W
„Z mgły zrodzonym” Sanderson znów rzuca nas w sam środek opowieści, nie
ułatwiając poznawania świata. Od pierwszej strony zarzucani jesteśmy pojęciami,
faktami, skomplikowanymi zasadami rządzącymi magią itd. Amerykański pisarz ufa
swoim czytelnikom, ich ciekawości i determinacji w zgłębianiu tajemnic
kolejnego uniwersum. To cudowna odmiana po książkach, których autorzy prowadzą
nas za rączkę przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt stron; paluszkami wręcz
pokazując co i jak, byśmy nie pogubili się w meandrach rzeczywistości
przedstawionej..
Tym
razem autor stworzył ponury świat w którym z nieba leci popiół, rośliny walczą
o przeżycie na jałowej ziemi uprawianej przez niewolników skaa, nieludzko traktowanych przez swoich panów, a wszystko to ma
miejsce pod surowym spojrzeniem Ostatniego Imperatora, istoty władającej od
tysięcy lat.
Całość
poznajemy od strony półświatka, z perspektywy złodziei, morderców, rzezimieszków zamieszkujących
stolicę i starających się przeżyć kolejny dzień w okrutnym świecie. Punktem
zapalnym akcji stają się przygotowania do wielkiej rebelii mającej na celu
obalenie Ostatniego Imperatora lub przynajmniej jego osłabienia.
Kreacje
bohaterów, to prawdziwy majstersztyk. Kelsier, przywódca buntowników, jest bezlitosny i okrutny, nie tylko dla
swoich wrogów, ale także dla innych skaa, których stawia w obliczu konsekwencji
swoich czynów: mogą zostać zabici lub przyłączyć się do jego rebelii, której
rzecz jasna także mogą nie przeżyć. Jednocześnie jest wspaniałym przywódcą,
przyjacielem i niezwykle charyzmatyczną jednostką. Z kolei jego towarzysze, to
prawdziwa zbieranina szalonych typów spod ciemnej gwiazdy, którzy jednak nie wahają
się zaryzykować życia w imię wielkiej
sprawy. I jest jeszcze Vin: szesnastoletnia złodziejka, która pewnego dnia
trafia w sam środek wydarzeń, mających zmienić historię Imperium. Pisarz z
niezwykłym wyczuciem pokazuje przemianę -z zastraszonej dziewczynki, przyzwyczajonej do wszechobecnego okrucieństwa-
w pełnoprawnego i wartościowego członka ekipy dążącej do zabicia bóstwa.
„Ostatni Imperator myśli, że zagarnął na własność całą radość i śmiech, nie mam ochoty mu na to pozwalać. To jedyna bitwa, której stoczenie nie wymaga wielkiego wysiłku.
Po
raz kolejny autor stworzył całkowicie oryginalny świat, w którym odpowiednikiem
magii jest allomancja: mistyczna moc oferowana jakoby arystokracji przez
Imperatora, a polegająca na spalaniu metali przez organizm obdarzony taka
umiejętnością. Żelazo, cyna, miedź itd. każdy z tych metali potrafi sprawić, że
Allomanta może wpływać na ludzkie uczucia, władać ogromną siłą, poruszać się z niesamowitą prędkością, a nawet
latać.
Nie
muszę chyba dodawać, że pojedynki toczone za pomocą allomancja są naprawdę
spektakularne i sceny akcji czyta się wspaniale. Świetnie opracowana mechanika
walk jest naprawdę przekonywująca, a jednocześnie niezwykle efektowna. Pojedynki
między Utalentowanymi są emocjonujące i pełne niespodzianek.
Amerykańskie wersje są równie ładne, ale wydaje mi się, że Mag stworzył coś ciekawszego :) |
„Nie jesteś szlachetnej krwi. Nie musisz grać według ich zasad… i to czyni cię jeszcze potężniejszą…”
„Z
mgły zrodzony” zaczyna się, jako historia zemsty Kelsiera, kogoś, komu krwawy
tyran odebrał wszystko: żonę, zdrowie,
wolność, omal nie odebrał zmysłów. Z
czasem całość staje się porachunkami z całym Imperium, systemem żerującym na
niewolnikach i pozwalającym na nieludzkie traktowanie rasy uważanej za gorszą.
Zaskakujący
finał rani serce czytelnika, który zdążył polubić bohaterów i wiernie trzymał
kciuki za powodzenie ich planów, jest jednak logicznym następstwem wydarzeń,
które Sanderson układa sprawnie, niczym puzzle.
„Zadanie było zabawne prawda? Kiedy będziecie mnie wspominać pamiętajcie i o tym. Pamiętajcie, żeby się uśmiechać.”
Całkiem niezłe fantasy , ale mnie nie porwało na tyle, żeby sięgać po kolejne tomy.
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoją recenzję , takie własne odniosłam wrażenie, że nie urzekła Cię ta opowieść, tak, jak mnie :) Ale mam nadzieję, że "Elantris" spodobało Ci się bardziej?
UsuńChyba tak :)
UsuńTo dobrze :) pamiętam, że od "Elantris" zaczęłam polowanie na książki Sandersona.
Usuń