poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Jedna z tych strasznych bajek…

Debiutancka powieść Petera Brett’a szybko zdobyła wielbicieli na całym świecie, dość powiedzieć, że prawa do niej zakupiono w 11 krajach. Co takiego jest zatem w tej historii, że zabrała kilka nocnych godzin także i mnie?




Przede wszystkim na uwagę zasługuje świat: Brett stworzył uniwersum w którym ludzie są stworzeniami skazanymi na strach przed ciemnością. Kiedy świeci słońce ich egzystencja wygląda w miarę normalnie, jednak z chwila gdy zapada zmrok, na powierzchni pojawiają się demony. Trzebiona ich atakami ludzkość skrywa się za murami otoczonymi magicznymi runami i stara się dotrwać do pierwszych promieni słonecznych.
Osady ludzkie pozbijane są w małe grupki, podróżowanie między miastami jest praktycznie niemożliwe-noc na szlaku to pewna śmierć. Demony są wszędzie: morskie, powietrzne, pustynne, drzewne; coraz liczniejsze i coraz bardziej bezczelne w świecie, gdzie tylko nieliczni ośmielają się z nimi walczyć, a cała reszta chowa się za osłoną runów, których mocy tak naprawdę nikt już nie rozumie.



Autorowi udało się stworzyć spójną i przekonywującą rzeczywistość, w której jedynymi łącznikami między miastami są dzielni konni Posłańcy z przenośnymi kręgami runicznymi. To oni podróżują między jedną osadą, a drugą przewożąc przyprawy, lekarstwa i przede wszystkim listy. Jest to praca ogromnie niebezpieczna, jeżeli człowiek, wie, że nawet podmuch wiatru może odwrócić run i uszkodzić osłonę za która wedrą się głodne demony. Mimo takich ograniczeń, ludzie żyją, kochają się, knują, biją, politykują- to wszystko co zwykli robić ludzie, nawet jeśli nocami płaczą w poduszkę ze strachu, bądź opłakują utraconych bliskich.

Autor wprowadza na scenę trojkę protagonistów, rodem z klasycznej bajki: mamy zatem rycerza, piękną dziewczynę i grajka. Zanim jednak się nimi staną są dziećmi, które po kolei coś tracą.
Posłaniec Arlen przez tchórzostwo ojca stracił matkę i w konsekwencji rodzinę, piękna Leesha staje się obiektem nienawiści własnej matki i całej wsi, tracąc poczucie bezpieczeństwa, zaś mały Rojer, w przyszłości świetny minstrel, musi patrzeć na śmierć rodziców, atak demonów dodatkowo przypłacając utrata palców. Te okrutne wydarzenia są udziałem wielu współczesnych naszych bohaterów, jednak w ich przypadku ofiara poniesiona w dzieciństwie staje się pewnego rodzaju zapłatą za przyspieszone dojrzewanie i niezgodę na otaczającą rzeczywistość. Każdy z bohaterów pójdzie inna drogą, ale cała trójka napędzana będzie jednym pragnieniem: pozbycia się tych cholernych demonów raz na zawsze!

Czytelnikowi dane będzie oglądanie procesu dojrzewania dzielnej trójki, z których na pierwszy plan wybija się Arlen, początkowo zwykły Posłaniec, ogarnięty jednak pragnieniem eksplorowania coraz większych terenów zapuszcza się nawet w pustynne kraje, gdzie poznaje plemię, które walczy z demonami. Walka ramię w ramię z ludźmi, których życiowym celem jest zgładzenie jak największej ilości demonów zmienia Arlena całkowicie, tak, jak tajemnicze znalezisko w opuszczonych ruinach.

Historia tocząca się przez kilkaset stron nie nuży ani przez chwilę, narrator naprzemiennie ukazuje nam losy całej trójki bohaterów, nie zaniedbując przy tym ani trochę otaczającego ich tła. Drobiazgowo opisany świat jest wspaniałym tłem dla poczynań interesujących bohaterów; koniecznie trzeba tez wspomnieć o demonach, których różnorodność naprawdę robi wrażenie. Nie mamy do czynienia z kilkoma stworami wrzucanymi co kilka stron na zasadzie ‘kopiuj-wklej”, tylko przebogatym bestiariuszem, który naprawdę robi wrażenie.

Zatem; czytać, nie wahać się ani trochę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz