środa, 18 września 2013

Jednoręki bandyta.


„Odpłata” jest siódmą częścią cyklu poświęconego wspólnym sprawom kryminalnym rozwiązywanym przez psychologa i detektyw policyjną, nietrudno zauważyć, że taki tandem to niezbyt oryginalny pomysł na parę głównych bohaterów. I taka też jest niestety  książka Val McDermid: dosyć wtórna i sięgająca po ograne rozwiązania. Sprawne operowanie kliszami może stworzyć nową jakość, niestety  proza szkockiej pisarki nie wnosi w tym temacie zbyt wiele.
            Powieść rozpoczyna się od rozwiązania zespołu śledczego jednej z głównych bohaterek: wierni współpracownicy Carol Jordan mają zostać przeniesieni do innych wydziałów, a ona sama przenieść się wraz z Tonym Hillem do małego miasteczka, gdzie najcięższą zbrodnią jest złe parkowanie. Szykuje się prawdziwa sielanka  i wydaje się, że ostatnią sprawą zespołu prawdziwych oryginałów będzie schwytanie mordercy prostytutek. Jednak okazuje się, że to zaledwie przystawka do dania głównego, którym jest ucieczka z więzienia Jacko Vance, psychopatycznego mordercy, którego kilkanaście lat temu tandem Jordan/Hill zapakował za kratki.

Wszystkie postacie są nakreślone dosyć pobieżnie, co najbardziej widoczne jest w osobie głównego antagonisty: autorka na każdym kroku podkreśla niesamowity spryt i inteligencję Jacko, ale czytelnikowi naprawdę trudno uwierzyć w tą demoniczną przebiegłość. Wszelkie poczynania czarnego charakteru sprawiają wrażenie dosyć niewybrednych i odnosi się wrażenie, że nie tyle inteligencja, ile niesamowite szczęście jest jego największym sprzymierzeńcem. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że pisarka tworząc postać psychopatycznego mordercy zdecydowanie przedobrzyła: jednoręki przystojny eks- prezenter telewizyjny, dla rozrywki odwiedzający konających w szpitalach i mordujący nastolatki…
Po stronie plusów niewątpliwie są: umiejętne dawkowanie napięcia, a także świat przedstawiony. Akcja rozgrywa się w mrocznych, ponurych miejscach. Bezradna policja, służby więzienne i zło zataczające coraz szersze kręgi- te elementy składają się złowrogi klimat, konsekwentnie utrzymany do samego końca. Z kolei największą słabością powieści są najzwyklejsze niedorzeczności i dziury logiczne, a także schematyczne rozwiązania: policjantka ma oczywiście problem alkoholowy, z kolei psycholog zmaga się z brakiem matczynej miłości. Rozczarowuje również zakończenie, niemalże groteskowo śmieszne i całkowicie nieprzekonywujące. To wszystko składa się na przeciętną całość, tylko dla prawdziwych fanów szkockiej pisarki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz