czwartek, 13 maja 2010

Wszechwiedza księgarza

Wiara w moc księgarza jest wielka. Coś każe mi podejrzewać, że w mniemaniu przeciętnego klienta dysponuję wszechmózgiem, który nie tylko pozwala mi odczytywać tytuły pożądanych książek na podstawie numeru buta, ale także pamiętać, co dana osoba kupiła w zeszłym roku w księgarni na rynku w Krakowie (żeby nie było wątpliwości-nie pracuję w takowej i nigdy nie pracowałam).
Inaczej się nie da wytłumaczyć następujących rozmów, przeprowadzonych przeze mnie i moich współpracowników:

-Wie pani, ja tutaj ostatnio kupiłam taką książkę, taki kryminał, no i chciałam teraz drugą część, no tego kryminału, co kupiłam ostatnio
- Ale co to był za kryminał?
- No, nie pamiętam, ale ma drugą część chyba
- A pamięta pani autora? może bohatera, tytuł, wydawnictwo ?
- No nie, ale to kryminał był..

-Dzień dobry, ja poproszę książkę tego pana, co go teraz w radio (sic) czytają
-eeeeeeeeeeeee….

-Żona tu wczoraj kupowała książkę i jej się podoba, to ja proszę tego autora coś jeszcze.
-A co to była za książka? (pytanie zadane z niemal stuprocentową pewnością, co do odpowiedzi).
- Nie pamiętam, ale ona tu wczoraj była, taka blondynka.
-…………………….

-Dobry, ja chciałem podręcznik do geografii (powiada młodzian z lekką kępką zarostu, dużą porcją pryszczy i gumą do żucia pracowicie międloną w ustach)
-Dzień dobry, która klasa? Jaka szkoła? Które wydawnictwo? Tytuł?
- No pierwsza gimnazjum przecież (mlask, mlask)
- A tytuł znasz? (dodam, że rozmowa toczy się w okolicach grudnia, czyli rzeczony młodzian miał trochę czasu, by się podręcznikowi przyjrzeć, choćby na ławce obok)
- Nooooooooo…(mlask, mlask) taka pomarańczowa chyba…
- (Hamując ochotę walnięcia młodziana encyklopedią szukam „pomarańczowej” książki i pokazuję)
- Nooooooooo, ja chciałem tylko o cenę zapytać (mlask, mlask)

I mój „ulubiony” rodzaj klientów: zazwyczaj są to panie w średnim wieku, dosyć samokrytycznie podchodzące do swojej osoby:
- Hihihihi (cieniutkim głosikiem) pewnie nic pani to nie powie, ale czytałam o takiej książce, takiego młodego autora
- (Uprzejma cisza i znak zapytania na mojej twarzy)
- Hihihihihi, taki młody autor napisał teraz książkę i czytałam jej zapowiedzi, ale zupełnie mi z głowy wyleciało, jak się nazywa ta książka
- A autor?
- Hihihihihi, jakoś też nie zapamiętałam
- Może coś więcej o tej książce mi pani powiedzieć? (ciągle z uprzejmym wyrazem twarzy)
- Hihihihihih, pewnie pani pomyśli, że jestem głupia (moja droga pani...) ale nic nie pamiętam
- (Z mojej strony wymowna cisza)
- Hihhihihihi, to ja wrócę, jak sobie przypomnę

Ludziska drogie, to naprawdę nie brak dobrej woli z naszej strony! Ale jakim cudem mamy pamiętać Wasze zakupy sprzed roku, zwłaszcza dokonane w innej księgarni? Kolor okładki także niewiele nam mówi, zwłaszcza, gdy okazuje się, że pomarańczowy, to tak naprawdę ciemny brąz

4 komentarze:

  1. Pomyśleć, że sama próbowałam jakiś czas temu znaleźć pracę w księgarni, celowałam gdzie popadnie, do Matrasu, Empika, Świata Książki... ale że w mieście takowych miejsc było mniej niż osób już tam pracujących, zerowe szanse na znalezienie zatrudnienia. Smutne, zważywszy, że nie jedna z pracujących tam pań ledwo odróżniała Gombrowicza od Mackiewicza. Ale jak tak teraz czytam twój tekst przestaje mi być żal... Z moją wrodzoną niecierpliwością i skłonnością do wybuchania jak paczka z niespodzianką, raz dwa zamknięto by mnie w więzieniu dla najokrutniejszych przestępców. Chętnie bowiem takich delikwentów - jakich opisujesz - poczęstowałabym Wojną i Pokojem, albo chociażby Historią Filozofii w twardym wydaniu, na potwierdzenie tezy, że wiedza potrafi zabić!! ];]
    Bardzo udany, przezabawny tekst... Chociaż nie do śmiechu mi, jak pomyślę, że naprawdę cię to spotyka. Współczuję zarazem.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest tak źle:)czasami zdarzają się dni,kiedy mam ochotę zamkną drzwi, i rzuca we wszystkich cięzkimi przedmiotami, ale nie codziennie;)dla równowagi ostatnio przeprowadziłam przemiłą rozmowę z pewnym starszym panem o Żeleńskim:)czasami wystarczy,żeby naładowac akumulator;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuuuuu, ale się uśmiałam! Dzięki. Spisuj te "gagi", Kochana, spisuj... ostatnio kasjerka wydała dowcipne wspomnienia zawodowe, czas na księgarza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pracuję w bibliotece i wiesz co mnie najbardziej śmieszy - my zazwyczaj znajdujemy te książki, o które czytelnikowi chodziło! np.
    Czytelniczka:Taka kolorowa, dziś w "Pytaniu na śniadanie" o niej mówili.
    Ja, która programu nie oglądałam, bez zastanowienia "Jak zmieniałam zdanie" Zadie Smith?
    Czytelniczka: Wiedziałam, że panie będą wiedziały!
    Ja - zastanawiam się jakim cudem znowu zgadłam. Tajne bibliotekarskie moce?

    OdpowiedzUsuń