Na
rynku pojawiła się kolejna opowieść, której bohaterem jest człowiek parający
się trudną misją szerzenia słowa
pisanego wśród innych.
Czy po „Księgarence w Big Stone
Gap”, „Lawendowym pokoju” oraz „Między słowami” - „Księgarnia spełnionych Marzen” jest w
stanie zaskoczyć czytelnika? Okazuje się, że tak: wspaniały klimat, ciekawa
postać pierwszoplanowa oraz niepowtarzalna atmosfera małej amerykańskiej
mieściny pokazują, że Katarina Bivald jest godną następczynią Fannie Flagg oraz
Jan Karon.
Historia zaczyna się bardzo
klasycznie: do małego, wyludnionego miasteczka przybywa ktoś z zewnątrz. Tym
razem Inny przybiera postać Sary, dziewczyny o której powiedzieć, że jest
odludkiem, to mało. Szwedzka miłośniczka książek, lekko zdziwaczała
i wycofana, przekładająca książki nad kontaktami z ludźmi, przyjeżdża do Broken Wheel na zaproszenie swojej korespondencyjnej przyjaciółki. Szkopuł w tym, że mająca gościć Sarę, Amy nie żyje… Ciężka choroba nie pozwoliła jej dotrwać do długo wyczekiwanych odwiedzin. Jednakże nieliczni mieszkańcy Broken postanawiają zaopiekować się przyjezdną, w duchu szeroko pojętej gościnności podejmują wszelkie starania, by dziewczyna poczuła się u nich, jak w domu.
i wycofana, przekładająca książki nad kontaktami z ludźmi, przyjeżdża do Broken Wheel na zaproszenie swojej korespondencyjnej przyjaciółki. Szkopuł w tym, że mająca gościć Sarę, Amy nie żyje… Ciężka choroba nie pozwoliła jej dotrwać do długo wyczekiwanych odwiedzin. Jednakże nieliczni mieszkańcy Broken postanawiają zaopiekować się przyjezdną, w duchu szeroko pojętej gościnności podejmują wszelkie starania, by dziewczyna poczuła się u nich, jak w domu.
Otoczona troskliwą, momentami uciążliwą
opieką, Sara postanawia się odwdzięczyć w jedyny oczywisty dla niej sposób i
zakłada w Broken Wheel księgarnię. Dodać trzeba, że miejsce w którym się
znajduje, to dosłownie kilka ulic na krzyż, niewiele domów
i opustoszałe gospodarstwa, gdzie trudno szukać miłośników słowa czytanego, za to łatwo
o naprawdę egzotyczną mieszankę charakterów. Szwedka staje przed trudnym zadaniem zasiania odrobiny miłości do książek na amerykańskiej prowincji, przy okazji zdobywając sobie wrogów, przyjaciół, a nawet znajdując miłość.
i opustoszałe gospodarstwa, gdzie trudno szukać miłośników słowa czytanego, za to łatwo
o naprawdę egzotyczną mieszankę charakterów. Szwedka staje przed trudnym zadaniem zasiania odrobiny miłości do książek na amerykańskiej prowincji, przy okazji zdobywając sobie wrogów, przyjaciół, a nawet znajdując miłość.
Zgryźliwe poczucie humoru autorki
ratuje całość przed popadnięciem w słodki banał
i pozwala na tworzenie malowniczych postaci, ciekawych dialogów i akcji dalekiej od sztampy. Bivald ma także ciekawą umiejętność nawiązywania do literatury w swoich porównaniach i metaforach. Nie można także zapomnieć o tytułach rozdziałów humorystycznie streszczających ich zawartość, zgodnie z najlepszymi literackimi tradycjami.
i pozwala na tworzenie malowniczych postaci, ciekawych dialogów i akcji dalekiej od sztampy. Bivald ma także ciekawą umiejętność nawiązywania do literatury w swoich porównaniach i metaforach. Nie można także zapomnieć o tytułach rozdziałów humorystycznie streszczających ich zawartość, zgodnie z najlepszymi literackimi tradycjami.
Prawie każda strona jest małym
wyznaniem miłosnym skierowanym ku literaturze. Autorka potrafi w fascynujący
sposób opowiadać nie tylko swoją historią, ale także przy okazji złożyć hołd
swoim ukochanym książkom. Cytaty, nawiązania, stylizacje oraz liczne
odniesienia do innych powieści-tropienie tych śladów jest prawdziwą
przyjemnością. Dodatkowo, całość nie jest przez to hermetyczna i niedostępna
dla tych, którzy zaczynają dopiero swoją przygodę z obyczajową literaturą
amerykańską.
Mimo lekko pretensjonalnego tytułu,
„Księgarnia spełnionych marzeń” jest fantastyczną lektura: mądra, ciepłą i
pogodną.
Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl
Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl
A jest słodko?
OdpowiedzUsuńJest, ale w stylu Fannie Flagg:)
Usuń