Krytycy już jakiś czas
temu zadecydowali, że jeżeli istnieje coś takiego, jak „fantastyka
ekologiczna”, to Bacigalupi jest jej najwybitniejszym przedstawicielem. Nie
jestem zwolenniczką mnożenia bytów ponad potrzebę, nie bardzo zatem odpowiada
mi aż tak drobiazgowe wyodrębnianie gatunków, ale trzeba przyznać, że proza
pisarza jest bardzo charakterystyczna i jak ulał pasuje do niej gęba twórczości
naznaczonej ekologią.
„Nakręcana dziewczyna”
rozgrywa się w precyzyjnie opisanej rzeczywistości rodem z koszmaru
futurologów. To świat wyniszczony, pozbawiony praktycznie naturalnej
roślinności i zwierząt nie pochodzących z genetycznych upraw. Przetrzebiony
licznymi wojnami, epidemiami i naturalnymi katastrofami. Miejsce, gdzie
wyczerpano już wszelkie naturalne zasoby i gdzie praktycznie wszyscy oczekują
na nieuchronny koniec. Podziały między bogatymi i biednymi są dramatycznie jaskrawe,
co dodatkowo podkreśla kasta modyfikowanych genetycznie ludzi, niewolników
zaspokajających najbardziej chore potrzeby swoich panów.
Tytułowa „Nakręcana
dziewczyna” jest właśnie takim niewolnikiem- Emiko, jako robot znienawidzony
przez mieszkańców Królestwa Tajlandii, by uniknąć „śmierci” w niszczarce
zostaje prostytutką. Równoprawnym bohaterem jest bogaty Amerykanin, zaplątany w
polityczne machlojki i próbujący przetrwać we wrogiej rzeczywistości. Poznajemy
także jednego z uchodźców, człowieka niegdyś bogatego i poważanego, obecnie na
samym dnie drabiny społecznej. Sama akcja biegnie wielotorowo, przeskakując z
miejsca na miejsce, od jednego bohatera do drugiego, dzięki czemu mamy
niezwykle pełny obraz chorego świata przyszłości.
Charakterystyczny dla Bacigalupiego
jest brak jednoznacznego podziału na pozytywnych i negatywnych bohaterów, taka
granica zakłóciłaby spójność świata przedstawionego: w realiach wykreowanych
przez amerykańskiego pisarza niemożliwością staje się zachowanie „czystych
rąk”. Wszyscy mają na sumieniu mniejsze i większe zbrodnie, czytelnik sekunduje
tym, którzy starają się zachowywać przynajmniej pozory człowieczeństwa.
Paradoksalnie najbardziej ludzka w tych dążeniach jest Emiko i to ku niej
kieruje się nasza sympatia.
Przerażająca sceneria
Królestwa Tajlandii jest tym bardziej ponura, jeżeli uświadomimy sobie fakt, że w świecie
stworzonym przez Bacigalupiego, to jedna z nielicznych enklaw „cywilizacji”,
miejsce któremu udało się przetrwać kryzys energetyczny i parę innych iście
biblijnych plag pustoszących współczesny świat. Autorowi udało się realistycznie przedstawić
świat zmierzający ku zagładzie, pełen detali i szczegółów, które sprawiają
niepokojąco autentyczne wrażenie i rządzącego się niezwykle twardymi regułami.
Jest to proza zaangażowana i oparta na
bardzo współczesnych niepokojach, ale nie będąca przy tym suchym manifestem,
czy też tubą dla przekonań autora; to pełnowymiarowe i niezwykle poruszające
dzieło literackie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz