czwartek, 11 października 2012

Codzienność rozpisana na trzy głosy.

Małgorzata Kalicińska swoim debiutem z miejsca zdobyła serca czytelniczek i czytelników w całej Polsce. Od momentu wydania pierwszej książki minęło już dobrych parę lat, a grono zwolenników sagi znad Rozlewiska stale się powiększa. Jak przyjmą wierni fani najnowszą powieść, tym razem napisaną wspólnie z córką, Barbarą Grabowską? „Irena” jest kolejną wariacją Kalicińskiej na temat stosunków damsko-męskich, współczesnych kobiet i ich wyborów, a także relacji między członkami pewnej nietuzinkowej rodziny. Bohaterkami są trzy kobiety, które różni między sobą praktycznie wszystko. Najstarsza Irena, właśnie została wdową, w jej poukładaną dotąd codzienność wkracza żałoba i konieczność zrewidowania pomysłów na dalsze, samotne życie. Pomocą w zmaganiach ze smutkiem służą zaprzyjaźnione Dorota i jej córka Jagoda, kobiety nie potrafiące odnaleźć wspólnego języka już od bardzo dawna. Matka jest ekstrawagancką, pełną szalonych pomysłów właścicielką sklepu z biżuterią; z kolei córka dobiega trzydziestki w kieracie korporacyjnym, gdzie odnosi znaczne sukcesy, ale kosztem życia prywatnego. Rodzinne spotkania obu pań przeradzają się zwykle w pełne wzajemnej niechęci i oskarżeń kłótnie, wynikające ze skrajnie odmiennych pomysłów na siebie. Autorka dodatkowo komplikuje ich wzajemne relacje, poprzez wprowadzenie pewnej tajemnicy, skrywanej skrzętnie przez Dorotę i zatruwającej jej, szczęśliwe zdawałoby się, relacje z innymi. Małgorzata Kalicińska wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że interesuje ją badanie kobiecych pragnień i odnajdywanie swojej drogi, niezależnie od płci, czy też wieku. Siłą książek autorki były zawsze wiarygodne bohaterki, przemawiające do wyobraźni czytelniczek, mogących się z nimi utożsamiać. Nie inaczej jest tym razem: Irena, Dorota i Jagoda są pełnokrwistymi, realistycznie wykreowanymi postaciami, poszukującymi swojego pomysłu na siebie.
Czytelniczkom spodoba się zapewne fakt, że autorka ponownie zdecydowała się na podkreślenie ogromnej roli wzajemnych relacji damsko-damskich, kreując mini matriarchat, w którym silne kobiety wiedzą czego chcą (jak Irena), pomagającym tym młodszym i mniej doświadczonym. Zarówno Dorota, jak i Jagoda wielokrotnie przychodzą do Ireny po radę, pomoc, czy też po odrobinę pociechy, dla obu wdowa jest ostoją i swoistą wyrocznią. Afirmacja kobiecego słowa, docenienie mądrości nabytej z wiekiem i doświadczeniem, splata się spójnie z dowartościowaniem kobiecej wspólnoty. W najnowszej powieści autorka po raz kolejny pokazuje, że w dowolnym wieku i dowolnym momencie można przeprowadzić prawdziwą rewolucję w swojej codzienności, gdyż jak mówi sama autorka: „(…) Bo prawda jest taka, że często my, kobiety, jesteśmy wychowywane dla świata, a nie dla siebie. A współczesna psychologia i filozofia mówią, że najpierw sama musisz być szczęśliwa, żeby móc uszczęśliwiać świat i dobrze się w nim czuć. Więc najpierw warto jest się zabrać za siebie.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz