Gaiman uwielbia bawić się z
czytelnikiem, ufny w jego oczytanie i obycie w popkulturowym świecie, nie
inaczej jest w przypadku „Księgi cmentarnej”, będącej swoistą wariacją na temat
„Księgi dżungli”.
Angielski
pisarz nie byłby sobą, gdyby nie nawiązał do klasyki w sobie tylko właściwy
sposób: historię małego chłopca, osieroconego w wczesnym dzieciństwie i
przygarniętego przez istoty, którym zwykle nie przypisuje się instynktu
macierzyńskiego, osadził na cmentarzu: „(…) by wychować dziecko, trzeba więcej
niż para poczciwych dusz. Trzeba całego cmentarza.”
Mały
chłopiec zostaje przygarnięty nie przez dzikie zwierzęta, ale przez duchy
zamieszkujące zabytkowy cmentarz. Zmarli w różnych epokach mieszkańcy
nekropolii nie ustają w wysiłkach, by dziecko
odebrało odpowiednią edukację, jadło przyzwoite posiłki i wyrosło na
przyzwoitego obywatela. Sielankowy obrazek psuje jedynie pamięć o morderstwie
dokonanym na rodzinie chłopca i tajemniczym zabójcy pozostającym nadal
nieuchwytnym. Pomimo wiszącego nad nim zagrożenia- Nik, zdrobnienie od imienia
Nikt- rośnie sobie spokojnie, przeżywając kilka niesamowitych przygód,
stanowiących preludium do ostatecznej konfrontacji z mordercą swojej rodziny.
Balansując
na granicy horroru, pisarz nigdy nie
tworzy historii zbyt mrocznej i okrutnej, łagodząc wymowę całości idealną dawką
czarnego humoru, Gaiman czyni z cmentarza miejsce spokojne, bezpieczne,
zamieszkane przez kochające istoty. Kolejne strony wypełniają
fantastyczne stwory, przeróżne zjawy, tajemnicze postacie i zwykli
śmiertelnicy. Spotkania z nimi stanowią przyczynek do odebrania ważnej lekcji,
zdobycia cennego doświadczenia, zmiany postrzegania świata przez Nika. Chłopiec
uczy się życia nie tylko od rówieśniczki, dla której stary cmentarz to plac zabaw, ale także zmarłej dawno temu
czarownicy, pochowanej na niepoświęconej ziemi. Gorzkie doświadczenia
przeplatają się z radosnymi chwilami, a zabawa z niebezpieczeństwem.
Każdy
rozdział, to osobna historia, subtelnie podająca jakiś morał, bez smrodku
dydaktycznego pokazująca negatywne konsekwencje zachowań, taki jak lenistwo, czy
też nieposłuszeństwo. Bez nachalnego
moralizowania Gaiman uczy swoich małych czytelników, jak odróżniać dobro od
zła, pokazując konsekwencje płynące z łamania pewnych reguł.
Opowieść toczy się wartko, autor
sprawnie prowadzi akcję, nawiązując do literatury, przeróżnych wierzeń i łącząc
się w całość, która przypadnie do gustu zarówno małoletniemu, jak i dorosłemu odbiorcy.
Po raz kolejny Gaimanowi udała się
trudna sztuka stworzenia pozornie prostej bajki, pełnej dopracowanych
szczegółów i zaskakujących postaci. Historia dojrzewania Nika Owensa, to
opowieść łącząca w sobie to, co najlepsze w twórczości angielskiego pisarza:
intertekstualność, mroczne poczucie humoru, umiejętność tworzenia
wielowymiarowych bohaterów, niedopowiedzenia pozwalające na różnorodne
interpretowanie czytanej opowieści.
Nikt? Wow, Gaiman zawsze nadaje swoim bohater(k)om świetne imiona (dla mnie nr 1 na zawsze pozostanie imię Drzwi). ;) Czytałam już niemal wszystkie powieści tego autora, została mi "Księga cmentarna" właśnie. Po twojej recenzji nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńJakie piękne nawiązanie do Odyseusza, prawda?:) W takim razie miłej lektury "Księgi...":)
UsuńNigdy nie lubiłam horrorów, ale gaimanowskie cmentarze mają w sobie urok. Taki trochę dekadencki urok ;)
OdpowiedzUsuńHorrory były niegdyś jednym z moich ulubionych gatunków, szczególnie w dzieciństwie- tym większa frajda z lektury :Księgi...":) Cmentarz w wykonaniu Gaimana też mnie zauroczył:)
Usuń