie jest wierną kochanką, więc nasza
bohaterka ląduje pewnego dnia na bruku. Jej małżeństwo się sypie, dzieci mają
swoje własne życie, a Ewa staje przed pytaniem: co dalej?
Odpowiedź nadchodzi z zupełnie
nieoczekiwanej strony: nagłej fascynacji postacią tajemniczej poetki
Komornickiej. Ewa postanawia wyruszyć jej śladem: Grabów, Brugia i Paryż nęcą
obietnicą odkrycia czegoś więcej, a przynajmniej poznania bratniej duszy, jaką
niespodziewanie okazuje się być nieszczęśliwa poetka. Do wyprawy dołączają dwie przyjaciółki oraz
córka Ewy, drużyna zatem jest całkowicie sfeminizowana i jako taka niesie
obietnicę rozmów o mężczyznach, życiu i wymianie pokoleniowej doświadczeń.
Najmocniejszą stroną książki jest
postać samej Komornickiej, nietuzinkowa i fascynująca, wymykająca się wszelkim
ograniczeniom. Jednak by lepiej ją poznać warto sięgnąć po bardziej rzeczowe
opracowania, choćby po „Obszary odmienności” Izabeli Filipiak, a prozę Sylwii
Zientek odłożyć na półkę z romansami. Właśnie w romans zmienia się pewnym momencie historia trzech kobiet w
podróży. I to romans kiczowaty, zupełnie nieprzekonujący i wypełniony ogranymi
schematami.
Całość
okraszona jest fragmentami z pamiętnika Ewy, notatnika jej męża, czy też
kolejnymi stronami tworzonego w trasie scenariusza o życiu Komornickiej.
Niestety, żaden z tych tekstów nie broni się niczym, wszystkie są mocno
egzaltowane, pełne pretensjonalnych porównań i wynurzeń rodem z pamiętnika
nastolatki.
„Podróż w stronę czerwieni” oprócz
irytującej i dziecinnej protagonistki, zmieniającej swoje życie za pomocą
zadłużonych kart kredytowych i filiżanek latte, jest historią zaludnioną słabo naszkicowanymi
drugo- i trzecioplanowymi bohaterami, których rola często sprowadza się do
bycia zwykłym ozdobnikiem lub do prowadzenia niedorzecznych, drętwych i
oderwanych od rzeczywistości rozmów.
Szkoda, że obiecujący materiał
został tak zmarnowany, przez co tak naprawdę
jedyną zaletą powieści staje się przybliżenie czytelniczkom postaci
Marii Komornickiej i skłonienie ich do sięgnięcia po dalsze materiały z życia
poetki.
Recenzja dla portaludlaLejdis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz