Susana Fortes skoncentrowała się na związku Capy z „małym, rudym liskiem”- Gerdą Taro, tworząc opowieść o wielkiej miłości w niebezpiecznych czasach. Autorka czyni z Taro równorzędną bohaterkę, stawiając ją w roli nie tylko kochanki, ale także muzy, przyjaciela, impresaria, w końcu rywala Capy. Mocno dramatyczna historia życia obojga układa się w bardzo podobny sposób-oboje poznali się, gdy byli emigrantami, szukającymi schronienia w Paryżu dwudziestolecia międzywojennego. Oboje mocno zaangażowani politycznie, bezkompromisowi i odważni. Fortes umiejętnie odmalowuje gorączkową atmosferę miasta tuż przed wybuchem wojny, podniecenie udzielające się młodym ludziom, ich gorączkowe dyskusje o życiu, sztuce i odwadze, toczone w zadymionych knajpkach, nad lampką wina. Capa i jego ukochana odmalowani są wyrazistymi barwami, wykreowani na młodych bogów: pięknych, młodych i nie lękających się niczego. Niestety czasami autorka ulega skłonności do taniego melodramatyzmu, ocierającego się nieraz o kicz. Tworzenie historii o żołnierzach umierających z obrazem ukochanej przed oczyma, to jeden z przykładowych tanich chwytów powtarzających się kilkakrotnie. Nieznośne są też niektóre dialogi, toczone w napuszonym tonie, zniekształcające obraz pary protagonistów.

Takie okazyjne wycieczki w kierunku literatury spod znaku Mniszkówny są na szczęście rzadkie. Przez większość czasu, bez uciekania się do tanich chwytów, Fortes potrafi zajmująco opowiadać, tworząc swoją własną wersję opowieści o tragicznej miłości Capy i Taro. Oprócz biografii dwojga nietuzinkowych osobowości, otrzymujemy także ciekawie podane refleksje na temat psychiki człowieka zarabiającego na życie fotografowaniem śmierci innych, żyjącego w ciągłym zagrożeniu, w końcu: nie potrafiącego egzystować w „normalnych warunkach”.
Recenzja dla portalu "dlaLejdis.pl"
http://www.dlalejdis.pl/artykuly_kultura/75-recenzja/7859-narodziny-legendy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz