niedziela, 6 czerwca 2010

Kozioł ofiarny


Są książki, które się nie zestarzeją nigdy – tak jest, między innymi, z „Carrie” Kinga. Motyw prześladowania, gnębienia kozła ofiarnego to wątek, który istnieć będzie, póty istnieć będzie ludzkość.
Temat nośny, nic dziwnego, że sfrustrowany nauczyciel – dorabiający sobie do pensji w pralni - bohaterką swojej debiutanckiej książki, uczynił właśnie wyrzutka; dziwaczną licealistkę, stały obiekt kpin i zaczepek. Carrie White to brzydka i nieciekawa dziewczyna. Nie jest buntowniczką, czy też ironicznym komentatorem licealnej rzeczywistości, w rodzaju Darii z serialu animowanego. Zdecydowanie nie jest dziewczyną, która ze swojej inności uczyniła atut, buntując się przeciwko skretyniałym regułom, jakie zawsze rządziły światkiem szkolnym. Nie, to naprawdę stereotypowa „szara myszka”, która początkowo nie budzi żadnej sympatii nawet w czytelniku. Zahukana dziewczyna, której pozycji społecznej nie pomaga fakt, że posiada zdziwaczałą matkę, dewotkę religijną o radykalnych poglądach na religię i wychowanie własnego dziecka.
Od jednego okrutnego żartu do drugiego -przebiega sobie beznadziejna egzystencja Carrie, przerywana z rzadka gwałtowniejszymi wybuchami matki. Czytelnik, obeznany z mitami kultury popularnej czeka na zmianę, zna wszak filmy i książki o brzydkim kaczątku, które za sprawą jakiegoś zdarzenia zmienia się w łabędzia. Ileż to filmów nakręcono o nieatrakcyjnych dziewczątkach, które zostają królowymi balu, prawda? W paskudnym, szarym świecie Carrie także jest miejsce na marzenia o balu licealnym, który mogłaby spędzić w ramionach swego księcia z bajki, szkolnego przystojniaka.
Momentem przełomowym w życiu Carrie okazuje się być moment, w którym dziewczyna dostaje okresu. Wtedy budzą się w niej zdolności telekinetyczne, a to nie wróży najlepiej…King pozwala nam jednak na chwilkę uwierzyć, że wszystko skończy się dobrze, Kopciuszek udaje się na bal w pięknej sukni, gdzie zostaje Królową balu. Jednak zamiast szczęśliwego zakończenia- czeka nas zemsta upokorzonej dziewczyny, której moc wyrywa się spod kontroli w ataku szału, sprawiając dręczycielom krwawą łaźnię…
„Carrie” nie jest doskonała, to debiut i czasami ten fakt jest dosyć widoczny, nawet przy wszystkich zdolnościach rzemieślniczych Kinga. Zbytnie pofolgowanie sobie w krwawym finale, nierzadko przerysowane sylwetki bohaterów, czy też przesadne próby urealnienia opowieści (poprzez dodawanie szczegółów, takich jak rodzaj gumy, żutej przez postacie) – to wszystko jednak nie psuje przyjemności płynącej z lektury.
Miłośnicy twórczości Kinga mogą być tylko zaskoczeni znikomą objętością książki, wszak wielostronicowe fabuły to domena „Króla horrorów”. Jednak niewielka objętościowo pozycja jest prawdziwym koncentratem, kwintesencją pisarstwa tego autora. Wszechwiedzący narrator uzyskał wsparcie w postaci fragmentów z fikcyjnych gazet, książek, czy też zapisków z dziennika i notatek prasowych, co przyczynić się miało do urealnienia całej opowieści. Jak zwykle pojawiają się dzieci, problemy związane z konfliktami na linii dziecko – dorosły, a także młodzieńcze jeszcze widzenie świata. Nie zabrakło także maniaków oraz sennej małomiasteczkowej atmosfery. Carrie nie mieszka jeszcze w Castle Rock, mieścinie już kultowej dla fanów Kinga, lecz w wymyślonym Chamberlain, które ma już jednak cechy właściwe dla małych społeczności amerykańskich. Śliczne amerykańskie dziewczątka i ich podłe pomysły, przystojni sportowcy bijący słabszych i pobłażliwi nauczyciele, bardziej sfrustrowani, niż spełnieni – prawdziwy obraz amerykańskiej prowincji, z jakim sam autor wielokrotnie się spotykał, najpierw jako uczeń, potem jako belfer.
Bez przesadnego dydaktyzmu, unikając moralizowania King każe nam się zastanowić nad istniejącą wszędzie instytucją szkolnego popychadła i ewentualnych następstw takiego stanu rzeczy.

1 komentarz:

  1. Czytałam tę książkę wieki temu, a film widziałam jeszcze dawniej... Niesamowita historia, fantastyczna proza. Moim skromnym zdaniem każdy początkujący czytelnik S. Kinga winien rozpoczynać swoją odyseję z horrorami od tej właśnie książki. To podstawa ;]

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń