Entuzjastycznie przyjęte „Kłamstwa Locke’a
Lamory” były jednym z głośniejszych
debiutów ostatnich lat, sprawiając, że wielu czytelników z niepokojem
oczekiwało na kolejna część przygód Niecnych Dżentelmenów, trzymając kciuki by Scott
Lynch nie padł ofiarą „przekleństwa drugiego tomu”.
„Na szkarłatnych morzach” rozpoczyna
się dwa lata po smutnych wydarzeniach z tomu pierwszego, wydarzeniach, które
sprawiły, że Locke i Jean musieli opuścić swoje rodzinne strony i spróbować
ułożyć sobie życie z dala od mafijnej Camorry. Kolejny wielki przekręt to
majstersztyk, nad którym dwóch złodziei pracowało w pocie czoła przez dwa lata:
obrobienie Wieży Grzechu w Tal Verarr, budynku uznawanego powszechnie za
najlepiej zabezpieczone miejsce na świecie, w dużej mierze dzięki drastycznym
karom jakie grożą za jakiekolwiek niecne zakusy w jego kierunku. Czymże jednak
jest perspektywa zrzucenia z siódmego piętra dla ludzi, którzy nie wahali się
okaleczyć więzimaga? Snucie misternej intrygi przerywa pojawienie się kolejnego
gracza w tej śmiertelnie groźnej grze. Człowieka , który sprawia, że dwa
szczury lądowe udają świetnych marynarzy. Przekonani perfidnym szantażem Locke
i Jean pakują się w wielopiętrowe tarapaty, zmuszające ich do iście cyrkowych
wyczynów: obaj muszą sprawić, że dwaj odwieczni wrogowie uwierzą w ich lojalność,
a przy tym doprowadzić do końca swój plan kradzieży.
Wielu autorów, po osiągnięciu tak
dużego sukcesu swoim debiutanckim dziełem, nie zdecydowałoby się na dramatyczne
zmiany w świecie przedstawionym, porzucenie dobrze funkcjonujących dekoracji na rzecz kreowania zupełnie nowych i zmianę
funkcjonowania postaci. Lynch podjął takie ryzyko i moim zdaniem opłaciło się: przeniesienie
dużej części fabuły na morze i postawienie bohaterów w pozycji żółtodziobów,
nadało postaciom zupełnie inny wymiar. Pomimo swoich niezwykłych zdolności
bohaterowie są prawdziwymi amatorami na morzu i Lynch nie boi się tego pokazać,
Dżentelmeni może i tracą w ten sposób nieco godności osobistej, ale zyskują jako
postacie literackie. Zależni od innych, nieco zagubieni i nadrabiający bezczelnością,
stają się jeszcze sympatyczniejsi.
Dodatkowym plusem jest także
pogłębienie postaci Jeana, który staje się pełnoprawnym partnerem swojego
genialnego przyjaciela, wychodząc z jego dotychczasowego cienia. To właśnie Jeanowi przypadł w tym tomie piękny wątek miłosny,
wprowadzający dodatkowe zawirowania w skomplikowane relacje między osieroconymi
Niecnymi Dżentelmenami.
Lynch po raz kolejny udowodnił, że
potrafi tworzyć porządną literaturę rozrywkową, wciągającą i atrakcyjną, ale
przy tym nie obrażającą inteligencji czytelnika. Autor stworzył kolejną powieść
osadzoną w ciekawie skonstruowanym świecie, wypełnił ją zajmującą akcją i
pełnokrwistymi bohaterami, nie szczędząc humorystycznych dialogów i skrzących
się dowcipem wypowiedzi.
Cudności. A ja właśnie skończyłam "Republikę złodziei" i jestem przygnębiona, że skończyłam, tak dobrze się czytało.
OdpowiedzUsuń"Republika..." skończona i teraz pytanie: ile trzeba będzie czekać na kolejny tom? zwłaszcza, ze zakończenie takie, że.....
Usuń