Londyn. Magiczne
miasto ukochane przez wielu pisarzy, szczególnie tych tworzących prozę z gatunku
fantastycznej. Niecodzienną twarz miasta mogliśmy oglądać wielokrotnie u
Gaimana, Aaranovitch’a, teraz jego mroczne i nadprzyrodzone oblicze pokazuje
Kate Griffin.
„Rada mniejszości” jest kolejnym
tomem z cyklu o czarnoksiężniku, który w dosyć specyficzny sposób piastuje
urząd Nocnego Burmistrza. Matthew Swift lubi o sobie myśleć w kategoriach
obrońcy miasta i w pełni panującego nad sytuacją,
co niestety nie zawsze ma pokrycie w rzeczywistości. Niedostatki Burmistrza
jasno obnaża sprawa nowego narkotyku: w mieście ktoś zaczyna handlować pyłem
wróżek, zmieniającym nawet szczątkowo obdarzonych mocą w potężne czarodziejskie
istoty. Trudno także przeoczyć tajemniczego potwora polującego na nastoletnich
łobuzów i gwałtowny wzrost śmiertelności wśród drobnych
przestępców.
Czwarty tom cyklu doskonale wpisuje
się w ramy urban fantasy. Matthew w poszukiwaniu rozwiązania zagadek podróżuje
po mieście zamieszkiwanym przez różnorodne gatunki stworów rodem z najgorszych
koszmarów, po ulicach przechadzają się magowie, meduzy sączą latte, a w kubłach
na śmieci mieszka coś mało przyjemnego. Londyn, jako miejsce zderzenia wielu
kultur jest doskonałą areną dla stworzenia
wybuchowej mieszanki pełnej magii, przemocy i wielowymiarowych spisków.
W przypadku bohaterów autorka
włożyła wiele wysiłku w tworzenie niejednorodnych postaci, ale w pamięci i tak
pozostaje tylko Burmistrz i jego ekstrawagancka pomagierka Penny. Niechlujny i
odbiegający znacznie od wizerunku potężnego czarnoksiężnika, Swift ma równie
nietuzinkową przyjaciółkę, razem stanowiąc mocno wybuchowy tandem, o czym
Londyn niejednokrotnie miał okazję się przekonać. W przypadku nocnego
Burmistrza nie ma mowy o zastanawianiu się nad swoimi czynami, długoterminowym
planowaniu akcji, czy też rozważaniu konsekwencji poczynań. Jest rzucanie się
na łeb i szyję w środek największych tarapatów z przekonaniem, że „jakoś to
będzie”, a potem samotne lizanie ciężkich ran, nabytych na wskutek własnej
lekkomyślności.
Griffin oferuje nam soczystą i
wciągającą prozę, pełną makabrycznych i okrutnych obrazów, zapadających w
pamięć. Świetnie nakreślone sceny walk pełne są spektakularnych wyczynów i
poruszających scen, doskonale pomyślana jest moc Burmistrza, czerpiącego swoją
siłę bezpośrednio z zasobów miasta, co dodatkowo podkreśla niezwykłą więź
między nim, a Londynem.