czwartek, 17 listopada 2011

Lubię ten listopad...

...bo sprzedaję na kopy mądrych książek, tonami "Cmentarz w Pradze", kilogramami "Marzenie Celta", nowego Konwickiego, kilkadziesiąt egzemplarzy "Cholonka" już poszło w świat.

Nowy "pan od banałów" leży i się kurzy, czasami jakaś egzaltowana nastolatka zapiszczy na jego widok i kupi egzemplarz, płacąc kartą z wizerunkiem szczeniaków, ale ogólnie rzecz biorąc nie jest źle. Daleko mi jeszcze do modelowej księgarni, jaką wyobrażałam sobie w dzieciństwie- panie ubrane na czarno sączą herbatę z filiżanek o omawiają perypetie księcia Myszkina, ale jest dobrze. Nareszcie nikt nie próbuje mnie przekonywać, że "Alchemik", to arcydzieło literackie na miarę "Imienia róży";)

Humoru nie psuje nawet odgórna dyrektywa wieszania ozdób świątecznych, co tam, od dwóch tygodni gapię się na choinki w sklepie naprzeciwko...

1 komentarz:

  1. Miło czytać, że ludzie czytają... w dodatku mądre książki.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń