„Podróż na sto stóp”, to kolejna książka potwierdzająca
smutny fakt: im większy zachwyt recenzentów z okładki, tym większe
rozczarowanie czytelnika naiwnie wierzącego w słowa, że ma do czynienia z genialną
powieścią.
Morais stworzył historię lekką i dosyć przyjemną w odbierze, mimo wielu
niedociągnięć, ale z rodzaju tych, które zapominamy zaraz po przeczytaniu.
Główny bohater, Hassan Haji, jest obdarzonym genialnym wyczuciem smaku, synem
właściciela indyjskiej restauracji. Hassan urodzony w Indiach, tam poznaje
smaki i bogactwo kuchni hinduskiej: pełnej aromatów, pikantnych przypraw,
wonnej i aromatycznej; tam kształtuje się jego gust kulinarny. Bohater pochodzi
z rodziny o wielkim apetycie na życie, ambitnych i zdeterminowanych, co
przekłada się bezpośrednio na odnoszone przez nich sukcesy w prowadzonych
interesach. Niestety, dramatyczne wydarzenia odbierają chłopcu matkę i
ojczyznę, Haji wraz bliskimi emigruje:
najpierw do Anglii, potem do Francji, gdzie ostatecznie postanawiają się
osiedlić.
Ojciec naszego bohatera wraca do sprawdzonej metody na zarobek
i wkrótce oczom spokojnych mieszkańców
małego miasteczka ukazuje się głośna i pachnąca przyprawami Maison Mumbai,
ściągająca rzesze klientów doskonałymi daniami gotowanymi przez Hassana. Pech
chce, by w miasteczku znajdowała się już typowo francuska restauracja
prowadzona przez kostyczną Madame Mallory, szczycącą się wyśmienitym smakiem i
zamiłowaniem do eleganckich potraw, serwowanych w kunsztowny sposób. Nietrudno
się domyślić, że głośny i niechlujny lokal nowych mieszkańców nie przypada do
gustu eleganckiej starszej pani. Narasta konflikt nie tylko między dwoma
szefami kuchni, ale także dwoma odmiennymi stylami życia: spokój i opanowanie
kontra żywiołowość i spontaniczność.
Kulinarna wojna zdominowała większą część opowieści,
rozpadającą się dalej na szereg historii
o mniejszej i większej wadze. Kolejne wydarzenia opisują trudną drogę, jaką
przejść musi chłopak ze zwykłej rodziny, by stać się kimś, kto zadziwi cały
świat. Niestety, późniejsze strony nie są już tak zajmujące, jak część książki
poświęcona aklimatyzacji we Francji.
Niewątpliwą zaletą powieści są smakowite opisy, każda
strona poświęcona kucharskim dokonaniom Hassana jest niezwykle plastyczna,
kipiąca wprost od zapachów, smaków, te fragmenty mogą naprawdę skłonić kogoś do
wycieczek w kierunku lodówki: czytelnik praktycznie czuje smakowite zapachy,
aromatyczne przyprawy, słyszy skwierczący olej… Niestety, kiedy tylko autor
musi wyjść poza opisy kulinarne, książka staje się mdłą opowiastką, wypełnioną
niedopracowanymi bohaterami.
Większość postaci naszkicowana jest bardzo grubą kreską i
miejscami sprawia wrażenie mocno karykaturalnych. Madame Mallory raz kreowana
jest na prawdziwą damę, by za chwilkę zachowywać się, jak prostaczka, powodując
znaczący dysonans u odbiorcy. Główny bohater wyposażony w kilka zaledwie
charakterystycznych cech, rzadko sprawia wrażenie wiarygodnego, tak samo jest
niestety z resztą postaci. Kilka powiedzonek, karykaturalnych gestów, to jedyne
środki jakimi dysponuje Morais
w kreowaniu swoich antagonistów.
Dialogi
czasami są bardzo toporne, w czym nie pomaga także tłumaczenie, momentami
naprawdę niedbałe: dziwne zwroty pojawiające się co jakiś czas, a także nieudolne
próby oddania slangu, czy też niezgrabnej angielszczyzny nowych mieszkańców Londynu. Brak jest również konsekwencji w prowadzonej
narracji: wysoki ton sąsiaduje z prymitywnymi odzywkami np. na temat kobiecego
ciała, a wszystko to w obrębie jednego akapitu.
„Podróż
na sto stóp” jest idealnym przykładem na to, że miłość do kuchni i książek nie
zawsze przekłada się na dobrą powieść o gotowaniu.
Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl
Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl
Robiłam sobie w związku z tą książką spore nadzieje odkąd zobaczyłam zwiastun filmu. Jednak Twoja recenzja pokazała mi, że chyba nie mam po co tam zaglądać - toporne postaci i dialogi zniechęcają mnie zupełnie.
OdpowiedzUsuńJa też dałam się skusić trailerowi i mam za karę lekturę kiepskawej powieści;)
Usuń