czwartek, 17 października 2013

Spotkanie w ogrodzie


Historia, która rozgrywa się w „Ogrodzie wieczornych mgieł” sięga roku 1942 i momentu podbicie Malezji przez Japończyków. Wtedy to główna bohaterka, Teoh Yun Ling, wraz ze swoją siostrą zostają zamknięte w jednym z obozów koncentracyjnych, jakie Japończycy założyli na podbitej ziemi. Moment pobytu w obozie staje się decydujący dla całego życia Teoh, która po zakończonej wojnie podporządkowuje swoje istnienie zemście. Zemście także w imieniu siostry, jednej z wielu ofiar koszmaru rzeczywistości obozowej.
Dorosła kobieta już jako przedstawiciel prawa zaciekle tropi ślady wojennych zbrodniarzy, skazana na samotność w swojej niekończącej się  krucjacie. Gdzieś z tyłu głowy pozostaje niespełnione pragnienie zmarłej siostry, chcącej założyć prawdziwy japoński ogród. Życzeniu dziewczyny może stać się zadość, gdy bohaterka poznaje Aritomo, człowieka będącego niegdyś ogrodnikiem cesarza Hirohito, artystę tworzącego przepiękne ogrody. Yung Li zostaje uczennicą człowieka, który bardzo niechętnie wpuszcza do swojego świata innych, równie samotnego i pozbawionego złudzeń, co do ludzi jak ona sama. Relacja uczeń-mistrz powoli zmienia się w coś głębszego, skrzętnie ukrywanego przed światem zewnętrznym.
Wspólna praca nad ogrodem zbliża dwójkę samotników do siebie i wprowadza trzeciego, równorzędnego bohatera, jakim jest w tej powieści właśnie ogród Yugiri, przestrzeń zaprojektowana, by cieszyć swoim pięknem, ale także zmusić do namysłu. Yugiri staje się swojego rodzaju świątynią, miejscem przeznaczonym do kontemplacji i pozwalającym na zapomnienie o istnieniu realnego świata, który przyniósł naszym bohaterom tyle bólu: "Ogród powinien docierać do głębi. Odmienić serce, zasmucić je, uszlachetnić. Jego rolą jest skłonić nas do zadumy nad przemijalnością wszystkiego, co nas otacza."  


Krytycy wielokrotnie zwracali uwagę na powracające motywy w twórczości pisarza: zupełnie nieoczekiwana przyjaźń zawarta między skrajnie różnymi postaciami, a także fascynacja japońską kulturą, budzącą jednocześnie lęk. Pisarz wspaniale oddał japoński kult koncentracji na szczegółach i afirmacji drobnych, ale niezwykle znaczących gestów. Wychodząc od mikrokosmosu ogrodu, pozwala się w nim rozgościć i poczuć bezpiecznie, by zaraz skonfrontować czytelnika ze światem zewnętrznym.
  Autor nie tworzy prozy oczywistej, posługującej się kliszami fabularnymi, szkoda jedynie, że w pewnych momentach Twan Eng nie oparł się pokusie wprowadzenia zbędnych, sentymentalnych rozwiązań, których finał jesteśmy w stanie szybko przewidzieć. Czasami kuleje również tempo narracji, nieśpiesznie się toczącej, lecz  momentami sprawiającej wrażenie stojącej w miejscu. Pomimo tych kilku uchybień  opowiedziana historia jest warta lektury: to proza pozornie spokojna, ale tętniąca skrywanymi emocjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz