niedziela, 6 września 2015

Pod drugiej, mrocznej stronie lustra.




Fantastyka (…) to lustro. Krzywe, owszem, czasem skrywające prawdę, ustawione pod kątem czterdziestu pięciu stopni wobec rzeczywistości, niemniej jednak lustro, dzięki któremu możemy opowiadać sobie rzeczy niewidoczne w inny sposób”.
N. Gaiman.

            Za mną kolejna antologia tekstów  jednego z drogich memu sercu  pisarzy. Tym razem jedynym kryterium doboru opowiadań był ich klimat, sposób przedstawiania rzeczywistości: deformowanie jej, zacieranie konturów  między tym, co realne i wyobrażone. Każda z opowiedzianych historii pokazuje świat lekko wykrzywiony, wzbogacony elementem obcości: w postaci specyficznego humoru, groteski, makabry, czy też ostrej erotyki. Elementem, który sprawia, że pokazywana nam rzeczywistość ma wszelkie znamiona fantazji, marzenia sennego, czasami koszmaru...
            Czerpiąc z twórczości swoich mistrzów: Lovecrafta, Poego, braci Grimm, Gaiman oddaje im hołd jednocześnie tworząc nową jakość. Jego reinterpretacje starych baśni, opowiadań, czy też klasyki literatury przynoszą zaskakujące rezultaty w postaci niezwykle sugestywnych mrocznych wizji, moją ulubioną na długo pozostanie „Szkło, śnieg i jabłka”
            Gaiman po raz kolejny udowodnił, że doskonale sprawdza się w trudnej sztuce, jaką jest tworzenie światów w mikroskopijnych ramach opowiadań. Wampiry, anioły, pradawne bóstwa, koty, trolle, to tylko nieliczne z postaci przewijających się przez karty tego zbioru.  Nietrudno zauważyć, że przeważająca część opowiadań nasycona jest mroczną erotyką, autor we wstępie przytacza genezę wszystkich historii i dominują  te pisane do antologii erotycznych czy też pism skierowanych do  dorosłego czytelnika „ „To antologia opowiadań o świętym Graalu”, …o seksie”, „…bajek w wersjach dla dorosłych”, …o seksie i grozie”, „…o zemście”, „…o przesądach”, „…i znów o seksie”)".
            „Dym i lustra”, to zbiór zawierający kilka naprawdę niezwykłych i zapadających w pamięć historii, jednak nie wszystkie zrobiły na mnie wrażenie. Po raz kolejny oparłam się urokowi wierszy brytyjskiego pisarza, nie przemówiły do mnie w poprzednim tomie, tym razem także nie zachwyciłam się tą formą przekazu. Jako fanka Lovecrafta z radością przyjęłam teksty odwołujące się do samotnika z Providence, jednak jestem w stanie zrozumieć, że pijackie monologi akolitów Wielkiego Cthulu  nie każdemu przypadną do gustu.
            Na długo zostanie ze mną za to na pewno: „Rycerskość”, to wspaniała i dowcipna historia pewnej staruszki kupującej w sklepie ze starzyzną  kilka romansów i Świętego Graala... ”Załatwimy ich Panu hurtowo”, to z kolei  mistrzostwo czarnego humoru i zaskakującej puenty, podczas gdy „Dziecizna” szokuje już samym zamysłem. Urzekające „Złote rybki w Hollywood” pokazują, że tylko Gaiman potrafi wyszydzić Hollywood jednocześnie oddając mu hołd.
            „Opowiadania i złudzenia” -podtytuł zbioru doskonale oddaje niejednoznaczność większości historii, kryjących nie tylko zaskakujące zakończenie ale czasami drugie i trzecie dno. Cześć tekstów jest tak pokręcona, że nie zdziwiłoby mnie czwarte i piąte dno, ale reasumując już zupełnie na serio: historie Gaimana po raz kolejny okazały się wspaniałą wyprawą w głąb mrocznej i szalonej wyobraźni tego pisarza.

5 komentarzy:

  1. Czytałam kilka lat temu, ale ten zbiorek - ku mojemu rozczarowaniu, bo Gaimana wielbię - nie zapisał się w mojej pamięci, raczej pozostało wrażenie, że był dość przeciętny. A szkoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie, parafrazując klasyka, plusy przysłoniły minusy ;)

      Usuń
  2. Ale okładka przepiękna, prawdaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo podoba mi się ta wersja okładek Gaimana, przede mną jeszcze "Rzeczy ulotne"w równie wspaniałej oprawie :)

      Usuń
    2. Uhm, grafik się postarał.

      Usuń