czwartek, 3 maja 2012

Majówka

Raz na jakiś czas wypada smutny dzien, kiedy trzeba przyjść do pracy drugiego maja.Kiepskiego samopoczucia nie poprawiało wyobrażanie sobie pustego centrum handlowego, gdzie w piękny słoneczny dzień nie zagląda pies z kulawą nogą, ani też czytelnik z dwiema sprawnymi. Ku mojemu zdziwieniu-tłumy; tłumy na pasażu, tłumy w sklepach, rykoszetem tłumy w księgarni. Największa ilość sprzedanych książek o grillowaniu od początku roku, sporo typowych czytadeł i jak zwykle pomocy maturalnych (maturzysta wieczny optymista to typ powszedni) Nie powinnam narzekać, dzień zapowiadał się na nudny, a okazał się całkiem pracowitą środą, obawiam się tylko, że przez cały czas miałam na twarzy wypisane: "człowieku co ty tutaj robisz?" Naprawdę to taka frajda spędzić swój wolny dzień pałętając się po dusznym hipermarkecie, wśród tłumów spoconych ludzi, smętnie pchających wózki wyładowane kiełbasą i piwem?

2 komentarze:

  1. A ja tam swoje książki zapakowałam do torby i ruszyłam w plener :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak to własnie powinno wyglądać:)książka w plenerze, a nie wózek w hipermarkecie

      Usuń