wtorek, 20 lipca 2010

Smętny księgarz...

Wystroiłam se wystawę, żeby było letnio, wypoczynkowo, urlopowo itd. Potem przez cały dzień odpowiadałam na pytanie: po ile jest ta piłka plażowa?

Ciekawe, czy gdybym położyła współpracownika na owej wystawie też znalazłby się jakiś chętny???

Chyba,że to podpowiedź od losu, czym tak naprawdę powinnam handlować w mojej małej mieścinie...

3 komentarze:

  1. Hm... Niestety "inteligencja" wciąż jest towarem deficytowym, ale jestem pewna, że gdyby była na sprzedaż, ludzie by się o nią zabijali. ;)

    Pozdrawiam serdecznie w ten upalny dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tacy niech lepiej u Ciebie nie kupują;)
    Weszłam i od razu trafiłam na tego posta. Hmmmm, księgarenka w małym mieście... Moja wymarzona praca! Może bardziej z naciskiem na księgarenkę, niż małe miasto, ale... mniejsza o szczegóły. Chętnie będę śledzić zawodowy wątek tego bloga, a przy okazji przeczytam wiele ciekawych recenzji. Już mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli współpracownik przystojny to raczej byłabym chętna, oczywiście za rozsądną cenę ;)

    Post stary, ale nie mogłam się opanować aby nie skomentować.

    OdpowiedzUsuń