piątek, 8 marca 2013

Yoko i John


Chyba żadna z kobiet pretendujących do miana muzy swojego kochanka, nie była tak bardzo znienawidzona, jak Yoko Ono, którą oskarżano bądź o rozbicie najsłynniejszego zespołu na świecie, czy też o żerowanie na wizerunku męża oraz destrukcyjny wpływ na niego samego i jego muzykę. Jonathan Cott jest tym, który próbuje zmierzyć się z czarną legendą Yoko Ono, przedstawiając zarazem bardzo intymny wizerunek niezwykłego małżeństwa dwojga autonomicznych  artystów.
            Cott, to nie tylko dziennikarz zaprzyjaźniony z parą artystów od roku 1968 roku, ale także ten, który przeprowadził pierwszy wywiad z Lennonem, tuż po tym, jak poznał on Yoko; był również ostatnim reporterem rozmawiającym z muzykiem przed jego śmiercią.
W swojej książce autor opisuje związek, który przez wiele lat budził skrajne emocje, dwa lata zalotów i wzajemnego krążenia wokół siebie, a także kolejne lata małżeństwa, aż do śmierci eks Beatlesa.  Cytuje wielokrotnie powtarzane przez Lennona słowa, twierdzącego, że odnalazł  on w Yoko „przebranego siebie”. Dziennikarz stara się także udowodnić, że we wszystkim, co tworzył artysta widać zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ jego miłości do drugiej żony.
            Kameralna opowieść o chwilach spędzonych z Lennonem i Ono zawiera wywiady, biografię japońskiej artystki, a także drobiazgowo analizowane wspólne przedsięwzięcia  artystyczne obojga. Szczególnie cenne dla czytelnika są wskazówki, dzięki którym dekodować może performatywne dokonania Yoko Ono. Książka konfrontuje nas z krzywdzącymi i powierzchownymi opiniami o tym małżeństwie; oskarżenia o negatywny wpływ na Lennona zestawiane są z jego osiągnięciami z okresu związku z Yoko Ono. Cott pokazuje także wzajemne twórcze oddziaływanie i wspieranie się w dążeniach artystycznych pary. Życie obojga było nieustanną praca nad sobą i otoczeniem, jak to ujął Lennon: „Być parą artystów, to najtrudniejsza rzecz na świecie”. Dziennikarz nie ukrywa, że było w tym dużo rywalizacji i sporo zazdrości o wzajemne dokonania, ale także pomocy dla drugiej strony w jej artystycznych poszukiwaniach.
Słabością książki jest to, co paradoksalnie przesądza o jej sile oddziaływania: niezwykle emocjonalny stosunek autora do „przedmiotu” opisu. Cott nie kryje swojej sympatii i podziwu do Yoko Ono, zarówno, jako kobiety, jak i artystki. Miejscami bombastyczny i napuszony styl, jakimi opisuje dokonania wdowy po Lennonie niezupełnie oddają rzeczywistość. Konfrontacja zachwytów dziennikarza z surową oceną krytyki może zachwiać nieco wiarę w jego osąd, co nie zmienia faktu, że udało mu się stworzyć przejmujący, intymny portret niezwykłej pary, będący przy tym wiarygodną opowieścią o dwójce kochających się, nieco naiwnych i ekscentrycznych ludzi, przekonanych, że można zmieniać świat przy pomocy sztuki.
 
Recenzja napisana dla serwisu dlaLejdis.pl

2 komentarze:

  1. Czytałam Listy Johna Lennona, dowiedziałam się z nich wiele o samym piosenkarzu, ale także o jego relacjach z ludźmi. Paradoksalnie nie było tam wiele o Yoko Ono ponieważ zwykle przebywali razem i nie pisali do siebie. Jestem ciekawa ich relacji. Chętnie przeczytam książkę "Yoko i John".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam również poszeperanie w necie i znalezienie kilku piosenek Yoko Ono, w celu konfrontacji z opinią autora, niekiedy mozna się mocno zdziwić;)

      Usuń