
„Pippi Pończoszanka”, będzie dla mnie zawsze książką przywołującą zapach truskawek, świeżo skoszonej trawy i rozgrzanego słońcem papieru.
Opowieść o rudowłosej dziewczynce dostałam na koniec roku szkolnego, zaczęłam ją czytać na wakacjach u babci. Pochłonęłam jednym tchem (tak samo, jak kilogramy owoców). Potem był czas „Dzieci z Bullerbyn”, przepięknych „Braci Lwie Serce”, niesfornego „Emila”.
Nawet teraz, jako „starsza pani” czasami wracam do książek Astrid Lindgren, za każdym razem chyląc czoła ku jej niesamowitej wrażliwości i ogromnemu poczuciu humoru.
Ostatnio zaczytywałam się malutką książeczką „Od Astrid do Lindgren” i postanowiłam odświeżyć znajomość jednej z piękniejszych biografii, jakie zdarzyło mi się czytać.
Margareta Stromstedt uczciła swoją bohaterką biografią ciepłą, mądrą i wnikliwą. Bogato ilustrowaną cytatami z książek Lindgren, ale także z faktami historycznymi, socjologicznymi. Ciekawie potraktowany jest tutaj zwłaszcza wątek feministyczny, dosyć mocno zaznaczony w kilku rozdziałach. Nietrudno przecież dostrzec, że jej bohaterki całkowicie przekraczają ograniczenia tradycyjnie przypisywane płci niewieściej. Madika, Ronja, Pippi- wszystkie wspinaj się na drzewa, skaczą po dachach i siłują się na rękę. Bohaterki takie, jak grzeczna i słodka Lisa zdecydowanie stanowią mniejszość wśród postaci dziewczęcych wykreowanych przez pisarkę.
Z biografii wyłania się portret silnej, niezależnej kobiety, która w latach 30 XX wieku potrafiła nie ugiąć się pod ciężarem samotnego macierzyństwa, samotnie stawiając czoła trudnościom z nim związanym. Wielkiej apologetki dzieciństwa, z wszystkimi jej cieniami i blaskami. Każdorazowa lektura powieści Lindgren, to zanurzenie się w magiczną krainę dzieciństwa, wspomnienia wspólnych zabaw i poczucia bezpieczeństwa.

„Istnieją dorośli, którzy nigdy nie zerwali z własnym dzieciństwem lub tez z samymi sobą, jako dzieckiem. Dla nich dzieciństwo jest nadal zmysłową i konkretną teraźniejszością (…)Niekiedy można spostrzec owych pogodnych ludzi, którzy nigdy nie zerwali łączności ze światem dzieciństwa (…)To dziecko, którym kiedyś byli jest nieustannie obecne: w szczerym spojrzeniu, w łamiących konwencje wyborach, w śmiechu”.
Najlepsi autorzy książek dla dzieci, to tacy, którzy nigdy nie utracili tej wrażliwości.
Kocham tę panią głównie za Pippi, ale nie tylko... Miała wspaniałą wyobraźnię, aż chciałoby się wejść do jej świata i tam zamieszkać na stałe :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)