poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Królowa Paryża.

     

                                             Polska okładka podoba mi się zdecydowanie mniej.

       Marie Duplessis- tajemnicza piękność, najsłynniejsza kurtyzana swoich czasów, unieśmiertelniona w „Damie kameliowej”, bohaterka wyjątkowo rzetelnej biografii pióra Julie Kavanagh.
              Autorka poświęciła pięć lat, by zbadać i opisać historię pięknej Francuzki. Jej książka bardzo skrupulatnie pokazuje przemianę młodziutkiej wieśniaczki w kobietę o manierach księżnej, ulubienicę Paryża. Marie, dzięki swojej profesji zbliżyła się do najsłynniejszych umysłów epoki, tworząc niezwykły salon, w którym bywali wydawca „Le Figaro”, dyrektor opery, czy też Aleksander Dumas (ojciec). Jej stroje kopiowano, maniery podziwiano, a wykonywany zawód, cóż… tylko  nadawał  pikantności w relacjach z wyższymi sferami.
            Dama kameliowa przybyła do Paryża w wieku trzynastu lat, siedem lat później rządziła już miastem, które padło do stóp pięknej i wyrafinowanej kurtyzany. Fascynowała zarówno możnych, jak i ubogich, a jej śmierć na suchoty uznano za wydarzenie rangi państwowej.
            Kavanagh doskonale pokazała wszelkie etapy formowania idolki XIX wieku, ewolucję tej niezwykłej dziewczyny, pod koniec życia będącej prawdziwym dziełem sztuki w dziedzinie autokreacji. Z biografii wyłania się obraz kobiety nie wahającej się wziąć los w swoje ręce i pomimo dramatycznych przeżyć z dzieciństwa, śmiało sięgającej po swoje. Bieda i porzucenie przez matkę, to kiepski start życiowy, ale Duplessis krok po kroku wyrywała się ze swojego środowiska, sukcesywnie pozbywając się kiepskich manier, analfabetyzmu i braku stylu. Sama sobie będąc Pigmalionem, przy niewielkiej pomocy zakochanych w niej mężczyzn, szybko osiągnęła ideał i dużą niezależność, jakiej mogły jej tylko zazdrościć dobrze urodzone damy.
             Bez skrupułów korzystała z olśniewającej urody, by wspiąć się na sam szczyt, praktyczna i niepokorna manipulatorka „ (…) zręcznie wyrastająca ponad profesję, którą wykonuje” kalkulowała na zimno, który romans opłaca się jej najbardziej, nie rezygnując przy tym z prawdziwego uczucia, które potrafiła zręcznie łączyć z „życiem zawodowym”.

Różne wizerunki przedstawiające słynną Damę Kameliową.
            Kavanagh tropi ślady historii Marie, z których najsłynniejszą jest „Dama kameliowa”, ogromny hit sceniczny i wydawniczy swoich czasów, intrygujący zresztą do dzisiaj. Dumas swoim dziełem wzbudził ogromne kontrowersje: kurtyzany pokazywane były na scenie jedynie w kontekście historycznym, nigdy nie odważono się na pokazanie współczesnej postaci nierządnicy, w dodatku tak doskonale rozpoznawalnej.
            Świetnie odmalowany portret Marie nie jest jedyną wartością książki, ogromną zaletą jest dokładnie opisane tło obyczajowe i społeczne epoki, dowiadujemy się, co jadano, w co się ubierano, jakie książki były najchętniej czytane i czyje romanse wzbudzały najwięcej emocji w XIX-wiecznym Paryżu. W tym przypadku także kłania się rzetelność autorki i ogrom pracy włożony w badanie źródeł.

            „Dziewczyna, która kochała…” odkrywa postać Marie na nowo, zrywając z cukierkowym obrazem suchotniczej ofiary męskiej chuci.

Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl

niedziela, 12 kwietnia 2015

Zakończenie wspaniałej przygody.


            Drodzy czytelnicy- przed Wami zwieńczenie przygód Bastarda i jego nietypowych przyjaciół. Na szczęście autorka zadbała, by pożegnanie z bohaterami nie zakończyło się zbyt szybko: „Wyprawa skrytobójcy”, to niemalże  tysiąc stron niesamowitej przygody.
            Zakończony z przytupem tom drugi pozostawił Sześć Królestw pod rządami księcia rodem z koszmaru, a naszego ulubionego skrytobójcę dosłownie wtrącono do grobu. Rekonwalescencja Bękarta trwa wyjątkowo długo, co pozwala na rozpatrzenie obecnej sytuacji i podjecie decyzji co, do dalszych kroków. Niezwykła lojalność wobec Szczerego nie pozwala Bękartowi na prowadzenie życia, którego by chciał: u boku Sikorki, z dala od intryg, morderstw i najeźdźców pustoszących kolejne krainy. Trudno jednak wieść spokojne życie, gdy wie się, że władzę dzierży szaleniec, a człowiek, któremu przysięgło się wierność, rozpaczliwie wzywa pomocy.
            Decyzję poturbowanego młodzieńca nietrudno przewidzieć: wyrusza do królowej, by u jej boku szukać swojego władcy i wspomóc go w poszukiwaniach sojuszników, lub zapewnić godziwy pochówek, a jego wrogom krwawą zemstę. Uznany za zmarłego, obdarzony potężnymi siłami, nie do końca przez siebie rozumianymi, Bękart wyrusza w ostatnią podróż. Ta wyprawa skrytobójcy może zakończyć się różnie: autorka do samego końca piętrzy trudności i wymaga od swojego bohatera nie lada poświęceń.
            Trzeci tom jest zdecydowanie opowieścią drogi: Bękart  poszukiwaniu zemsty,
a potem ukojenia, przemierza kolejne krainy, ścigany przez bezlitosnego wroga, którego zadowolić może tylko śmierć chłopaka i jego towarzyszy. Nietrudno dostrzec także wątki pochodzące z powieści inicjacyjnej: obserwujemy dojrzewanie młodego człowieka, jego rozczarowanie światem i rządzącymi nim prawami, na końcu drogi podjęte zostaną decyzje świadczące o dojrzałości, decyzje mężczyzny, już nie dziecka…
            Hobb konsekwentnie prowadzi swoją opowieść nadając jej nieco baśniową otoczkę, widoczną w jasnym podziale na złych i dobrych, bohaterach prezentujących określone typy i triumfie dobra nad złem. Nietrudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jest to baśń niezwykle smutna, wymagająca od bohaterów ogromnych poświęceń, skazującą ich na samotność, a także na  wybory niezmiernie rzadko kończące się dobrze.
            Wyprawa skrytobójcy” nie jest doskonała: zdarzają się dłużyzny, kilka powtórzeń, niektóre rozwiązania budzą nasz sprzeciw, inne niedowierzanie- są wątki poprowadzone w mało zadowalający sposób; te usterki nie zmieniają jednak faktu, że zwieńczenie trylogii jest fantastyczną przygodą, godną poświęcenia jej kilku wieczorów.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Powiedz wilkom, że jestem w domu.

Niezwykle trudno napisać powieść poruszającą trudne tematy i nie popaść przy tym w banał lub przesadny sentymentalizm. „Powiedz wilkom, że jestem w domu”, to doskonały przykład, jak subtelnie i z wyczuciem mówić o tematach kontrowersyjnych, niewygodnych i niełatwych. 
            Carol Rifka Brunt swoją debiutancką powieść osadziła w roku 1987, wyjątkowo trudnym momencie historii,  kiedy ADIS zbierało krwawe żniwo, a o samej chorobie niewiele wiedziano. Główna bohaterka, czternastoletnia June, właśnie z powodu ADIS straciła swojego jedynego przyjaciela: wujek Finn umarł, pozostawiając zrozpaczoną dziewczynkę, osamotnioną we wrogim jej świecie. June jest typową outsiderką, zafascynowaną sztuką, średniowieczem i przekładającą towarzystwo dorosłego wujka, nad imprezowanie z rówieśnikami.
Dziewczynka traci nie tylko członka rodziny, ale przewodnika po świecie, kogoś rozumiejącego ją bez słów, wyjaśniającego cierpliwie rzeczywistość, barwnego ptaka wzbogacającego najbardziej prozaiczne czynności: "Czy na resztę życia pozostanę już głupia? Kto będzie odkrywał przede mną prawdziwą historię skrytą pod tym, co dostrzega większość ludzi? Jak zostać osobą, która zna się na tego typu rzeczach? Jak zostać kimś, czyj wzrok przenika wszystko na wylot? Jak zostać Finnem?"

            I wtedy, w czasie rozpaczy, na scenę wkracza wieloletni partner Finna, nieporadny i nieco zdziwaczały Toby, w oczach rodziny dziewczynki odpowiedzialny za zarażenie wujka i jego śmierć. Dwójka zupełnie niedobranych osób, osamotnionych i pozbawionych prawdziwego uczucia, nagle znajduje radość w zwykłym przebywaniu ze sobą. June poznaje nieznane jej oblicze ukochanego członka rodziny, z kolei Toby ma szansę zaopiekowania się kimś, kto znaczył naprawdę wiele dla miłości jego życia.
            Brunt stworzyła niezwykle wzruszającą opowieść o przepracowaniu straty, próbie poradzenia sobie z żałobą i wszystko to misternie wplotła w opowieść o dojrzewaniu. Na naszych oczach kilkunastoletnia dziewczynka porzuca dzieciństwo i staje w obliczu dorosłego życia. Trudnego, pełnego bolesnych wydarzeń i brania odpowiedzialności za swoje czyny.
            June jest niezwykle dojrzałą bohaterką, pomimo swojego wieku wielokrotnie zaskakuje rozwagą, co nie chroni je przed zachowaniami bardzo dziecinnymi, nadającymi wiarygodność tej postaci w naszych oczach. Równie plastycznie i wiarygodnie przedstawieni zostali inni bohaterowie: odtrącona i zazdrosna o uczucia do Finna starsza siostra, cierpiąca po stracie brata matka June, czy też w końcu Toby.

            „Powiedz wilkom, że jestem w domu” jest powieścią niezwykłą, zasługującą na uważną lekturę i ważne miejsce na półce.

Recenzja dla portalu  dlaLejdis.pl

środa, 1 kwietnia 2015

Zmiennokształtna, wilkołaki i parę innych ciekawych stworów.


Mercedes Thompson, mechanik samochodowy i zmiennokształtna w jednej osobie, to bohaterka cyklu Patricii Briggs, autorki zgrabnie rozgrywającej nieco zużyte już schematy romansu paranormalnego.
            Briggs pojawiła się na fali, ogromnej popularności wszelkiego rodzaju sag o wampirach i wilkołakach, jaka pojawiła się na rynku księgarskim dobrych kilka lat temu. Autorka udowodniła, że potrafi wykreować ciekawy świat, sympatyczną protagonistkę i stworzyć wciągający mroczny cykl, nie czym znacząco wyróżniała się na tle innych autorek tworzących powieści z cyklu „ ja go kocham, a on ma kły”.
Źródło zdjęć.


            Mercedes dobrze wypełnia rolę interesującej bohaterki pierwszoplanowej: jest wygadaną, sarkastyczną i mocno stąpającą po ziemi dziewczyna, bez przerwy pakującą się w kłopoty. Tym razem ich centrum znajduje się na szlaku podróży poślubnej naszej  pani mechanik. Młoda żona samca alfa watahy wilkołaków nie może liczyć na drinki z palemką i opalanie się nad basenem, zamiast tego trafia na pradawne zło ukryte w rzece…
            Coraz więcej osób ginie, a samą Mercedes czeka naprawdę trudna przeprawa, w trakcie której musi zdać się na dosyć nietypowe grono pomocników. Ta część książki, opowiadająca o wierzeniach i legendach rdzennych Amerykanów jest moim zdaniem najciekawsza. Fakt, jest to mitologia w wersji pop, ale i w tej formie jest zbiorem naprawdę fascynujących postaci i opowieści.
            Autorka konsekwentnie poszerza naszą wiedzę o wykreowanym przez siebie świecie, naprawdę bogatym i pełnym dopracowanych szczegółów. Wampiry, wilkołaki, czarodzieje, zmiennokształtni, dawni bogowie- to tylko fragment złożonego uniwersum, wzbogacanego z każdym nowym tomem. Briggs należy się pochwała także za to, że nie poświęca większości opowieści miłosnym rozterkom swoich bohaterów, lecz wszelkie zawirowania damsko-męskie, zgrabnie wplata w fabułę, rozsądnie rozkładając wszelkie akcenty.
            Szósty tom cyklu trzyma poziom, choć nie zaszkodziłoby, gdyby akcja była bardziej rozbudowana, a finał mniej przewidywalny. „Piętno rzeki” jest satysfakcjonującą porcją godziwej rozrywki, pozwalającą tęsknie wyczekiwać kolejnego tomu.



Recenzja dla portalu: dlaLejdis.pl