wtorek, 20 sierpnia 2013

Zdecydowanie skuteczna odtrutka na optymizm.


Peter Watts ma w Polsce już o dawna wyrobioną opinię pisarza kultowego, jego twórczość jest u nas doceniana, a on sam nagradzany przez polskich odbiorców.  Jego najsłynniejsze dzieło „Ślepowidzenie” stało się bestsellerem w wielu krajach, ale jak sam pisarz przyznaje- ma szczególny stosunek do swoich polskich czytelników, o którym opowiada we wstępie do „Odtrutki…”
            Same opowiadania przynoszą kwestie doskonale znane czytelnikom pisarza- zagadnienie kontaktu i wynikające z nich nieporozumienia, rzeczywistość w której bohaterowie nie są w stanie nawiązać głębszych relacji i skazani są na dotkliwą samotność. Kolejne opowiadania, to kolejni bohaterowie, których jedynym przeznaczeniem jest klęska  w ich planach, działaniach. Obdarzeni szczególną wrażliwością tym boleśniej odczuwają swoje niepowodzenia. Skazani na bierne obserwowanie rozpadającego się świata, uzależnieni od coraz wymyślniejszych maszyn, czy też  sami będący ich częścią.
            Mroczną i niepokojącą atmosferę dodatkowo podkreślają miejsca wybrane przez autora na arenę przedstawianych wydarzeń. Rozpadające się miasta, przeludnione i niebezpieczne, sterylne laboratoria, czy też zimna przestrzeń kosmiczna pełna czyhających niebezpieczeństw. Mimo swojego zewnętrznego zróżnicowania są do siebie podobne poprzez dominujące poczucie beznadziei, rozpaczy. Zamieszkiwane przez ludzi zdominowanych przez innych, biernie oddanych fanatycznym ideom, czy też negatywnie nastawionych wobec bliźnich. Szczególnie gorzką wymowę ma opowiadanie „Fraktale”, koncentrujące się na zagrożeniach wynikających z imigracji i kontaktu z Innym, coraz agresywniej zmieniającym otaczającą rzeczywistość.

            Każde z opowiadań przynosi precyzyjnie skonstruowany świat, mogący być miejscem wydarzeń dla dłuższych niż opowiadanie form literackich, realistycznie przedstawionych bohaterów i wiarygodnie poprowadzone wątki obyczajowe. Specyficzny język, czerpiący hojnie z terminologii naukowej i liczne odniesienie do religii, filozofii, ale także nawiązania do kultury popularnej, to kolejne wyznaczniki warsztatu kanadyjskiego pisarza, dzięki którym „Odtrutka…” jest mieszanką wciągającą, szczególnie dla grypy fanów tęskniącej za inteligentnym s-f w stylu Lema, czy też Baxtera.
Nie ukrywam, że jest to lektura trudna, momentami mocno przygnębiająca, przeznaczona dla czytelnika, który oczekuje od książki czegoś więcej niż łatwych wzruszeń i optymistycznego zakończenia, osadzonego w wymyślnym uniwersum. Ale naprawdę warto, gdyż Watts jest pisarzem, który potrafi w przekonujący sposób nakreślić nawet wizję chmur, mszczących się na ludzkości za wyniszczenie środowiska. Doskonałe połączenie czarnego humoru, niesamowitej wyobraźni i wiedzy kanadyjskiego autora daje w rezultacie niepokojące wizje, pozostające z czytelnikiem na długo po skończonej lekturze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz