Terry Pratchett
życie i praca z magią w tle, to książka, która powstała jeszcze za życia
brytyjskiego pisarza, w zamierzeniu mająca
być hołdem dla jego twórczości.
Niestety, nawet w najmniejszym
stopniu nie udało się spełnić tych założeń.
Już sam wstęp lekko niepokoi, Craig Cabell
w kilku zdaniach pisze, czym jego dzieło nie jest, odżegnując się od zamiaru
stworzenia nieoficjalnej biografii, przewodnika po Świecie Dysku, czy też dogłębnej
analizy dokonań literackich Pratchetta. Pozostaje zatem pytanie: czym w takim
wypadku ma być „Życie i praca z magią w tle” ?
Autor zdecydował się na metodę
zestawiającą dzieła pisarza z ważnymi momentami w jego życiu, przy czym przez
całą lekturę uderza nieco staroświeckie domaganie się uznania fantastyki za
pełnoprawny gatunek literacki. Tego typu żądania mogły mieć rację bytu 10 lat
temu, ale nie w momencie, gdy cały świat zaczytuje się fantastyką i tłumnie
chodzi na nią do kina. Współczesny czytelnik już od dawna ceni ten gatunek
literacki, także wydawcy od dłuższego czasu na niego stawiają.
Nie lepiej jest w wyciąganiem przez
Cabella wniosków na podstawie prezentowanych przez siebie informacji.
Przykładem jest stwierdzenie, że Pratchett miał w dzieciństwie skłonności do
pyskowania, zatem naturalną koleją rzeczy został pisarzem…Swoją cegiełkę
dołożyła także redakcja, przepuszczająca
powtarzające się argumenty, fakty oraz zdania wątpliwej urody, jak choćby: „Nie
ma w nich kryteriów, które słabsze tytuły mają
nadmiarze”. Autor niestety nie wyjaśnia,
jakie to kryteria i o co mu w tym zdaniu w ogóle chodzi. Dodatkowo, nawet w obrębie jednej
strony znajdują się akapity nie połączone ze sobą, jak choćby dwie wzmianki o
chorobie angielskiego pisarza, a potem następna o smokach.
Kolejne strony okazują się być
rozczarowaniem. Przejście od urodzenia do pierwszej pracy Pratchetta zajmują w
książce dokładnie siedem stron… To „biografia”, jakich na półkach w
księgarniach jest pełno: pobieżnie opisująca swojego bohatera, sięgająca do
źródeł dostępnych każdemu i łącząca je w sposób nie wymagający od autora
zbytniego wysiłku. Książka Cabella pozostawia ogromny niedosyt, prześlizguje
się wręcz po życiorysie swojego bohatera, koncentrując się tylko na tym, co sam
Cabell uważa za ważne.
Rozkładanie na czynniki pierwsze
Świata Dysku byłoby ciekawe, o ile zostałoby przeprowadzone konsekwentnie, a
nie na podstawie osobistych preferencji dziennikarza, omijającego dużą część
dorobki Pratchetta. Kolejne rozdziały nie stanowią spójnej całości, lecz raczej
garść eseji na temat poszczególnych aspektów twórczości Pratchetta.
„Terry Pratchett to jeden z najbardziej
szanowanych pisarzy tworzących w Wielkiej Brytanii. Stoi w jednym szeregu z
Tolkienem i Lewisem- a to chyba największy dowód jego doskonałości.” W pełni zgadzam się z tymi słowami, uważając
jednocześnie, że taki autor zasługuje na biografię z prawdziwego zdarzenia,
miast zlepku artykułów i esejów połączonych na siłę namiastką rysu biograficznego.
Kijem nie tknę.
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja :)
Usuń