niedziela, 24 listopada 2013

Kobiety z twierdzy.


„Gołębiarki”, to opus magnum Alice Hoffman, powieść powstająca przez pięć lat, sama autorka mówi o niej: „ Tylko raz w życiu może do pisarza przyjść książka, która jest szczególnym darem (…) to podarunek od moich prapraprababek, kobiet starożytnego Izraela, które po raz pierwszy przemówiły do mnie, gdy zwiedzałam górską twierdzę Masadę. Przywołując historię ich życia, opowiedziałam również moją historię.”
Kanwą opowieści stały się wydarzenia z 70 n.e., czyli oblężenie Masady, twierdzy gdzie schronienie przed Rzymianami znalazło ponad 900 Żydów. Długotrwałe walki zakończyły się niezwykle dramatyczną decyzją zamkniętych w  Masadzie: samobójstwem wybranym jako alternatywa dla niewoli. Z  prawie tysiąca ludzi ocalały tylko dwie kobiety i pięcioro dzieci…


Historia podbijanego narodu opowiedziana jest z perspektywy czterech kobiet, których dramatyczne losy splatają się w chwili zagłady. Bohaterki po kolei przejmują narrację i snują swoją opowieść, będącą historią całej Jerozolimy w miniaturze. Poniewierane, upokarzane, wielokrotnie ocierające się o śmierć, mimo to pozostają silne i niezłomne. Cztery kobiety walczące o przetrwanie, skazane na bycie w cieniu silnych i władczych mężczyzn, skrywają swoje mroczne sekrety. Autorka stworzyła niezwykłe kreacje - rudowłosa Jael, żona piekarza Riwka, Aziza wojowniczka i czarownica Szira, to silne i pełnokrwiste postacie, zapadające w pamięć. Wstrząsające losy każdej z nich znajdują swój mroczny finał w oblężonej twierdzy.
Jael to córka skrytobójcy, niekochana przez niego od samych urodzin, gdy stała się mimowolną przyczyną śmierci matki; dumna i niezależna radzi sobie w najbardziej skrajnych sytuacjach. Do Masady przybywa będąc w ciąży z żonatym mężczyzną, a jest to czyn surowo karany przez mężczyzn w jej otoczeniu.  Riwka matka zmuszona do zabicia zgwałconej i torturowanej córki, zrobi wszystko, by ochronić swoich wnuków. Aziza chowana na wojownika, nieustraszona w walce, skazana jest na samotne życie przez klątwę ciężącą na jej rodzinie. I wreszcie Czarownica z Moabu, równie piękna, co dumna. Władającą ogromną mocą, przerażającą  największych wojowników. Cztery kobiety spotykają się w gołębniku, miejscu, które przydzielone im zostaje przez mężczyzn: odpowiedzialna, ciężka i niewdzięczna prac jest doskonałą metaforą losu żydowskich kobiet. Zawiązana przyjaźń stanie przed wielką próbą w chwili zagłady miasta.
Zarówno sposób konstruowania narracji, jak i scedowanie jej na kobiety, przywołuje na myśl książkę „Mgły Avalonu”. Wrażenie to potęguje dodatkowo obecność kobiecej magii, niedostępnej mężczyznom i mężczyzn przerażającej. W obu powieściach to kobiety są motorem napędowym wydarzeń, skryte w cieniu głośnych i buńczucznych mężczyzn decydują o ich losie. „Gołębiarki”  i „Mgły Avalonu” są pełne silnych kobiecych sylwetek osadzonych w mocno patriarchalnym świecie, a mimo to przez niego nie zdominowanych.
"Wszyscy byliśmy w rękach Boga i w tym sensie pozostawaliśmy siostrami i braćmi, bez względu na to, skąd przyszliśmy. Byli tam wojownicy, skrytobójcy, buntownicy, którzy popełnili zbrodnie, i tacy, którzy twierdzili, że padli ich ofiarą. Byli ludzie uczeni i grabarze, garncarze i pasterze kóz, ludzie prości i tacy, którzy czytali po aramejsku, hebrajsku, po łacinie i w grece. Byli wypędzeni z Jerozolimy i ci, którzy umknęli z płonącego Jerycha, a także uciekinierzy z wiosek takich jak nasza. Oto mieszkańcy Masady." Niezwykłość powieści Hoffman pogłębia dodatkowo liryczna narracja, pełna skomplikowanych i poetyckich metafor: niektóre fragmenty przywodzą na myśl biblijne hymny. Dodajmy do tego wierność faktom historycznym i pieczołowicie odwzorowane realia, a otrzymamy książkę naprawdę fascynującą w każdym calu.  


Recenzja dla portalu dlaLejdis.pl

9 komentarzy:

  1. Ja byłam książką oczarowana, uważam ją za jedną z najlepszych, jakie przeczytałam w tym roku na pewno, a może nawet w życiu? Już dawno żadna lektura tak bardzo mnie nie poruszyła i tak długo nie siedziała mi w głowie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie same odczucia:) strach pomyśleć, że niewiele brakowało, a by umknęła mojej uwadze:)

      Usuń
  2. Skojarzenie z "Mgłami " mnie zelektryzowało i momentalnie książkę wrzuciłam do schowka. Bo ja "Mgły Avalonu" bardzo bardzo. A nawet bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja "Mgły..." uwielbiam, w podstawówce co rusz wypożyczałam je z biblioteki i wracałam do domu odprowadzana dziwnymi spojrzeniami przechodniów - formatu była ogromnego i nie mieściła się w plecaku, więc niosłam ją w ręce, a na okładce prawie goła dziewoja z mieczem prężyła się dumnie na tle jakiegoś futra:Pale ciepłe uczucia pozostały i co jakiś czas wracam do tej książki, tylko w innym wydaniu;)

      Usuń
    2. Już w podstawówce? Łał. Mnie się zdarzyło przeczytać całkiem niedawno, ale cieszę się, że się zdarzyło.

      Usuń
    3. A widziałaś film? czy chyba nawet mini serial to był?bo nie wiem, czy warto:)

      Usuń
    4. Pierwsze słyszę o filmie.

      Usuń
    5. http://www.filmweb.pl/film/Mgły+Avalonu-2001-32882
      obsada nawet nawet :)

      Usuń
    6. Obejrzyj i dasz znać, czy warto :)

      Usuń