środa, 7 października 2015

Gdy zabijesz boga, musisz ocalić świat.

Wydawnictwo znów postawiło na wspaniałą oprawę graficzną serii.

            Minął rok od chwili, gdy bohaterowie „Z mgły zrodzonego” obalili Ostatniego Imperatora, pozornie kładąc kres tyranii i niewolnictwu, a także dominacji arystokracji. Vin, Elend i ich towarzysze zmagać się muszą z konsekwencjami swoich czynów: Imperator nie żyje, ale skutki jego rządów nadal trwają. Uciskani i udręczeni niewolnicy nie radzą sobie z narzuconą wolnością. Arystokracja knuje, by obalić nowego króla, a sąsiedzi spoglądają pożądliwie na imperium pozbawione obrony boga.
            „Nic się nie skończyło. Nawet się nie zaczęło. Ostatni Imperator.. był tylko opóźnieniem. Trybikiem. Teraz, gdy zginął, pozostało nam mało czasu.” Sanderson szykuje dla swoich bohaterów nie lada niespodziankę, gdy okazuje się, że wybawiając świat od tyrana jednocześnie skazali siebie i pozostałych mieszkańców imperium na zagładę… U wrót stolicy stają trzy armie, każda z nich wystarczyłaby do obalenia nowego porządku i zniweczenia dokonań bohaterów. Ratunkiem wydaje się być tylko stara legenda i opisana w niej Studnia Wstąpienia, której rzecz jasna nikt nie potrafi zlokalizować, ani powiedzieć o niej nic konkretnego. . .

Nie tylko my mamy ładne okładki ;)

Autor zaczyna swoją historię w momencie, gdy wielu innych pisarzy by ją zakończyło: ci „dobrzy” wygrali i zostali na polu boju z wszelkimi konsekwencjami swojego zwycięstwa. W filmach w tym momencie zaczęłyby się napisy końcowe. Tymczasem Sanderson konfrontuje bohaterów z twardą rzeczywistością  i następstwami obalenia Imperatora, nie mamy zatem do czynienia z bajką, w której to po śmierci złego wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Sanderson pokazuje ewolucję swoich postaci, każdy z polubionych przez nas łotrzyków musiał dojrzeć, stwardnieć; niektórzy z nich stali się bardzo bezwzględni, innym coraz trudniej żyć w rozdarciu. Fantastycznie  nakreślone są tutaj relacje między poszczególnymi kompanami ekipy nowego króla. Każdy z dawnej grupy Kelsiera zmaga się z brzemieniem pozostawionym przez martwego Z Mgły Zrodzonego: „Zmienił nas w idiotów,  którzy staną na czele armii skazanej na zagładę”.


W przypadku tych wersji  mam wrażenie, że celowano w młodszego czytelnika
  
 „Studnia Wstąpienia” jest powieścią, w której występuje zdecydowanie mniej scen walki, ale stara dobra ekipa nadal  knuje i spiskuje, bardzo dużo przy tym ryzykując i jak zwykle wyśmienicie się bawiąc, mimo ogromnego zagrożenia ze strony oblegającej miasto armii wrogów. Autor wprowadza na scenę także nowych bohaterów, przy czym niektórzy z nich, to naprawdę zaskakujące kreacje.
            Głównym wątkiem powieści jest oblężenie, ale pokazane z nietypowej strony- zamiast spektakularnych potyczek, widzimy skomplikowane intrygi knute po obu stronach muru, problemy z zaopatrzeniem zarówno po stronie atakujących, jak i oblężonych; rozpaczliwe próby zdobycia przewagi  i posiłkowanie się skrytobójcami. Oczywiście nie wszystkie wątki poświęcone są stolicy, Sanderson umiejętnie buduje także nastrój zagrożenia, coraz więcej niewyjaśnionych i tajemniczych  zjawisk jasno wskazuje, że świat zmienił się drastycznie po śmierci boga. Pojawiające się nowe zagrożenia, mgły atakujące ludzi w dzień, to tylko początek wyzwań, z jakimi musi zmierzyć się nowy władca i jego wybranka serca. Może okazać się, że zdolności Vin do tego nie wystarczą…
           W finale akcja zostaje poprowadzona w zdumiewającym kierunku, wbrew wszelkim czytelniczym przyzwyczajeniom. „Studnia Wstąpienia” nie zawodzi, jako drugi tom cyklu, konsekwentnie i przede wszystkim w sposób niezwykle interesujący  rozwijając opowiadaną nam historię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz