wtorek, 18 stycznia 2011

Nie bierz do ust ręki umarlaka

Lubicie „Kryminalne zagadki …”? Jeżeli tak, to lepiej nie czytajcie wspomnień pani Kollmann. Autorka „Nie bierz do ust ręki umarlaka” to specjalistka od kryminalistyki sądowej z jedenastoletnim stażem i jej życie zawodowe znacznie odbiega od tego, co widzimy na ekranach telewizorów. Autorka nie żałuje nam wszystkich detali, których nie uświadczymy nawet w najbardziej „realistycznym” serialu. W jedenastu rozdziałach z humorem, nieraz mocno czarnym, rozprawia się z naszymi wyobrażeniami na temat swojej pracy. „W Kryminalnych zagadkach Miami” nikt nie włazi w gówno”- to tylko jeden z przykładów rubasznego języka, jakim posługuje się autorka, ale trudno oczekiwać kwiecistych opisów brudnych śmietników, czy też naprawdę ohydnych miejsc zbrodni, gdzie części ciała walają się na podłodze, wymieszane z opakowaniami po frytkach.


Bardzo rzeczowo i bardzo dosadnie Kollmann pokazuje, co tak naprawdę jest chlebem powszednim kryminalistyka sądowego: brudna i bardzo niewdzięczna praca, nierzadko w warunkach zagrażających zdrowiu, także psychicznemu. Czarny humor, który dominuje w całej opowieści, to reakcja obronna autorki, jak sama podkreśla: wielokrotnie jedynym wyjściem był płacz lub obrócenie wszystkiego w żart. Trudno się dziwić takim reakcjom, gdy czytamy o domu pełnym karaluchów, pijaczce szczującej policję wściekłym psem dingo, czy też ojcu, wzywającym gliny do „ukradzionych” świątecznych prezentów.
Cała książka to rezultat obcowania ze światem w którym „(…) ludzie dzwonili na policję, by zgłosić, że widzieli obcych w telewizorze i kangury na obwodnicy miasta. Kraina w której świnie i psy dingo zastępowały zwyczajnego psa, czy kota, a rodzinnego grilla urządzano na linoleum. Kraina, w której ludzie umierali, zaciskając kurczowo w dłoniach opakowania po pizzy, a ich ciała porzucano obok znaku „ślepa ulica” czy tablic w rodzaju: „nie wyrzucać śmieci”. Demaskowanie przekłamań produkcji hollywoodzkich, to jedno. Z drugiej strony Kollmann dzieli się z nami wieloma tajnikami swojej pracy, dzięki czemu możemy się przekonać jak NAPRAWDĘ działa luminal i jak pobiera się odciski palców osób dawno zmarłych. Dowiemy się także jak nie należy się ubierać, gdy człowiek zostaje wezwany na miejsce zbrodni i czy kryminalistycy przesłuchują aresztowanych.
Już nigdy nie będę patrzyć na Gila Grissoma tak samo…

1 komentarz: