sobota, 8 listopada 2014

W kuchni u państwa Bennet.

Czy kiedykolwiek w trakcie lektury „Dumy i uprzedzenia” zastanawialiście się, kto szyje piękne suknie sióstr Bennet? Kto czyści ubłocone trzewiki Elizabeth i kręci misterne loki Jane? Jo Barker oferuje nam szansę przyjrzenia się wydarzeniom ze słynnej powieści oczami służących.
          „Dworek Longbourn” opowiada historię równolegle toczącą się z „Dumą i uprzedzeniem” ale bohaterowie Jane Austen zajmują w niej drugoplanowe miejsce, ustępując pola rezolutnej pokojówce Sarze, kompetentnej gospodyni Hill i tajemniczemu lokajowi Jamesowi.
„Jakaż pochwała może mieć większą wartość nad pochwałę inteligentnej służby”, słowa Austen są mottem powieści koncentrującej się na niewdzięcznej roli służącej w XIX -wiecznej Anglii. Autorka tworzy drobiazgowe opisy ciężkiej pracy i ogromnego wysiłku wkładanego w to, by dom państwa Bennet funkcjonował; jeden dzień przechodzi niepostrzeżenie w drugi, obowiązki piętrzą się, monotonne i uciążliwe. Kolacje i bale oznaczają dla panienek zabawę i możliwość poznania interesujących dżentelmenów, dla ich służących , to godziny szycia sukien, układania fryzur i czekania do świtu z gorącą wodą i ogniem w kominku.
          „Dworek…” pokazuje nam oczami Sary dwa rodzaje kobiet: miękkie jak ciasto delikatne panienki i silne, wyniszczone ciężka pracą służące. Połączenie dosłowności i naturalistycznych opisów rodem z prozy Fabera, z delikatnym światem wykreowanym przez Jane Austen tworzy interesujący efekt.  Szkoda, że autorka nie poszła dalej lecz  poprowadziła powieść w kierunku romansu, z całym jego ciężarem gatunkowym. Ciekawe jest obserwowanie jednej z najsłynniejszych  bohaterek literackim krytycznym okiem służącej, ale potencjał tkwiący w tym pomyśle zostaje zmarnowany na rzecz opowiedzenia nam historii miłosnej.
          Baker wydobywa na światło dzienne szczegóły o których nie chcielibyśmy myśleć w trakcie lektury XIX-wiecznej prozy: pogardę dla kobiet, nieludzko ciężką pracę służby, skandaliczne warunki życia ubogich. By osiągnąć odpowiedni efekt kreuje analogiczne sytuacje np. chorobę Sary w momencie gorączkowania Jane. Momentami opisy ciężkiej pracy i trosk wydają się być lekko przesadzone, jakby autorka chciała koniecznie wywołać współczucie czytelników. Nie udało się także w pełni oddać charakteru postaci powołanych do życia przez angielską pisarkę: Lizzy, Jane, Mary, są tylko bladym odbiciem bohaterek z „Dumy i uprzedzenia”.
          Krytyka dziewiętnastowiecznego społeczeństwa i wyzysku ludzi niższego stanu zostaje odstawiona w pewnym momencie na drugi plan, zepchnięta przez perypetie miłosne dziewczyny rozdartej uczuciem do dwóch  mężczyzn. Baker obdarza swoją bohaterkę niezłomnym charakterem i dumą, a także niezgodą na swoje dotychczasowe życie. Niestety, cały potencjał tej postaci zostaje zmarnowany na uwikłanie jej w banalną opowieść miłosną, tak samo jak potencjał całej książki  idącej  w stronę powieści obyczajowej z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem.
          „Dworek…” mimo wad  jest niewątpliwie wart uwagi- nie tylko miłośników prozy Jane Austen- to bardzo dobrze napisana opowieść z kilkoma zaskakującymi rozwiązaniami, wypełniona pełnokrwistymi postaciami przykuwającymi naszą uwagę.

 Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl

2 komentarze:

  1. Ach, znów! Jak w "Zdobywam zamek" - interesująca historia zepchnięta w kąt na rzecz miłości. Nie mam nic przeciwko miłości, absolutnie, ale czasem jej nadmiar w powieściach jest nużący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, mogło być zdecydowanie lepiej bez tego nieszczęsnego wątku tajemniczego lokaja:) W kolejce czeka "Śmierć przybywa do Pemberley", może tam nie będzie tyle maślanych oczu i drżących serduszek;)

      Usuń