Dzieci w księgarni, to temat dosyć ciężki. Masa biegania, krzyków, brudnych łapek wycieranych w spodnie, książki i rodziców, płacz i rzucanie się na podłogę, w dzikim ataku szału. Uwielbiamy to, taaaaaaaaaaaaaaaaaaak…
Nade wszystko jednak nie cierpimy rodziców wygłaszających poniższe kwestie:
„Nie tutaj nie wchodzimy, to tylko księgarnia”
„Po co ci książeczka, masz w domu jedną”
„Jak będziesz niegrzeczny, to pani na ciebie nakrzyczy”
„nie dotykaj tego, nie wolno dotykać książek”
Tak „wyedukowane” dzieciaki wchodzą potem do nas i chcą tylko lektury z opracowaniem, po czym chyłkiem umykają, bo a nuż pani zechce nakrzyczeć?
Dzięki Tobie odżywają moje własne księgarskie wspomnienia...:) Pewnie za krótko pracowałam w tym fachu, ale... wszystkie jakoś są mi bliskie i miłe.
OdpowiedzUsuń