środa, 27 czerwca 2012
Ich rzecz-iść w bitew dym
Cykl „Pierwsze Prawo” autorstwa Abercrombie zaskarbił pisarzowi sympatię czytelników na całym świecie.
Pełnokrwiści bohaterowie, mroczny i brutalny świat, sarkastyczny czarny humor- te wszystkie cechy można odnaleźć również w najnowszej powieści amerykańskiego pisarza.
„Bohaterowie” na ponad siedmiuset stronach opowiadają historię jednej bitwy, ryzykowny pomysł, który na szczęście opierał się na solidnym warsztacie autora i dzięki temu zmienił się w barwną iw ciągającą opowieść. Zarys fabuły nie jest skomplikowany- trwa walka o tron Północy między Czarnym Dowem, a królem Unii, wspierającym swojego kandydata na opuszczony tron. Dwie ogromne armie zbierają się zatem w okolicach małego miasteczka Osrung, by stoczyć decydująca batalię.
Abercrombie kreuje zbiorowego bohatera, nie koncentrując się na żadnej z licznych postaci na dłużej, dbając jednak, by każdy z bohaterów miał wyraziste cechy i skupiał na sobie uwagę czytelnika. W kilku słowach kreśli biografię, przekształcając literacki twór w pełnowymiarową, żywą i interesująca postać. Definiowani poprzez swoje zachowanie w obliczu zbliżającej się śmierci kolejni protagoniści zjawiają się i znikają, budując rozległą panoramę krwawej bitwy.
Wielowątkowa opowieść świetnie oddaje gorączkową atmosferę przygotowań do bitwy i samego starcia. Bardzo realistyczne obrazy pełne przemocy rozbijane są na małe scenki, dobitnie punktujące bezsens wojny. Abercrombie ukazuje dwie strony konfliktu, mężczyzn i kobiety, bohaterów i tchórzy, prostych żołnierzy i wyrafinowanych strategów. Szybkie, niemal filmowe zmiany perspektywy ukazując bohaterów, których zdążyliśmy polubić, przewrotność autora sytuuje ich jednak po obu stronach konfliktu, każąc się nawzajem zabijać. Pisarz nie waha się zabijać pierwszoplanowych postaci, by tym dobitniej ukazać prawdziwe oblicze wojny sprowadzone do „ambicji bogaczy i grobów biedaków”. Czarny humor i ironiczne poczucie humoru powodują, że kilkaset stron wypełnionych mozolnym wyrzynaniem się nawzajem, jest mieszanką nie tak ciężkostrawną.
Imponująca jest maestria, z jaką Abercrombie dawkuje w idealnych ilościach patos, czarny humor, groteskę, tworząc przykuwającą uwagę mieszankę z wieloma efektownymi scenami i bohaterami, którzy nawet jeśli pojawiają się na krótko, to zapadają w pamięć.
Recenzja powstała dla portalu dlaLejdis.pl i tam się pierwotnie ukazała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytam Twojego bloga i dziękuję Ci za wpis
OdpowiedzUsuńoraz zapraszam także do moich recenzji książek na stronę
http://dodeski.pl
Gorąco polecam :)
ta książka może być ciekawa, a recenzja i się podobała, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuję:) pozdrawiam licząc, że siegniesz po tą książkę:)
Usuń