środa, 9 stycznia 2013
Czas umierać....
Kiedy zatrudniałam się w księgarni, sto lat temu, marzyło mi się obcowanie z literaturą najwyższych lotów i wyrafinowanymi miłośnikami słowa pisanego. Czas przyciął nieco te wyobrażenia, ale dzisiaj załamałam się zupełnie, kiedy nowa dostawa trzeciej części porno-szmiry (mowa rzecz jasna o "Nowym obliczu Grey'a") rozeszła się nam na pniu w kilka godzin. I mówimy tutaj o sporej liczbie egzemplarzy, które wystawione na witrynie i stole nowości, nie zdążyły się nawet lekko przykurzyć.
Porywane, jak ciepłe bułeczki kolejne egzemplarze fatalnie napisanej książki z każdą sekundą niweczyły moją wiarę w ludzkość...
I ta rozpacz pani z pasemkami, której zaszkliły się oczy i wyszeptała drżącym głosem: "ale jak to już nie ma?ale jak to? mam czekać do jutra?" Potem pochyliła głowę i powolutku wytuptała z księgarni.
Żarty żartami, ale dawno nie byłam świadkiem takiego polowania na jakąś książkę, nawet "Trafny wybór" był kupowany z mniejszym entuzjazmem i bez tego obłędu w oczach. Podobno o gustach się nie dyskutuje, ale naprawdę trudno powstrzymać od westchnienia ze smutku....
A na koniec deklaracja radosnej pani w dresiku, która wpadła do nas i od progu krzyczała: "Ja po ostatnią część zboczeńca!"Leciutko speszyła się na widok statecznej damy w futrze, stojącej przy ladzie ale szybko odzyskała rezon, gdy nobliwa pani oznajmiła: "Ja też po zboczeńca, ale dopiero część drugą". I w radosnej komitywie obie panie opuściły księgarnię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to mi dwie rzeczy do głowy przyszły, a właściwie trzy: zazdroszczę pracy z książkami, ja dalej mam utopijną wizję o takowej :)/ lepiej żeby kupowali Greya i wpompowywali troszkę pieniędzy w rynek książki niż by mieli nic nie kupować/ literatury erotycznej jest ostatnio masa, może proponuj coś w tym stylu tylko lepsze :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam nieśmiało podsuwać Fanny hill, ale jakoś nikt się nie skusił:)a utopijnej wizji pracy z książkami będę się póbowała nadal trzymać, choć momentami jest trudno:)
UsuńBłe, błe, błe. A na półkach Czarne Kańtoch i Morfina Twardocha. I Drood.
OdpowiedzUsuńTak się pięknie złożyło, że wymieniłaś komplet, który niedawno poleciłam swojej stałej klientce:D Kobiecie stanowiącej koronny dowód na to, że nie każda 50-tka musi czytać Grey'a;)
UsuńO jeju.
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńNo to Cię pocieszę, że ja tam zboczeńców nie kupuję:) Zresztą u nas prawie sami panowie księgarze i to tacy raczej, których się zna i słów kilka zamieni za każdym razem, więc, he he, bez rumieńców by się nie obyło:D
OdpowiedzUsuńMogę Cię zapewnić, że my (nasza trójka) kupujemy klasykę, książki dla dzieci i książki-na-prezent o różnej tematyce, ale takie raczej nieoczywiste;)
Mój kolega przeżywa prawdziwe katusze, kiedy musi wyjaśniać o czym jest ta popularna książka:D
UsuńO, a to trzeba wyjaśniać? Myślałam, że powszechnie wiadomo:) Biedak:))
Usuń