wtorek, 2 października 2012

Malazańska Księga Poległych

Cykl Stevena Eriksona, od momentu pojawienia się na półkach księgarń w 1999 roku, zdobył już rzesze fanów na całym świecie, zaś autora „Malazańskiej Księgi Poległych” porównywano już do takich tuzów pióra, jak G.R.R. Martin, czy też Glen Cook. Monumentalną sagę Eriksona, składającą się z 10 tomów, otwierają „Ogrody księżyca”.
Całość książki koncentruje się na podbojach, jakich dokonuje Imperium Malazańskie, które dokonuje ekspansji na kolejnych krainach, do momentu, gdy celem jego staje się bogate miasto Darudżystan, wtedy sprawy zaczynają się mocno komplikować. Autor wydarzenia te opisuje z obu stron barykady: z jednej strony mamy więc elitarną kompanię Imperium (Podpalaczy Mostów), z drugiej, zaś mieszkańców miasta i ich sojusznika-niezwykle potężnego maga i zarazem władcę miasta w chmurach Anomander’a Rake’a. Warto także wspomnieć o całej plejadzie mniejszych i większych bogów, którzy z lubością mieszają się w sprawy ludzi. Wszyscy ci bohaterowie, pierwszo- i drugoplanowi biorą udział w skomplikowanej intrydze, chcąc tego, czy nie. Kanadyjski twórca miejscami kreuje zbiorowego bohatera- poznajemy np. zwyczaje i etos Podpalaczy Mostów, by po chwili skoncentrować się na poszczególnych jednostkach, tworzących elitarną kompanię Cesarzowej. Podążamy za dzielnym kapitanem Paranem, by za moment przyglądać się rozgrywkom całej koterii magów. Pierwszoplanowi bohaterowie pojawiają się i znikają, zwłaszcza, że autor nie waha się zabijać swoich postaci, nawet tych, które zdawałyby się być niezniszczalne; kreując tym dobitniej wizję ponurego i okrutnego świata, w którym nic nie jest pewne. Monumentalna powieść Eriksona należy do odmiany high fantasy, zawiera zatem stałą obecność magii i niezwykle rozbudowany świat, w całości wymyślony przez autora, zamieszkiwany przez różnorakie rasy. Na tym polu kanadyjski pisarz spełnia się wyśmienicie: wykreowana z niezwykłym rozmachem rzeczywistość zachwyca bogactwem szczegółów i różnorodnością; poszczególne krainy i ich mieszkańcy mają swoje zwyczaje, tradycje i sięgająca wiele lat wstecz historię. Autor znacząco odbija od wielu swoich kolegów po piórze, osadzających swoje powieści w realiach żywcem ściągniętych z Tolkiena, bądź tworzących je w oparciu o zaledwie kilka pomysłów. Skrupulatność opisów i wielość wątków może początkowo utrudniać lekturę. Zwłaszcza, że Erikson nie decyduje się na powolne wprowadzanie czytelnika w swój świat, lecz wrzuca go w sam środek wydarzeń. Jednak po pewnym czasie wszystko staje się spójną całością, a poszczególne elementy doskonale do siebie pasują. Niezwykle rozbudowana, wielowymiarowa intryga jest jednocześnie wciągającą opowieścią o meandrach walki o władzę. Intrygi, spiski, zdrady, to chleb powszedni bohaterów cyklu, niezależnie od tego, czy są zwykłymi żołnierzami, magami, czy też bogami. Nikt nie jest wolny od przemożnego pragnienia posiadania władzy nad innymi, dążąc do tego za wszelką cenę.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Podpalaczy Mostów (swoją drogą, tak mi przyszło teraz na myśl, czy Wegner ciutkę się na nich nie wzorował, tworząc Strażników?), Eriksona też uwielbiam. Głównie za to, że nie bacząc na to, iż właśnie zdążyłam się przywiązać do któregoś z bohaterów, ukatrupiał tegoż bohatera. Nigdy nie było się pewnym, kto padnie następny. Taka niepewność dodawała smaczku.

    Ech, ale mam przeczytane 2/3 cyklu i zastopowałam, teraz nie wiem, czy bym dała radę kontynuować, sporo już zapomniałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Wegnera, musiałabym sobie rzucic okiem, ale Twoje ciekawe spostrzeżenie zapamiętam:)Mam nadzieję, że szybko dorwę kolejne tomy, bo obawiam się, że odłożenie lektury na później też może spowodować małą amnezję:)

      Usuń
  2. Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych to mój ulubiony cykl fantasy. Cieszę się że wydają go po raz drugi w nowej szacie. Właśnie kończę pierwszy tom Okaleczonego boga...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa szata jest zdecydowania atrakcyjniejsza, prawda? Pozdrawiam, licząc na podzielenie się wrażeniami z lektury:)

      Usuń
  3. Może ktoś chciałby sprzedać swój egzemplarz w nowym wydaniu?

    OdpowiedzUsuń