Fantastyka (…) to
lustro. Krzywe, owszem, czasem skrywające prawdę, ustawione pod kątem
czterdziestu pięciu stopni wobec rzeczywistości, niemniej jednak lustro, dzięki
któremu możemy opowiadać sobie rzeczy niewidoczne w inny sposób”.
N. Gaiman.
Za mną kolejna antologia tekstów jednego z drogich memu sercu pisarzy. Tym razem jedynym kryterium doboru
opowiadań był ich klimat, sposób przedstawiania rzeczywistości: deformowanie
jej, zacieranie konturów między tym, co
realne i wyobrażone. Każda z opowiedzianych historii pokazuje świat lekko
wykrzywiony, wzbogacony elementem obcości: w postaci specyficznego humoru,
groteski, makabry, czy też ostrej erotyki. Elementem, który sprawia, że
pokazywana nam rzeczywistość ma wszelkie znamiona fantazji, marzenia sennego,
czasami koszmaru...
Czerpiąc z twórczości swoich mistrzów: Lovecrafta, Poego,
braci Grimm, Gaiman oddaje im hołd jednocześnie tworząc nową jakość. Jego
reinterpretacje starych baśni, opowiadań, czy też klasyki literatury przynoszą
zaskakujące rezultaty w postaci niezwykle sugestywnych mrocznych wizji, moją
ulubioną na długo pozostanie „Szkło, śnieg i jabłka”
Gaiman po raz kolejny udowodnił, że doskonale sprawdza
się w trudnej sztuce, jaką jest tworzenie światów w mikroskopijnych ramach
opowiadań. Wampiry, anioły, pradawne bóstwa, koty, trolle, to
tylko nieliczne z postaci przewijających się przez karty tego zbioru. Nietrudno zauważyć, że przeważająca część
opowiadań nasycona jest mroczną erotyką, autor we wstępie przytacza genezę
wszystkich historii i dominują te pisane
do antologii erotycznych czy też pism skierowanych do dorosłego czytelnika „ „To antologia opowiadań o świętym Graalu”, …o seksie”, „…bajek w wersjach
dla dorosłych”, …o seksie i grozie”, „…o zemście”, „…o przesądach”, „…i znów o
seksie”)".
„Dym i lustra”, to zbiór zawierający kilka naprawdę
niezwykłych i zapadających w pamięć historii, jednak nie wszystkie zrobiły na
mnie wrażenie. Po raz kolejny oparłam się urokowi wierszy brytyjskiego pisarza,
nie przemówiły do mnie w poprzednim tomie, tym razem także nie zachwyciłam się
tą formą przekazu. Jako fanka Lovecrafta z radością przyjęłam teksty odwołujące
się do samotnika z Providence, jednak jestem w stanie zrozumieć, że pijackie
monologi akolitów Wielkiego Cthulu nie
każdemu przypadną do gustu.
Na długo zostanie ze mną za to na pewno: „Rycerskość”, to
wspaniała i dowcipna historia pewnej staruszki kupującej w sklepie ze
starzyzną kilka romansów i Świętego
Graala... ”Załatwimy ich Panu hurtowo”, to z kolei mistrzostwo czarnego humoru i zaskakującej
puenty, podczas gdy „Dziecizna” szokuje już samym zamysłem. Urzekające „Złote
rybki w Hollywood” pokazują, że tylko Gaiman potrafi wyszydzić Hollywood jednocześnie
oddając mu hołd.
„Opowiadania i złudzenia” -podtytuł zbioru doskonale
oddaje niejednoznaczność większości historii, kryjących nie tylko zaskakujące
zakończenie ale czasami drugie i trzecie dno. Cześć tekstów jest tak pokręcona,
że nie zdziwiłoby mnie czwarte i piąte dno, ale reasumując już zupełnie na
serio: historie Gaimana po raz kolejny okazały się wspaniałą wyprawą w głąb
mrocznej i szalonej wyobraźni tego pisarza.
Czytałam kilka lat temu, ale ten zbiorek - ku mojemu rozczarowaniu, bo Gaimana wielbię - nie zapisał się w mojej pamięci, raczej pozostało wrażenie, że był dość przeciętny. A szkoda!
OdpowiedzUsuńMnie, parafrazując klasyka, plusy przysłoniły minusy ;)
UsuńAle okładka przepiękna, prawdaż?
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta wersja okładek Gaimana, przede mną jeszcze "Rzeczy ulotne"w równie wspaniałej oprawie :)
UsuńUhm, grafik się postarał.
Usuń