wtorek, 23 sierpnia 2011

Z cyklu przychodzi pani do księgarni powkurzać księgarza...

Wyjątkowo ten sezon podręcznikowy obfituje w spokojnych, zrównoważonych klientów, zaopatrzonych w rzetelne listy podręcznikowe, którzy nawet potrafią zapamiętać do której klasy ich dziecię uczęszcza.Niestety, zdarzają się także jednostki "wybitne", przez które nabawiłam sie kilkakrotnie czkawki (sprobujcie rozmawiać z człowiekiem, jednocześnie wyjąc w środku ze śmiechu-czkawka murowana).

-Dzień dobry, czy obsługujecie podręczniki? (taaaaa..., czeszemy, malujemy, nawet jakiś masaz możemy im strzelić...)

-Taka ksiażka, "Jezus kocha i zabawia" jest? ( w tym momencie kolega prychnął, schylił sie i udając, że naprawia drukarkę, zaczął bezgłośnie łkać w mankiet)

Stoję przy witrynie i przyczepiem mocno absorbujący oko (by nie rzec oczoje...)plakat, na którym dominują barwy czerwona i żołta oraz wielki napis: "Rabat na podręczniki". Podchodzi do mnie pani, zerka, jak morduję się z wieeeeeelka płachtą papieru i tasma klejąca, po czym oczywiście pyta: "Podręczniki som?" ( z naciskiem na końcowe "m")


-Dzien dobry, czy są podręczniki? w sumie to jeszcze listy nie mam, tylko chciałem zapytać o cenę kompletu do III c...

Najlepsza i tak była pani, ktora wydała 200 złotych na pomoce naukowe, z rozbrajającym usmiechem mówiąc przy kasie: "Bo mój syn, to strasznie głupi jest"...nie ma jak wsparcie od własnej matki...

niedziela, 21 sierpnia 2011

Nakręcana dziewczyna

Dawno nie utknęłam na tak długo w czyimś świecie, na tydzień porzuciłam nawet swój zwyczaj czytania kilku książek na raz, była tylko „Nakręcana dziewczyna…”

Jestem zagorzałą miłośniczką fantasy, smoki zawsze przemawiały do mnie bardziej , niż statki kosmiczne. Mam wprawdzie na półce kilka tomów wydawanych sto lat temu przez Prószyńskiego antologii opowiadań nagradzanych Nebulą, ale książki te giną w zalewie opowieści o elfach, magach i wielkich facetach z jeszcze większymi mieczami. Zaufałam jednak pewnemu księgarzowi, który Bacigalupiego zachwalał i utknęłam na dobry tydzień w niesamowitym świecie.

To proza mocno zaangażowana, na tyle, że autor zyskał łatkę pisarza zajmującego się fantastyka ekologiczną; poniekąd to nie dziwi, dużo miejsca w jego twórczości zajmuje genetyka, zmiany spowodowane w świecie przez ingerencję człowieka w naturalne prawa, autor kreuje przerażające wizje świata, który tak naprawdę nie ma prawa już istnieć: wyeksploatowanego do cna, zaludnionego przez ludzi walczących o każdy kolejny dzień. Nie jest to jednak proza oferująca spektakularne kataklizmy w rodzaju wielkich wybuchów, czy też epidemii. Wyniszczenie i degradacja gatunku ludzkiego są naturalną konsekwencją trwających od wielu lat działań ludzi. Modyfikowane genetycznie zwierzęta, coraz liczniejsze odmiany chorób, na które nie ma lekarstwa, kurczące się zasoby żywności, coraz bardziej widoczny podział na bogatych i biednych.
Książka dzieli się na dwie części: opowiadania i powieść „Nakręcana dziewczyna”. Tematyka jest przeróżna: modyfikowana genetycznie żywność (temat jakże na czasie), mutacje, jakim podlega ludzkość, ingerowanie w organizm człowieka (przejmujące „Maleńkie ofiary” i doskonała „Fletka”). Pisarz pokazuje, że twórczość wynikająca w dużej mierze z osobistych zapatrywań na świat nie musi być ordynarną propagandą, lecz może być naprawdę świetną prozą.


Każde z opowiadań przynosi inną , lecz za każdym razem przejmującą, wizję przyszłości. Mamy zatem Nowy York zalany wodą, w którym ludzie poprzez przyjmowanie pewnego leku mogą żyć wiecznie. To świat celebrujący sztukę, w którym próby muzyczne trwają nawet kilkanaście lat, to także świat w którym walką z przeludnieniem jest …strzelanie do „nielegalnie” rodzonych dzieci. Mocne? A co powiecie na rzeczywistość zmuszającą kobiety do rodzenia zdeformowanych , skazanych na śmierć zaraz po urodzeniu dzieci, tylko po to by oczyścić organizm matki, na tyle by mogła rodzić kolejne, tym razem zdrowe?
Bohaterowie innych opowiadań żyją na pustyni, gdzie wodą rządzą korporacje, także korporacje odpowiedzialne są za plagi, ciągle mutujące choroby atakujące wszystko, co żywe. Jest także opowiadanie w którym ludzie są praktycznie niezniszczalni, odporni na choroby i urazy, dzięki zaawansowanym technologiom mogą żywić się choćby piaskiem i odcinać swoje kończyny dla perwersyjnych zabaw.


To książka „wielokrotnego użytku”, jedna z tych do których można wracać co jakiś czas i zawsze znaleźć coś nowego. Bogactwo szczegółów, wielowymiarowość relacji międzyludzkich, złożone postacie, fascynujące wizje przyszłości-to wszystko sprawia, że recenzja „Nakręcanej dziewczyny” może być tylko jednym, wielkim peanem pochwalnym.
Autor: Paolo Bacigalupi
Wydawnictwo: Mag
Wydanie polskie: 1/2011
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
Liczba stron: 720
Cena z okładki: 55 zł

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Jedna z tych strasznych bajek…

Debiutancka powieść Petera Brett’a szybko zdobyła wielbicieli na całym świecie, dość powiedzieć, że prawa do niej zakupiono w 11 krajach. Co takiego jest zatem w tej historii, że zabrała kilka nocnych godzin także i mnie?




Przede wszystkim na uwagę zasługuje świat: Brett stworzył uniwersum w którym ludzie są stworzeniami skazanymi na strach przed ciemnością. Kiedy świeci słońce ich egzystencja wygląda w miarę normalnie, jednak z chwila gdy zapada zmrok, na powierzchni pojawiają się demony. Trzebiona ich atakami ludzkość skrywa się za murami otoczonymi magicznymi runami i stara się dotrwać do pierwszych promieni słonecznych.
Osady ludzkie pozbijane są w małe grupki, podróżowanie między miastami jest praktycznie niemożliwe-noc na szlaku to pewna śmierć. Demony są wszędzie: morskie, powietrzne, pustynne, drzewne; coraz liczniejsze i coraz bardziej bezczelne w świecie, gdzie tylko nieliczni ośmielają się z nimi walczyć, a cała reszta chowa się za osłoną runów, których mocy tak naprawdę nikt już nie rozumie.



Autorowi udało się stworzyć spójną i przekonywującą rzeczywistość, w której jedynymi łącznikami między miastami są dzielni konni Posłańcy z przenośnymi kręgami runicznymi. To oni podróżują między jedną osadą, a drugą przewożąc przyprawy, lekarstwa i przede wszystkim listy. Jest to praca ogromnie niebezpieczna, jeżeli człowiek, wie, że nawet podmuch wiatru może odwrócić run i uszkodzić osłonę za która wedrą się głodne demony. Mimo takich ograniczeń, ludzie żyją, kochają się, knują, biją, politykują- to wszystko co zwykli robić ludzie, nawet jeśli nocami płaczą w poduszkę ze strachu, bądź opłakują utraconych bliskich.

Autor wprowadza na scenę trojkę protagonistów, rodem z klasycznej bajki: mamy zatem rycerza, piękną dziewczynę i grajka. Zanim jednak się nimi staną są dziećmi, które po kolei coś tracą.
Posłaniec Arlen przez tchórzostwo ojca stracił matkę i w konsekwencji rodzinę, piękna Leesha staje się obiektem nienawiści własnej matki i całej wsi, tracąc poczucie bezpieczeństwa, zaś mały Rojer, w przyszłości świetny minstrel, musi patrzeć na śmierć rodziców, atak demonów dodatkowo przypłacając utrata palców. Te okrutne wydarzenia są udziałem wielu współczesnych naszych bohaterów, jednak w ich przypadku ofiara poniesiona w dzieciństwie staje się pewnego rodzaju zapłatą za przyspieszone dojrzewanie i niezgodę na otaczającą rzeczywistość. Każdy z bohaterów pójdzie inna drogą, ale cała trójka napędzana będzie jednym pragnieniem: pozbycia się tych cholernych demonów raz na zawsze!

Czytelnikowi dane będzie oglądanie procesu dojrzewania dzielnej trójki, z których na pierwszy plan wybija się Arlen, początkowo zwykły Posłaniec, ogarnięty jednak pragnieniem eksplorowania coraz większych terenów zapuszcza się nawet w pustynne kraje, gdzie poznaje plemię, które walczy z demonami. Walka ramię w ramię z ludźmi, których życiowym celem jest zgładzenie jak największej ilości demonów zmienia Arlena całkowicie, tak, jak tajemnicze znalezisko w opuszczonych ruinach.

Historia tocząca się przez kilkaset stron nie nuży ani przez chwilę, narrator naprzemiennie ukazuje nam losy całej trójki bohaterów, nie zaniedbując przy tym ani trochę otaczającego ich tła. Drobiazgowo opisany świat jest wspaniałym tłem dla poczynań interesujących bohaterów; koniecznie trzeba tez wspomnieć o demonach, których różnorodność naprawdę robi wrażenie. Nie mamy do czynienia z kilkoma stworami wrzucanymi co kilka stron na zasadzie ‘kopiuj-wklej”, tylko przebogatym bestiariuszem, który naprawdę robi wrażenie.

Zatem; czytać, nie wahać się ani trochę.

czwartek, 4 sierpnia 2011