Lubicie „Kryminalne zagadki …”? Jeżeli tak, to lepiej nie czytajcie wspomnień pani Kollmann. Autorka „Nie bierz do ust ręki umarlaka” to specjalistka od kryminalistyki sądowej z jedenastoletnim stażem i jej życie zawodowe znacznie odbiega od tego, co widzimy na ekranach telewizorów. Autorka nie żałuje nam wszystkich detali, których nie uświadczymy nawet w najbardziej „realistycznym” serialu. W jedenastu rozdziałach z humorem, nieraz mocno czarnym, rozprawia się z naszymi wyobrażeniami na temat swojej pracy. „W Kryminalnych zagadkach Miami” nikt nie włazi w gówno”- to tylko jeden z przykładów rubasznego języka, jakim posługuje się autorka, ale trudno oczekiwać kwiecistych opisów brudnych śmietników, czy też naprawdę ohydnych miejsc zbrodni, gdzie części ciała walają się na podłodze, wymieszane z opakowaniami po frytkach.
Bardzo rzeczowo i bardzo dosadnie Kollmann pokazuje, co tak naprawdę jest chlebem powszednim kryminalistyka sądowego: brudna i bardzo niewdzięczna praca, nierzadko w warunkach zagrażających zdrowiu, także psychicznemu. Czarny humor, który dominuje w całej opowieści, to reakcja obronna autorki, jak sama podkreśla: wielokrotnie jedynym wyjściem był płacz lub obrócenie wszystkiego w żart. Trudno się dziwić takim reakcjom, gdy czytamy o domu pełnym karaluchów, pijaczce szczującej policję wściekłym psem dingo, czy też ojcu, wzywającym gliny do „ukradzionych” świątecznych prezentów.
Cała książka to rezultat obcowania ze światem w którym „(…) ludzie dzwonili na policję, by zgłosić, że widzieli obcych w telewizorze i kangury na obwodnicy miasta. Kraina w której świnie i psy dingo zastępowały zwyczajnego psa, czy kota, a rodzinnego grilla urządzano na linoleum. Kraina, w której ludzie umierali, zaciskając kurczowo w dłoniach opakowania po pizzy, a ich ciała porzucano obok znaku „ślepa ulica” czy tablic w rodzaju: „nie wyrzucać śmieci”. Demaskowanie przekłamań produkcji hollywoodzkich, to jedno. Z drugiej strony Kollmann dzieli się z nami wieloma tajnikami swojej pracy, dzięki czemu możemy się przekonać jak NAPRAWDĘ działa luminal i jak pobiera się odciski palców osób dawno zmarłych. Dowiemy się także jak nie należy się ubierać, gdy człowiek zostaje wezwany na miejsce zbrodni i czy kryminalistycy przesłuchują aresztowanych.
Już nigdy nie będę patrzyć na Gila Grissoma tak samo…
Też to niedawno czytałam. Świetna książka.
OdpowiedzUsuń