poniedziałek, 15 października 2012

Stan zdumienia

Ann Patchett jest uważana za jedną z najwybitniejszych współczesnych pisarek w Ameryce, jej najnowsza powieść „Stan zdumienia” już została w Stanach okrzyknięta literackim objawieniem, porównywanym z „Jądrem Ciemności” Conrada. „Stan zdumienia” można czytać, jako fascynująca opowieść o podróży do brazylijskiej dżungli, podróży podjętej przez główną bohaterkę w celu wyjaśnienia zagadkowej śmierci kolegi z pracy. Marina Singh zostaje oddelegowana przez swoich przełożonych z koncernu farmaceutycznego, do odnalezienia doktor Swanson, zajmującej się w brazylijskiej dżungli badaniami nad lekiem potęgującym płodność kobiet. Poprzednik Mariny miał za zadanie przyspieszyć badania i przywieźć jakiekolwiek wyniki, niestety umarł w tajemniczych okolicznościach. Jego następczynią ma być Singh, zmierzająca w serce amazońskiej dżungli, by zmierzyć się z nieobliczalną doktor Swanson, niegdyś swoją mentorką, a także jedną z niewielu osób znających mroczny sekret samej Mariny. Brazylia nie jest Kongiem z powieści Conrada, ale także staje się papierkiem lakmusowym dla zachowań białego człowieka stykającego się z siłami i miejscami, których nie rozumie. Sama bohaterka porównuje swoją podróż, zwłaszcza w końcowych etapach, do zstępowania ku piekłu, gdzie każdy kolejny krok wydaje się być ponad jej siły. Stopniowe poznawanie otaczającego ją świata i praw nim rządzącym na końcu okazuje się być tylko pozorne, a za błędy Mariny płacą w ostatecznym rozrachunku inni. Podroż nie przynosi nic poza poznaniem granic swoich możliwości i smutną konstatacją, że ingerencja białego człowieka zawsze okazuje się być brzemienna w negatywne skutki. Kolejne strony mnożą pytania: o uczciwość cywilizacji ingerującej w życie pierwotnych plemion, o granice tej ingerencji, o to jak wiele można zmieniać w imię nauki i postępu ? Autorka porusza także niezwykle ważny dla niej watek macierzyństwa, a raczej świadomej rezygnacji z posiadania potomstwa. Patchett wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że współczesny świat tak naprawdę niewiele się zmienił i od kobiet ciągle wymaga się przede wszystkim, by rodziły dzieci, motyw ten powraca w powieści w karykaturalnej formie- plemienia Lakaszi , którego kobiety są w stanie rodzić dzieci nawet do 70 roku życia.
Patchett umiejętnie konstruuje opowieść pełną niedopowiedzeń, tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji. Cel podróży Mariny jest miejscem obfitującym w niebezpieczeństwa, ale także niezwykle pięknym i hipnotyzującym. Surowe reguły umożliwiające egzystencję stają się po pewnym czasie pozornie łatwe do zaakceptowania i w pełni przyswajalne, a życie w miejscu, gdzie na każdym kroku czai się zagrożenie, jest też życiem pięknym w swojej prostocie. Czytelnik, tak jak Marina daje się uwieść zwodniczemu pięknu dżungli, by pod wpływem dramatycznych końcowych wydarzeń znaleźć się w koszmarze…

piątek, 12 października 2012

Warta tronu?

„Nigdy nie szukałam sobie miejsca w historii, teraz jednak miałam je zapewnione-ohydne miejsce wyrąbane przez ślepe uprzedzenia”- te gorzkie słowa są autorstwa Wallis Simpson, kobiety dla której Edward VIII zrezygnował z tronu, jednej z głównych postaci jednego z największych skandali obyczajowych XX wieku.
Gdy patrzymy na jej zdjęcia: „ (…) trudno wyobrazić ją sobie jako bohaterkę jednej z największej historii miłosnych wszechczasów”. Przeciętnej urody i inteligencji, dwukrotnie rozwiedziona Amerykanka potrafiła jednak owinąć wokół jednego palca następcę tronu i stać się przyczyną jego abdykacji, gdy okazało się, że królewska rodzina i naród nie są w stanie zaakceptować tego mariażu. Anne Sebba dokonuje mozolnej rekonstrukcji wydarzeń, które niegdyś mocno wstrząsnęły Anglią, starając się przybliżyć czytelnikowi ten niecodzienny związek. Siłą książki nie jest styl, gdyż miejscami jest to biografia mocno bez polotu, lecz rzetelna próba przedstawienie wersji każdej ze stron i bogata dokumentacja, zawierająca głównie listy samej Wallis. Autorka nie staje po żadnej ze stron, nie oszczędzając zarówno swojej bohaterki, jej ukochanego, jak i rodziny królewskiej. Pokazuje, że oskarżenia o czary, czy też zahipnotyzowanie księcia są absurdalne, lecz sama księżna nie jest postacią, którą można polubić. Z przedstawionych dokumentów wyłania się obraz dziwnej pary, w której jedna strona dba tylko o pieniądze i splendor, a druga jest niemalże ogarnięta obsesją na punkcie swojej wybranki. Wyrachowana i miejscami cyniczna Wallis jest przedstawiona, jako kobieta, która nie przewidziała skutków swojego kolejnego romansu, zamiast kolejnego trofeum zdobywając ślepo zakochanego mężczyznę i nienawiść całego narodu. Nie lepiej przedstawia się sam Edward, prezentujący całą gamę zachowań jasno wskazujących na lekką chorobę psychiczną; słaby mężczyzna poszukujący za wszelką cenę akceptacji. Całość to fascynująca lektura, nie tyle wyjaśniająca fenomen tego związku, ale podkreślająca jego złożony charakter, rzucająca trochę światła na postać „tej kobiety".

czwartek, 11 października 2012

Codzienność rozpisana na trzy głosy.

Małgorzata Kalicińska swoim debiutem z miejsca zdobyła serca czytelniczek i czytelników w całej Polsce. Od momentu wydania pierwszej książki minęło już dobrych parę lat, a grono zwolenników sagi znad Rozlewiska stale się powiększa. Jak przyjmą wierni fani najnowszą powieść, tym razem napisaną wspólnie z córką, Barbarą Grabowską? „Irena” jest kolejną wariacją Kalicińskiej na temat stosunków damsko-męskich, współczesnych kobiet i ich wyborów, a także relacji między członkami pewnej nietuzinkowej rodziny. Bohaterkami są trzy kobiety, które różni między sobą praktycznie wszystko. Najstarsza Irena, właśnie została wdową, w jej poukładaną dotąd codzienność wkracza żałoba i konieczność zrewidowania pomysłów na dalsze, samotne życie. Pomocą w zmaganiach ze smutkiem służą zaprzyjaźnione Dorota i jej córka Jagoda, kobiety nie potrafiące odnaleźć wspólnego języka już od bardzo dawna. Matka jest ekstrawagancką, pełną szalonych pomysłów właścicielką sklepu z biżuterią; z kolei córka dobiega trzydziestki w kieracie korporacyjnym, gdzie odnosi znaczne sukcesy, ale kosztem życia prywatnego. Rodzinne spotkania obu pań przeradzają się zwykle w pełne wzajemnej niechęci i oskarżeń kłótnie, wynikające ze skrajnie odmiennych pomysłów na siebie. Autorka dodatkowo komplikuje ich wzajemne relacje, poprzez wprowadzenie pewnej tajemnicy, skrywanej skrzętnie przez Dorotę i zatruwającej jej, szczęśliwe zdawałoby się, relacje z innymi. Małgorzata Kalicińska wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że interesuje ją badanie kobiecych pragnień i odnajdywanie swojej drogi, niezależnie od płci, czy też wieku. Siłą książek autorki były zawsze wiarygodne bohaterki, przemawiające do wyobraźni czytelniczek, mogących się z nimi utożsamiać. Nie inaczej jest tym razem: Irena, Dorota i Jagoda są pełnokrwistymi, realistycznie wykreowanymi postaciami, poszukującymi swojego pomysłu na siebie.
Czytelniczkom spodoba się zapewne fakt, że autorka ponownie zdecydowała się na podkreślenie ogromnej roli wzajemnych relacji damsko-damskich, kreując mini matriarchat, w którym silne kobiety wiedzą czego chcą (jak Irena), pomagającym tym młodszym i mniej doświadczonym. Zarówno Dorota, jak i Jagoda wielokrotnie przychodzą do Ireny po radę, pomoc, czy też po odrobinę pociechy, dla obu wdowa jest ostoją i swoistą wyrocznią. Afirmacja kobiecego słowa, docenienie mądrości nabytej z wiekiem i doświadczeniem, splata się spójnie z dowartościowaniem kobiecej wspólnoty. W najnowszej powieści autorka po raz kolejny pokazuje, że w dowolnym wieku i dowolnym momencie można przeprowadzić prawdziwą rewolucję w swojej codzienności, gdyż jak mówi sama autorka: „(…) Bo prawda jest taka, że często my, kobiety, jesteśmy wychowywane dla świata, a nie dla siebie. A współczesna psychologia i filozofia mówią, że najpierw sama musisz być szczęśliwa, żeby móc uszczęśliwiać świat i dobrze się w nim czuć. Więc najpierw warto jest się zabrać za siebie.”

poniedziałek, 8 października 2012

Deszczowa konstatacja

Za oknami ciemno, buro i pada deszcz, typowa jesień. Paskudna niedziela, która aż prosi sie o schowanie pod kocem i spędzenie jej w ciepłym domu- z książką, filmem. Tymczasem za szybą witryny przewijają się ogromne tłumy, tłumy ludzi dla których to idealny dzień, na spędzenie go w centrum handlowym. Całe rodziny szwędające się smętnie od sklepu, do sklepu. Dzieci przyzwyczajane do przewalania stosów towarow w ramach dnia spędzonego z rodzicami. Wiem, że weekend to dla niektórych jedyna okaza , by zrobic zakupy, ale przez cały dzien ogladam te same twarze ludzi, ktorzy spędzają tutaj po kilka godzin! Serce rośnie, gdy patrzy się na rodziny scalające więzi podczas dreptania po pasażu, małe dzieci ciągane po kilka godzin po kolejnych sklepach, by odbębnic jakąś cudaczna parodię spędzania wspólnie czasu...Naprawdę nie można posiedzieć w domu i poczytać jakiejś bajki?zagrać w coś, albo porysować? Frytki w KFC zamiast wspólnego niedzielnego obiadu, można i tak.... Nie poczuwam sie do bycia strażnikiem tradycji, ale szlag mnie trafia, gdy patrzę, na kilkulatka siedzącego 40 minut na ławce przed sklepem, podczas gdy rodzice smętnie pałętają się po sklepach, ewidentnie zabijając czas, a nie robiąc zakupy. Serio nie można inaczej spędzić wolnego dnia?

wtorek, 2 października 2012

Malazańska Księga Poległych

Cykl Stevena Eriksona, od momentu pojawienia się na półkach księgarń w 1999 roku, zdobył już rzesze fanów na całym świecie, zaś autora „Malazańskiej Księgi Poległych” porównywano już do takich tuzów pióra, jak G.R.R. Martin, czy też Glen Cook. Monumentalną sagę Eriksona, składającą się z 10 tomów, otwierają „Ogrody księżyca”.
Całość książki koncentruje się na podbojach, jakich dokonuje Imperium Malazańskie, które dokonuje ekspansji na kolejnych krainach, do momentu, gdy celem jego staje się bogate miasto Darudżystan, wtedy sprawy zaczynają się mocno komplikować. Autor wydarzenia te opisuje z obu stron barykady: z jednej strony mamy więc elitarną kompanię Imperium (Podpalaczy Mostów), z drugiej, zaś mieszkańców miasta i ich sojusznika-niezwykle potężnego maga i zarazem władcę miasta w chmurach Anomander’a Rake’a. Warto także wspomnieć o całej plejadzie mniejszych i większych bogów, którzy z lubością mieszają się w sprawy ludzi. Wszyscy ci bohaterowie, pierwszo- i drugoplanowi biorą udział w skomplikowanej intrydze, chcąc tego, czy nie. Kanadyjski twórca miejscami kreuje zbiorowego bohatera- poznajemy np. zwyczaje i etos Podpalaczy Mostów, by po chwili skoncentrować się na poszczególnych jednostkach, tworzących elitarną kompanię Cesarzowej. Podążamy za dzielnym kapitanem Paranem, by za moment przyglądać się rozgrywkom całej koterii magów. Pierwszoplanowi bohaterowie pojawiają się i znikają, zwłaszcza, że autor nie waha się zabijać swoich postaci, nawet tych, które zdawałyby się być niezniszczalne; kreując tym dobitniej wizję ponurego i okrutnego świata, w którym nic nie jest pewne. Monumentalna powieść Eriksona należy do odmiany high fantasy, zawiera zatem stałą obecność magii i niezwykle rozbudowany świat, w całości wymyślony przez autora, zamieszkiwany przez różnorakie rasy. Na tym polu kanadyjski pisarz spełnia się wyśmienicie: wykreowana z niezwykłym rozmachem rzeczywistość zachwyca bogactwem szczegółów i różnorodnością; poszczególne krainy i ich mieszkańcy mają swoje zwyczaje, tradycje i sięgająca wiele lat wstecz historię. Autor znacząco odbija od wielu swoich kolegów po piórze, osadzających swoje powieści w realiach żywcem ściągniętych z Tolkiena, bądź tworzących je w oparciu o zaledwie kilka pomysłów. Skrupulatność opisów i wielość wątków może początkowo utrudniać lekturę. Zwłaszcza, że Erikson nie decyduje się na powolne wprowadzanie czytelnika w swój świat, lecz wrzuca go w sam środek wydarzeń. Jednak po pewnym czasie wszystko staje się spójną całością, a poszczególne elementy doskonale do siebie pasują. Niezwykle rozbudowana, wielowymiarowa intryga jest jednocześnie wciągającą opowieścią o meandrach walki o władzę. Intrygi, spiski, zdrady, to chleb powszedni bohaterów cyklu, niezależnie od tego, czy są zwykłymi żołnierzami, magami, czy też bogami. Nikt nie jest wolny od przemożnego pragnienia posiadania władzy nad innymi, dążąc do tego za wszelką cenę.