czwartek, 14 października 2010

Z pamiętnika sfrustrowanego księgarza

Mężczyzna w średnim wieku, wszedł, pokręcił się trochę, na moje pytanie, czy w czymś pomóc, odpowiedział, że szuka prezentu dla dwunastolatka. Kilka sugestii przyjętych z mocno niepewną miną, potem padło stwierdzenie: „wie pani co, może jednak coś innego, on by się pewnie za książkę obraził”. Zostałyśmy osłupiałe, w księgarni pełnej obraźliwych (?) książek.

Potem kilkoro dzieciaków, żadne nie znało nazwy swojego podręcznika. Przypominam, że mamy obecnie połowę października czy gimnazjaliści chodzą na lekcje z zamkniętymi oczyma, że nie widzą, jakie książki mają ludzi na ławkach obok??

A na koniec dobiła nas mama, która nakupowała swemu dziecięciu ściąg z języka polskiego „Bo nie będzie przecież tego wszystkiego czytał, nie?” i wymaszerowała dumnie, stukając białymi kozaczkami.

Taki uroczy dzionek…

4 komentarze:

  1. Oby całe życie wszyscy chcieli obrażać :):) mnie takimi prezentami!

    Gdy zapraszałam gości na ślub (USC + obiad, a więc żadna feta), to na pytania, co bym chciała dostać odpowiadałam szczerze i z rozmarzeniem, że... książkę. Koleżanka skwitowała moje fanaberie: "Książkę to ci mogę kupić na urodziny." Nie dostałam ani jednej, za to trzy serwisy, ale... Ciąg dalszy w poście "Nie będę czekać z tą opowieścią" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że uwielbiam Twoje księgarskie opowieści? Nic zatem dziwnego, że i film "Masz wiadomość" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To także dla mnie była jedna z fajniejszych pozycji filmowych:)chociaż śmieszyły mnie nieco rozmiary "maleńkiej" księgarni Meg Ryan,w tym "maleństwie" zmieściłyby się trzy moje księgarnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pracowałam kiedyś w księgarni i dziękowałam bogu zawsze za to, że nie prowadziliśmy sprzedaży podręczników ;) I bez tego czasem było ciężko dogodzić :P

    OdpowiedzUsuń