wtorek, 31 stycznia 2012

Księgarniany Casanova

Księgarniany Casanova może mieć zarówno 50, jak i 20 lat, być pryszczatym nastolatkiem, bądź dobrze ubranym, przystojnym mężczyzną. Jednak jego znakiem firmowym jest przekonanie o byciu najprzystojniejszym i najdowcipniejszym facetem w promieniu kilku kilometrów. Niestety, te kilometry najczęściej znajdują się w pobliżu jakiejś biednej dziewczyny, która miała tego pecha, że znalazła się w pobliżu emitującego samczy urok pana. W przypadku spotkania z takowym nie ma mowy, by na pytanie: „Czy pomóc coś znaleźć?”, padła normalna odpowiedź.
O nieeeeee… „Czarujący” pan nie przepuści okazji, by nonszalancko rzucić: „Tak, proszę mi znaleźć jakąś kartkę, bym zapisał pani numer telefonu” , z kolei pytanie o reklamówkę zostanie skwitowane: "Droga pani, wystarczy mi pani przepiękny uśmiech”. *

Miła rozmowa na temat jakiejś książki zostaje odbierana, jako ewidentny przejaw zainteresowania ze strony dziewczęcia, ostatnio po moim wywodzie na temat kryminałów pani Link usłyszałam od takowego pana: „Zazwyczaj nie wierzę pięknym kobietom, ale tym razem dam się przekonać…” (tutaj brakowało podkręcenia wąsa i wymownego ruszania brwiami).

Nie zliczę ile razy ja i moje koleżanki uciekałyśmy na zaplecze, gdy przychodził jakiś wyjątkowo namolny pan, który nasza pracę zinterpretował w kategoriach flirtu. Każda ze znajomych pracujących w księgarni kobiet (niezależnie od wieku, urody i stanu cywilnego) ma w zanadrzu jakąś straszno-śmieszną historię o księgarnianym Casanovie. Chociaż nikt nie pobije opowieści o facecie czekającym 12 godzin w samochodzie na parkingu…. Koleżanka do tej pory ma dreszcze, jak o tym opowiada.


Osobną sprawą są niezręczne podarunki, kwiaty znoszone przez niechcianych absztyfikantów, „hitem” na mojej liście jest wielgachne, szklane serce na różowej tasiemce, koleżanka z kolei dostała wielki plakat Elvisa. Propozycje pójścia na kawę , czy też inny rodzaj napojów są również na porządku dziennym.
I nie bardzo wiemy o co chodzi, rozmowy z dziewczynami pracującymi choćby w sklepach z odzieżą, pokazują, że w ich przypadku takie sytuacje są naprawdę bardzo rzadkie, w naszym przypadku nagminne. Może trudno uwodzić kobietę kupując u niej skarpetki? A jak człowiek kupuje sobie biografię Miłosza, to mu poziom testosteronu skacze?


Drogi Casanovo, lepiej, żebyś wiedział, że w momencie, gdy ty smęcisz o moich pięknych oczach- ja myślę sobie „A idź w piguły oblechu"

3 komentarze:

  1. Przy kupowaniu pieczywa chyba też im skacze poziom testosteronu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Isabelle: Czyżbyś znał
    a jakieś smaczne historyjki z cyklu 'przychodzi pan po bułkę i flirtuje"?bardzo chętnie się z takimi zapoznam, bo na razie mam wrażenie, że kobiety w księgarni traktowane są jak hurysy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. He he, znam z autopsji - sąsiada takiego miałam;)

    OdpowiedzUsuń