niedziela, 3 listopada 2013

Z perspektywy dziecka.



Neil Gaiman jest już autorem kilku książek, w których rewelacyjnie ukazał postrzeganie świata przez dzieci, jego „Koralina”, czy też „Księga cmentarna” pokazywały bohaterów dziecięcych, a przez to skłonnych do zaakceptowania nawet najbardziej nieprawdopodobnych wydarzeń, z tą niesamowitą ufnością, jaka jest możliwa tylko w przypadku dziecka.


W „Oceanie…” główny bohater wraca do rodzinnego domu po wielu latach od opuszczenia swojego małego miasteczka, miasteczka które dawno temu stało się miejscem przerażających wydarzeń. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy rodzice siedmioletniego chłopca postanowili podreperować domowy budżet poprzez wynajęcie pokoju sublokatorowi. Tajemniczy lokator nie mieszka u nich długo, gdyż po kilku dniach kradnie samochód i popełnia w nim samobójstwo, budząc tajemnicze i groźne moce, które do tej pory czekały uśpione. W domu chłopca pojawia się opiekunka do dzieci, nie mająca nic wspólnego z Mary Poppins. Pozornie dobrotliwa i miła, skrywa przerażający sekret, wpływając destrukcyjnie na rodzinę naszego bohatera. W starciu w groźnym przeciwnikiem chłopiec może liczyć jedynie na trzy nieco zwariowane sąsiadki z farmy Hempstocków.
 Gaiman ponownie kreuje bohaterów, których odwaga niejednokrotnie mogłaby zawstydzić dorosłych. Dziwne i groteskowe postacie, przerażające stwory i groźba zniszczenia świata, to ułamek tego z czym muszą poradzić sobie siedmiolatek i jego jedenastoletnia przyjaciółka. Prawdziwa magia wdziera się w oswojoną rzeczywistość i raz na zawsze zmienia życie chłopca. Pisarz umiejętnie rysuje rzeczywistość z pogranicza jawy i koszmaru, zamieszkiwaną przez dziwne i niebezpieczne stwory, mające rodowód w starych baśniach, podaniach i legendach.

Powraca dalekim echem książka „Magiczne lata”, w której  straszliwe, ale przez to fascynujące wydarzenia dotykają mieszkańców małego amerykańskiego miasteczka. Podobnie, jak w powieści Roberta McCammona, bohater Gaimana jest idealnym obserwatorem i narratorem właśnie przez swoją niewinność, ciekawość świata i wyobraźnię, która pozwala na akceptację niepojętego.  „Ocean…” należy do książek, które nie tylko doskonale oddają magię dzieciństwa, ale są  jednocześnie smutną krytyką dorosłości: jedynie matka i babcia przyjaciółki Lettie  potrafią dostrzec prawdziwe oblicze nowej niani, gdyż nie utraciły dziecięcej ciekawości i są w stanie porzucić schematyczne myślenie, tak charakterystyczne dla ludzi dorosłych i poważnych:  " Wewnątrz dorośli też nie wyglądają jak dorośli. Na zewnątrz są wielcy, bezmyślni i zawsze wiedzą, co robią. W środku wyglądają tak jak zawsze. Jak wtedy, gdy byli w twoim wieku. Tak po prawdzie dorośli nie istnieją. Nie ma żadnego na całym wielkim świecie. - Zastanawiała się chwilę, po czym dodała z uśmiechem: - Oczywiście, oprócz babci".
Najnowsza książka Gaimana jest smutną i mądrą baśnią, która nie waha się sięgać po mocne środki wyrazu, by zaciekawić swojego czytelnika. Baśń, którą można odczytać dosłownie, ale także metaforycznie: wtedy głównym starciem będzie walka małego dziecka z fałszywym światem dorosłych. Pisarz sprawnie operuje nastrojem i ogranymi motywami literackimi, tworząc całość, która oczaruje czytelnika w każdym wieku.

1 komentarz:

  1. Wahałam się nad ta ksiązką, ale chyba mnie przekonałaś:)

    OdpowiedzUsuń