Koszmar każdego księgarza: sezon podręcznikowy. Dzikie tłumy ludzi, których normalnie nikt nie zagnałby siłą do księgarni, zgadywanie która książkę dziecko ma na myśli mówiąc,że chce podręcznik do religii: "Taki z ludzikiem na krzyżu", użeranie sie z listami, na których widnieją kwiatki typu "Puls rzycia"...
A tytuły podręczników, tworzone w wyobraźni przeciętnego mieszkańca mego miasta...
"Jezus działa i ZABAWIA" ("Jezus działa i zbawia"
"Pieszo z rowerem" (Pieszo I rowerem")
"Puls Żaby" (To wprawiło mnie w prawdziwe osłupienie-"Puls życia" na okładce jest żaba...)
Trzymajcie kciuki,albo przeczytacie niebawem o kobiecie, która zjadła box do pierwszej klasy i wybiegła na ulicę krzycząc...
We wspomnianej już w komentarzach księgarence pracowałam jako studentka, a zatem w wakacje:) Pełnia sezonu podręcznikowego i... takie same, jak u Ciebie "kwiatki":) Hemia - tak właśnie pisana (dzieci przychodziły zazwyczaj z tzw. listą). Oj, działo się, działo:) Wspominam to z niejakim rozrzewnieniem...
OdpowiedzUsuńKochana! Jak ja Cię dobrze rozumiem! Sama przeżyłam rok w księgarni, w tym szał podręcznikowy. Ludzie są straszni ;P A Puls życia... Kiedy jeszcze czasami do pierwszej gim jest część druga i na odwrót. To trzeba przetrwać, wcisnąć głowę między kolana i przetrwać ;P
OdpowiedzUsuńten Puls Żaby najlepszy :) można się załamać, ale i pośmiać :)
OdpowiedzUsuń