„Szóstka wron” zakończyła się dosyć
mocnym akcentem: spektakularnym wystawieniem do wiatru Kaza i jego ekipy. „Królestwo
kanciarzy” ma zatem niewesoły, z punktu widzenia naszych bohaterów, punkt wyjścia:
rozpaczliwą walkę o przetrwanie w świecie pogrążającym się szybko w chaosie.
Misternie budowany plan, nie zliczymy
który to już z rzędu, ma tym razem doprowadzić do odbicia Inej z rąk porywacza, stojącego również
na klęską Wron. Grupa wyrzutków,
połączona w poprzednim tomie wspólnym celem i powoli stająca się dla siebie
namiastką rodziny, staje przed wyzwaniem, mogącym mocno nadwyrężyć powstałe
niedawno więzi.
Pokiereszowani
przez los bohaterowie, łatwo poddają się zwątpieniu i mają coraz mniej siły, by
walczyć z coraz potężniejszym przeciwnikiem, a także piętrzącymi się wprost
lawinowo przeciwnościami. Szybko oczywiście okaże się, że odbicie Zjawy, to
dopiero początek „atrakcji”, jakie szykowane są dla naszej bandy.
„Królestwo
kanciarzy” oferuje czytelnikowi wszystko to, co sprawdziło się doskonale w
pierwszej części: wartką i sensownie poprowadzoną akcję, ciekawych bohaterów,
interesująco wykreowany świat, a także ten specyficzny urok powieści
łotrzykowskich, sprawiający, że trzymamy kciuki za najbardziej nawet
nieprawdopodobne plany grupki rzezimieszków.
Któż
nie lubi czytać o szczwanych przestępcach, obdarzonych wielkim urokiem
osobistym i nie mniej wielką charyzmą, stających w szranki z równie sprytnym geniuszem
zła, dysponującym ogromnymi środkami, by zniszczyć naszych bohaterów?
Kaz
Brekker i jego ekipa działają wedle zasady: „Kiedy nie masz szans na wygraną,
zmień zasady gry.”, co staje się gwarancją wielopoziomowych intryg i nagłych
zwrotów akcji, niekiedy bardzo zaskakujących.
Autorka wyciągnęła najwyraźniej
lekcję z uwag do poprzedniej części i tym razem obyło się bez wielokrotnego
podkreślania młodego wieku protagonistów, przycięto także wątek romantyczny
jednej z par, na rzecz poszerzenia interakcji między dwoma pozostałymi. Przygody
jakie stają się udziałem Wron nadal są z tych mało prawdopodobnych, ale dałam
się porwać opowieści i dawałam wiarę nawet najbardziej nieprawdopodobnym
wyczynom Brekkera i jego ekipy. Przy tym
jednak Bardugo nie oszczędza swoich bohaterów, każąc im co chwilę stawiać czoła
przeciwnościom losu. Nie wszyscy wyjdą z tych potyczek cało…
Słodko-gorzkie zakończenie idealnie
pasuje do niejednoznacznego świata, w którym rządzi przemoc i pieniądze, za
błędy płaci się najwyższą cenę, lecz w którym jednocześnie jest miejsce na
prawdziwą przyjaźń i poświęcenie dla członka ekipy.
Brzmi super.
OdpowiedzUsuńNaprawdę zacna dylogia :)
Usuń