środa, 6 marca 2013

Czerwona Kraina.


Joe Abercrombie dla wielu czytelników stał się już dawno gwarancją rzetelnej rozrywki, a jego  mroczny styl, charakterystyczni bohaterowie i specyficzne poczucie humoru urzekają coraz liczniejsze grono odbiorców.



W „Czerwonej Krainie” Abercrombie ponownie głównym antagonistą uczynił kobietę. I tak  po Monzie z książki: „Zemsta najlepiej smakuje na zimno”, przyszła kolej na Płoszkę, zwyczajną zdawałoby się dziewczynę, opiekującą się młodszym rodzeństwem. Czytelnicy amerykańskiego pisarza wiedzą jednak doskonale, że specjalizuje się on w tworzeniu postaci o mrocznej przeszłości, nie będzie więc niespodzianką fakt, że Płoszka jest kimś więcej, niż utrudzoną farmerką, handlującą zbożem i wycierającą nosy smarkaczom. Nie inaczej jest także w przypadku jej towarzysza: powszechnie uważanego za tchórza i obdarzonego jakże wymownym imieniem Owca, ojczyma Płoszki.
Zagadkowe umiejętności obojga skrywane dotąd przed światem, bardzo się przydadzą, gdy  tajemniczy napastnicy zaatakują farmę Płoszki i porwą jej rodzeństwo. Dziewczyna wraz z towarzyszem ruszają w pogoń i tak zaczyna się podróż przez Daleką Krainę, przypominającą nieco Dziki Zachód. Nieprzyjazne otoczenie zamieszkiwane przez równie nieprzyjaznych mieszkańców, to tylko jeden z problemów bohaterów. Abercrombie wrzuca swoje postacie w sam środek potyczki między żądnymi krwi najemnikami, Duchami (bezwzględnym plemieniem słynącym z napadów i obcinania uszu ofiarom), poszukiwaczami złota i buntownikami, walczącymi z Unią i Inkwizycją.
Brutalne i pełne przemocy sceny są już niemalże znakiem firmowym pisarza, który jednak operuje tą stylistyką w sposób bardzo przemyślany: przemoc jest ukazana niezwykle widowiskowo, a przez to staje się odrealniona, komiksowa. Błyskotliwe dialogi i efektowne wyczyny postaci dodatkowo podkreślają nierzeczywisty charakter świata przedstawionego i wydarzeń w nim się rozgrywających.
Do większości z bohaterów doskonale pasują słowa : „ Ja też nie chciałem żadnych kłopotów. A jednak same mnie znalazły. Mają taki paskudny zwyczaj”. Za każdą postacią w książce stoi jej mało chwalebna przeszłość, która dopada go w najmniej spodziewanym momencie. Skomplikowane losy większości postaci wpływają znacząco na fabułę, komplikując akcję i prowadząc do dramatycznych wydarzeń.
Ograny motyw fabularny: dwójki dzieci w opałach i walczących o nich rodziców, Abercrombie zmienia w fascynującą opowieść o zemście, honorze, poświęceniu i miłości. Gwałtownie zmieniające się wydarzenia i dramatyczne zwroty akcji osadzone są w dopracowanym i pełnym „smaczków” brutalnym świecie, pełnym przemocy i niebezpieczeństw czających się na każdym kroku. Abercrombie, niczym Tarantino, bierze na warsztat oklepany schemat westernu i zmienia go w nową jakość, czerpiąc garściami z dorobku pop-kultury i nieraz mrugając okiem do czytelnika.
Po raz kolejny Abercrombie prezentuje opanowaną do perfekcji umiejętność grania na uczuciach czytelnika- wysokie tony przeplatane humorem, ciut patosu i porywające sceny walki. Do tego dodajmy realistyczny świat, niejednoznacznych i zapadających w pamięć bohaterów, a także wartko rozgrywające się wydarzenia i otrzymamy najważniejsze składniki powieści po którą naprawdę warto sięgnąć.

1 komentarz:

  1. Abercrombie, Abercrombie co paluszkiem drzewa rombie. Recenzja lepsza od książki. Pozdrawiam.
    Anonimowy Wally

    OdpowiedzUsuń