Historia,
która rozgrywa się w „Ogrodzie wieczornych mgieł” sięga roku 1942 i momentu
podbicie Malezji przez Japończyków. Wtedy to główna bohaterka, Teoh Yun Ling,
wraz ze swoją siostrą zostają zamknięte w jednym z obozów koncentracyjnych,
jakie Japończycy założyli na podbitej ziemi. Moment pobytu w obozie staje się
decydujący dla całego życia Teoh, która po zakończonej wojnie podporządkowuje
swoje istnienie zemście. Zemście także w imieniu siostry, jednej z wielu ofiar koszmaru
rzeczywistości obozowej.
Dorosła
kobieta już jako przedstawiciel prawa zaciekle tropi ślady wojennych
zbrodniarzy, skazana na samotność w swojej niekończącej się krucjacie. Gdzieś z tyłu głowy pozostaje
niespełnione pragnienie zmarłej siostry, chcącej założyć prawdziwy japoński
ogród. Życzeniu dziewczyny może stać się zadość, gdy bohaterka poznaje Aritomo,
człowieka będącego niegdyś ogrodnikiem cesarza Hirohito, artystę tworzącego
przepiękne ogrody. Yung Li zostaje uczennicą
człowieka, który bardzo niechętnie wpuszcza do swojego świata innych, równie
samotnego i pozbawionego złudzeń, co do ludzi jak ona sama. Relacja
uczeń-mistrz powoli zmienia się w coś głębszego, skrzętnie ukrywanego przed
światem zewnętrznym.
Wspólna
praca nad ogrodem zbliża dwójkę samotników do siebie i wprowadza trzeciego,
równorzędnego bohatera, jakim jest w tej powieści właśnie ogród Yugiri,
przestrzeń zaprojektowana, by cieszyć swoim pięknem, ale także zmusić do
namysłu. Yugiri staje się swojego rodzaju świątynią, miejscem przeznaczonym do
kontemplacji i pozwalającym na zapomnienie o istnieniu realnego świata, który
przyniósł naszym bohaterom tyle bólu: "Ogród powinien docierać do głębi.
Odmienić serce, zasmucić je, uszlachetnić. Jego rolą jest skłonić nas do zadumy
nad przemijalnością wszystkiego, co nas otacza."
Krytycy
wielokrotnie zwracali uwagę na powracające motywy w twórczości pisarza:
zupełnie nieoczekiwana przyjaźń zawarta między skrajnie różnymi postaciami, a
także fascynacja japońską kulturą, budzącą jednocześnie lęk. Pisarz wspaniale
oddał japoński kult koncentracji na szczegółach i afirmacji drobnych, ale
niezwykle znaczących gestów. Wychodząc od mikrokosmosu ogrodu, pozwala się w
nim rozgościć i poczuć bezpiecznie, by zaraz skonfrontować czytelnika ze
światem zewnętrznym.
Autor nie tworzy prozy oczywistej,
posługującej się kliszami fabularnymi, szkoda jedynie, że w pewnych momentach Twan
Eng nie oparł się pokusie wprowadzenia zbędnych, sentymentalnych rozwiązań,
których finał jesteśmy w stanie szybko przewidzieć. Czasami kuleje również
tempo narracji, nieśpiesznie się toczącej, lecz momentami sprawiającej wrażenie stojącej w
miejscu. Pomimo tych kilku uchybień opowiedziana historia jest warta lektury: to proza
pozornie spokojna, ale tętniąca skrywanymi emocjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz